Żona godna zaufania - Robert Goorlick
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 328
Robert Goorlick napisał „Żonę godną zaufania” zainspirowany albumem
zawierającym zdjęcia z amerykańskiej prowincji schyłku XIX wieku. Chciał wbrew
powszechnej opinii przypomnieć, że to nie wielkie miasta stanowiły „siedliska
grzechu” i zepsucia, ale właśnie zamknięte prowincjonalne miasteczka, odcięte
od świata i pogrążone w swej bigoteryjności pod którą niejednokrotnie kryło się
szaleństwo.
W takim właśnie miejscu Goorlick umieścił akcję swojej książki. Małe
miasteczko w Wisconsin, rok 1907. Catherine Land odpowiada na matrymonialne ogłoszenie
lokalnego przemysłowca, gotowego pojąc za żonę nieznaną i nieładną ale prostą i
uczciwą kobietę, by w ten sposób po pierwsze ugasić gorączkę pożądania a także
raz na zawsze zmierzyć się z demonami przeszłości. Ralph Truitt ma za sobą
bogatą i wstrząsającą przeszłość, a dramat jego losów sięga czasów wczesnego
dzieciństwa i piętna jakim okazała się dla niego osobowość chorobliwie
bigoteryjnej matki. Teraz jako pięćdziesięciokilkuletni mężczyzna marzy tylko o
tym by móc zmazać choć jedną ze swych win i sprowadzić do domu wygnanego
niegdyś syna. Catherine jednak nie jest dokładnie tym za kogo się podaje, a w
każdym razem nie jest nieładną ani uczciwą kobietą. Ona także ma za sobą
dramatyczne losy. Całą trójkę połączą gorące uczucia wśród których przeważać
będzie gniew, nienawiść i żądza zemsty.
Miłość i pożądanie nierozerwalnie łączy się tu z nienawiścią i gniewem.
Obok nadziei i zaufania w bohaterach drzemią uczucia i instynkty przekraczające
granice szaleństwa. A wszystko to w ciężkim, przytłaczającym klimacie miejsca
gdzie śmierć i perwersją są częścią codzienności ukrytą pod cienkim płaszczem
normalności. Goorlick wydobył wszystko co najmroczniejsze w owych czasach i
miejscu i to właśnie owa „mroczna strona” ludzkiego życia stanowi główny temat
książki.
Nie jest to romans w klasycznym tego słowa znaczeniu – choć opis
wydawcy może to sugerować. Goorlick postawił sobie dużo ambitniejsze zadanie,
nie bez przyczyny niektórzy posunęli się nawet do tego by okrzyknąć jego
książkę mianem „nowych Wichrowych Wzgórz”. Nie podzielam tej opinii. Choć
doceniam próbę to efekt niezupełnie mnie zachwycił. Przez większą część książki
miałam wrażenie, że autor próbuje wszelkimi sposobami zaszokować czytelnika i
robi to „na siłę”. Ciągłe wstawki dotyczące lokalnych tragedii, morderstw i
objawów szaleństwa to trochę za mało by stworzyć atmosferę. Nie udało się także
przekonująco oddać odczuć bohaterów ich stopniowego przekraczania granic
obłędu. Dla czytelnika ich zachowanie jest po prostu irracjonalne i
niezrozumiałe.
Muszę przyznać, że książka jest oryginalna – temu nie da się zaprzeczyć
– jeśli więc ktoś miałby ochotę na coś „innego”, to zachęcam by samemu się
przekonać. Ja tak zrobiłam, i choć nie jestem zachwycona to jednak nie żałuję.
Moja ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz