Śnieżyca - Sharon Sala
Wydawnictwo: Harlequin
Rok wydania: 2002
Ilość stron: 384
„Śnieżyca” jest prostym i nie wymagającym zbytniego zaangażowania
romansem – uprzedzam już na wstępie, gdyby ktoś dał się zwieść opisowi wydawcy
z którego wynika, że mamy do czynienia z mrocznym thrillerem. Pani Sala
specjalizuje się w pisaniu tego typu romansów – czyli zawierających pewne
elementy sensacyjne, ale występują one wyraźnie w postaci tła. Spodziewałam się
tego, autorka dostrzegalnie posługuje się we wszystkich swoich książkach takim
samym schematem – czasem jednak dobrze jest móc sięgnąć po coś sprawdzonego i
dać się wciągnąć fabule nawet jeśli w zasadzie dosyć banalnej.
Caitlin Bennett autorkę znanych kryminałów prześladuje nieznany
dręczyciel przysyłając coraz śmielsze i bardziej bezpośrednie groźby. Jest
tylko kwestia czasu kiedy przejdzie od słów do czynów, toteż Caitlin zaczyna spoglądać
w przyszłość z coraz większym niepokojem. Jednocześnie w zasypanym tonami
śniegu mieście dochodzi do serii morderstw, ofiarami padają kobiety których
jedyną wspólną cechą wydaje się być taki sam typ urody. Policja podejmuje
śledztwo na próżno szukając tropów. Caitlin natomiast decyduje się zaakceptować
w roli swojego ochroniarza Connora "Maca" McKee. Nie mija dużo
czasu, gdy tych dwoje połączy gorące uczucie przełamując początkową wzajemną
niechęć.
Tyle o treści. Najlepszym elementem książki jest kryminalna intryga –
ciekawa i nawet jeśli nieco naciągana i naiwna to wciąż interesująca.
Najsłabszym i w zasadzie decydującym o odbiorze całej książki jest wątek
romansu. Rzecz przedstawiona jest w tak przesłodzonej tonacji, że miejscami aż
ciężko się czyta. Nie wiem ile w tym winy tłumacza a ile oryginalnego tekstu
(obawiam się, że jednak większość), ale wyrażenia typu „moja miłości”, „najdroższa”
i „ukochany” są sztuczne, cukierkowe i co najmniej niedzisiejsze. Podobnie
żenujące są sceny mające udowodnić nam jaka wielkoduszną postacią jest Caitlin jak
pocieszanie zrozpaczonej dziewczynki i jej przywiązanie do starego szofera, a
do tego autorka ciągle przypomina nam jak dzielną jest kobietą, mimo, że
faktycznie niemal bez przerwy płacze lub mdleje :(
Ostatecznie nie jest to zbyt udana książka pani Sala, nieszczególna
jako kryminał i bardzo słaba jako romans. Dotąd czytałam „Czarne lustro” i
„Pamiętaj” tej autorki i w mojej ocenie wypadły one nieco lepiej.
Moja ocena:
3/10
Dzięki :)
OdpowiedzUsuń