poniedziałek, 15 lipca 2013

Wyspa Trzech Sióstr - Nora Roberts

 

Wyspa Trzech Sióstr - Nora Roberts


Wydawnictwo: G + J
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 236
Seria: Trzy siostry 01



Mam jakiegoś pecha do książek autorstwa Nory Roberts. Tak wiele razy słyszałam pochlebne opinie na ich temat, a poza tym zarówno liczba czytelników jak i napisanych przez tę panią książek (naprawdę jest ich niemal dwieście!) robi takie wrażenie, że niektórzy mówią już o swoistym fenomenie. I jest to jak sądzę, że względu na powyższe fakty w pełni uzasadnione. Ja sama natomiast mam z książkami pani Roberts duży problem, co jakiś czas ulegam namowom i entuzjastycznym recenzjom i podejmuję kolejną próbę odnalezienia w jej twórczości tego czegoś, co wszystkich tak zachwyca. Problem polega chyba na tym, że wybieram nie te z jej książek co powinnam. Swego czasu było to bardzo przeciętne „W samo południe” teraz natomiast postanowiłam sięgnąć po powieść z wątkami fantastycznymi czyli „Wyspę trzech sióstr”. Jest to pierwsza cześć z trylogii poświęconej losom trzech współczesnych kobiet. Jak dla mnie jest to cześć pierwsza i jedyna. Zacznę jednak od krótkiego wprowadzenia.
Nell jest osobą, która mimo swojego młodego wieku ma już za sobą kilkuletni wyczerpujący i traumatyczny związek. W ostatecznym akcie desperacji decyduje się ona upozorować własną śmierć by w ten sposób uwolnić się spod władzy despotycznego, brutalnego męża. Poznajemy ją na krótko po tym wyczynie gdy jako wciąż zalękniona i niepewna swej przyszłości przybywa na malowniczą Wyspę Trzech Sióstr, by tu rozpocząć wszystko od nowa. Zatrudnia się jako kelnerka i kucharka w miejscowej restauracji, którego właścicielką jest tajemnicza Mia i szybko podbija serca miejscowych – zwłaszcza przystojnego szeryfa – swoimi niemal magicznymi kulinarnymi zdolnościami. Powoli zaczyna zapominać o traumie „poprzedniego” życia i odkrywa w sobie siły w jakie dotąd nawet nie wierzyła.
Fabuła brzmi interesująco, przynajmniej w takim skrócie, jak wyżej przedstawiony. Prawda natomiast wygląda tak, że jest to książka tak schematyczna, że przypuszczam iż jej powstanie było skutkiem mozolnego pisarskiego rzemiosła, nie literackiej weny. Wszystko tu jest aż do bólu typowe i przewidywalne i wrażenia tego nie rozwiewają nawet owe „magiczne” wstawki. Postacie są albo sztywne i nijakie albo przerysowane i zupełnie pozbawione autentyczności. Dotyczy to zarówno głównej bohaterki, szeryfa Todda – żywego cielenia wszelkich cnót, a także upartej Ripley. Dialogi są drętwe, nudne i nienaturalne. Nienaturalna jest także iście sielankowa atmosfera i wielki finał który rozgrywa się dosłownie na dwóch ostatnich stronach. Wszystko to razem sprawia, że czytanie tej książki, było bardziej męczące niż przyjemne i jeśli dobrnęłam do końca, to tylko dlatego, że nie chciałam by książka dołączyła do problematycznej grupy „nieoczytanych”. W każdym razie ja nie polecam.

Moja ocena:
3/10

Książka przeczytana w ramach wyzwania pod hasłem 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...