Noc tajemnic - Lisa Jackson
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2004
Ilość stron: 311
„Noc tajemnic” jest zaskakująco dobrym thrillerem psychologicznym.
Zaskakująco, bowiem zupełnie nie spodziewałam się takiej fabuły po niepozornym
wydaniu i nielicznym gronie czytelników. Choć dotąd autorka kojarzyła mi się
zawsze raczej z połączeniem romansu i sensacji, to teraz będę musiała zmienić
swoją opinię.
Już pierwsza scena książki bezpowrotnie wciąga nas do świata fabuły.
Oto w ciepłym półmroku domowego gabinetu stajemy się obserwatorami tragicznych
wydarzeń w wyniku których Josh Bandeaux traci życie z rąk tajemniczej kobiety
ukrywającej się pod imieniem mitologicznej bogini losu, kończącej ludzkie życie
– Atropos. W następnej scenie zaś razem z Caitlyn Montgomery – żoną Josha
witamy świt w sypialni, której wszystkie ściany umazane zostały krwią. Kobieta
nie pamięta wydarzeń poprzedniego wieczoru, ale fakt, że pozostawała z mężem w
separacji, jak i wiele innych śladów zdaje się wskazywać na jej winę. To jednak
nie wszystko, sytuacja jest dużo bardziej skomplikowana tak jak skomplikowana
jest historia rodziny Montgomery i relacje łączące jej poszczególnych członków.
Nad rodem zdaje się ciążyć klątwa, ale nawet to nie odstrasza niektórych
krewnych od sporów o własne prawa do tego dziedzictwa. Suger, Dicky Ray i
Cricket, nieślubne dzieci ojca Caitlyn roszczą sobie prawa do wielomilionowego
majątku, ale są jeszcze także Troy, Amanda, Kelly i Hannah – rodzeństwo Caitlyn.
Prowadzącemu śledztwo Reedowi i jego energicznej partnerce Sylvie Morrisette z
trudem udaje się poznać pełną sekretów i rodzinnych tajemnic historię. A jaka
jest w tym wszystkim rola tajemniczego psychologa – Adama Hunta i gdzie
podziewa się nieuchwytna Kelly?
Pytań i zagadek jest naprawdę dużo, można tylko pogratulować
niewyczerpanej skarbnicy pomysłów jaką zdaje się dysponować jak i lekkiego
pióra, którym z powodzeniem udaje jej się oddać pełen napięcia nastrój gorącego
Nowego Orleanu. Książkę czyta się szybko i przyjemnie, a sama fabuła jest
bardzo interesująca, nawet jeśli miałam wrażenie, że przy niektórych
fragmentach autorkę trochę poniosło :)
Dla mnie ważne jest, że wątek romansu jest tylko delikatnie zarysowany
i nie przytłacza całej treści jak to zwykle ma miejsce w romantycznych
thrillerach. Dużym plusem są także dobrze zarysowane sylwetki postaci, choć tu
nie obyło się niestety bez pewnej sztuczności – każda postać ma jedną
dominującą cechę – Amanda jest więc w każdej scenie rzeczowa i kompetentna,
Hannah – zbuntowana, a policjantka Morrisette – twarda i bezkompromisowa.
Wielki plus za kilka nietypowych motywów – więcej nie zdradzam - i
zaskakujące zakończenie. Polecam :)
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz