środa, 12 sierpnia 2015

Zamknij oczy - Sophie McKenzie




Zamknij oczy - Sophie McKenzie



Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2014
Rok pierwszego wydania: 2013
Ilość stron: 432





Zanim sięgnęłam po „Zamknij oczy” Sophie McKenzie przeczytałam kilka bardzo pozytywnych recenzji. Potem zajrzałam na LC i sprawdziłam inne tytuły autorki – i wszystkie one mnie zaciekawiły. Co do jednego. I naprawdę nie rozumiem jak dotąd mogłam je wszystkie przegapić. Dowodzi to tylko, że naprawdę nie sposób ogarnąć wszystkiego co dzieje się na czytelniczym rynku mimo najszczerszych nawet chęci.

To, że nie wszystko jesteśmy w stanie zarejestrować sprawia jednak, że zdarzają się nam takie niespodzianki jak „Zamknij oczy”. Więc może jednak warto czasami po prostu zaryzykować.

Główną bohaterką jest tutaj Geniver Loxley, postać, która niemal od razu wzbudza w czytelniku sympatię. Kilka lat wcześniej urodziła ona martwą córkę Beth, od tamtej pory bezskutecznie próbuje wrócić do aktywnego życia. Jej kochający mąż Art poświęca się pracy, ona zaś bezskutecznie walczy z bólem straty. Wszystko zmienia się gdy na jej progu staje kobieta, która twierdzi, że dziecko wcale nie urodziło się martwe, że jej Beth gdzieś żyje, a ona padła ofiarą manipulacji i kłamstw. Tylko czyich? Gen nie potrafi pozbyć się nadziei nawet gdy jej własny rozsądek podpowiada, że to niemożliwe. Komu może zaufać, gdy wszyscy zaczynają traktować ją jak wariatkę. A może naprawdę nią jest?

Bardzo wciągająca książka, która przykuwa uwagę czytelnika od pierwszej do ostatniej strony. Mnóstwo wydarzeń, spore tempo, które z biegiem akcji tylko wzrasta i nieprzewidywalna intryga. Dużo poplątanych wątków i tropów, które wywiodą niejednego czytelnika w pole.

Dodatkowym plusem „Zamknij oczy” jest kreacja bohaterki. Nie miałam żadnych trudności by zrozumieć Gen, utożsamić się z targającymi nią emocjami i wątpliwościami. Pozostali bohaterowie nie są niestety aż tak dobrze przedstawieni – brakowało mi zwłaszcza bliższego obrazu Arta. Wszystko to rekompensuje jednak wartka akcja, która nie pozwala zatrzymać się na tyle długo by dostrzec ten brak :)


Świetny psychologiczny thriller. Mam nadzieję na więcej takich. 


Moja ocena:
7/10

niedziela, 9 sierpnia 2015

Więzień labiryntu - James Dashner


Więzień labiryntu - James Dashner




Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Cykl: Więzień labiryntu (tom 1)
Rok wydania: 2011
Rok pierwszego wydania: 2009
Ilość stron: 424



Mam ogromne zaległości recenzyjne, a to wszystko przez ponad dwumiesięczną przerwę w blogowaniu. Zabrakło czasu na pisanie opinii, wolałam go poświęcić na samo czytanie. Teraz jednak chciałabym choć o części z tych książek napisać parę słów – jeśli nie po to by podzielić się swoją opinią z innymi, to aby uporządkować cały ten chaos (związany zwłaszcza z cyklami i seriami). Lubię bowiem powrócić przed lekturą kolejnego tomu czy innej powieści danego autora do tego, co do tej pory miałam okazję przeczytać i poznać.

„Więźnia labiryntu” miałam w planach przeczytać już od dnia, gdy książka ta ukazała się na polskim rynku. Wciąż jednak jakoś brakowało czasu. Dopiero pojawienie się ekranizacji (którą bardzo chciałam obejrzeć) zmusiło mnie by w końcu zabrać się za czytanie.

Dystopijny świat jaki stworzył Deshner obiecywał mi intrygę i emocję podobne do tych jakie towarzyszyły mi przy lekturze „Igrzysk śmierci”. Główny bohater – młody chłopak Thomas – musi rozgryźć prawa rządzące systemem, odkryć prawdę na temat labiryntu, ludzi, którzy go tu wysłali oraz wszystkiego na temat własnej przeszłości. A aby to zrobić musi złamać niemal wszystkie zasady jakie dotąd wypracowała grupa mieszkańców - tylko one gwarantowały im bezpieczeństwo.

Powiem od razu, że wszelkie porównania do „Igrzysk” są nieporozumieniem. Książka utrzymana jest w zupełnie innym stylu, ma inny klimat, inne natężenie emocji, sądzę, że skierowana jest nawet do innej grupy wiekowej odbiorców.

Muszę przyznać, że czuje się nieco rozczarowana. Świetny pomysł na fabułę został jednak niepełni wykorzystany, a z całości przebija pewna niedorzeczność i naiwność. Mogłabym jednak to wybaczyć – książka skierowana jest do młodzieży – ale ostateczne odpowiedzi jakie uzyskuje Thomas zupełnie mnie jednak nie przekonują. W samym czytaniu zaś, bardzo przeszkadzał mi język, specyficzna gwara, którą wytworzyli sobie odizolowani chłopcy (a w większości opiera się ona na dźwiękach towarzyszących czynnościom wypróżniania) z początku intryguje i zaskakuje, po kilkudziesięciu stronach męczy, po kilkuset już tylko irytuje.


Porządnie się zastanowię zanim sięgnę po drugim tom. Ta historia mogłaby się jeszcze rozkręcić, ale nie wiem czy warto to sprawdzać. W końcu tyle innych książek na świecie…


Moja ocena:
5/10


Cykl "Więzień Labiryntu"

  • Więzień Labiryntu (tom: 1)
  • Próby ognia (tom: 2)
  • Lek na śmierć (tom: 3)


sobota, 8 sierpnia 2015

Kilka sekund od śmierci - Harlan Coben


Kilka sekund od śmierci - Harlan Coben 




Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Mickey Bolitar (tom 2)
Rok wydania: 2013
Rok pierwszego wydania: 2012
Liczba stron: 400




„Kilka sekund od śmierci” jest drugim tomem cyklu Harlana Cobena w którym główną rolę odgrywa zamiast Myrona Bolitara jego szesnastoletni bratanek Mickey. Z tego względu książka skierowana jest raczej do młodszego czytelnika, ale na własnym przykładzie stwierdzam, że i ten „starszy” może się przy lekturze nieźle bawić.

Mickey przed kilkoma miesiącami stracił ojca, jego matkę zabrano na odwyk, a on sam trafił pod opiekę wuja, którego nie widział od wczesnego dzieciństwa. Nowa szkoła, nowa dziewczyna i przyjaciele oraz co niezmiernie ważne u Cobena, nowa drużyna koszykówki. To dużo zmian jak na osobę w tak młodym wieku, która w dodatku staje przed trudnym zadaniem rozwiązania tajemnicy, której korzenie sięgają aż czasów Holokaustu. Kim jest tajemniczy mężczyzna ze zdjęcia pokazanego mu przez kobietę zwaną Nietoperzycą? Czym zajmuje się organizacja do której należał ojciec Mickeya i jakie właściwie były okoliczności jego śmierci?

Mnóstwo zagadek, sporo niespodzianek, sporo akcji – a więc wszystko to, co u Cobena najlepsze. Książka napisana jest w charakterystycznym dla autora stylu, a więc fani nie powinni czuć się zawiedzeni. Ja się nie czuję, choć uważam, że te „dorosłe” książki są jednak troszkę lepsze. Z pewnością nieco bardziej brutalne i mocniejsze. I co muszę przyznać z niejakim rozczarowaniem, bardziej dopracowane. Z całego cyklu z Mickeyem przebija jednak pewna naiwności i brak autentyczności. Jaki rodzić czy opiekun nie zażądałby od nastolatka wyjaśnień w przypadku tarapatów w jakie pakuje się Mickey? Żaden, ale takie wtrącanie się dorosłych zupełnie zmieniłoby fabułę.

Nieco rozczarowało mnie zakończenie, a to z tego względu, że jest zupełnie otwarte i zmusza by jak najszybciej sięgnąć po ostatnią część trylogii (która właśnie się ukazała, ale której jeszcze nie mam :( . 
 Mam nadzieję, że znajdzie się tam rozwinięcie i zamknięcie wszystkich wątków – których w książce jest sporo – bo na razie „Kilka sekund od śmierci” pozostawia mnie z wrażeniem lekkiego chaosu. 


Moja ocena:
6/10


Cykl "Mickey Bolitar"





czwartek, 6 sierpnia 2015

Oddychając z trudem - Rebecca Donovan


Oddychając z trudem - Rebecca Donovan



Wydawnictwo: Feeria
Cykl: Oddechy (tom 2)
Rok wydania: 2015
Rok pierwszego wydania: 2012
Ilość stron: 544




Swego czasu urzekała mnie lektura książki „Powód by oddychać” autorstwa Rebeccki Donovan – a z oceny choćby na LC wynika, że nie tylko mnie. Ja w przeciwieństwie do większości autorów pochlebnych recenzji nie należę do szczególnych entuzjastów nurtu New Adult. Przeczytałam kilka książek, które takim mianem się określa i stwierdziłam, że chyba już jednak jestem na takie fabuły za stara, bo to co innym wydawało się ważne i głębokie dla mnie było trywialne i płytkie, a to co miało uchodzić za romantyczne - dziecinne i nieco żenujące.

Mimo wszystko sięgnęłam jednak po „Powód by oddychać” i nie żałuję. Autorka naprawdę potrafiła przedstawić świat doświadczającej przemocy w domu nastolatki, w taki sposób, że nie tylko ona sama, ale i wszystko co ją spotykało wzbudzało w czytelniku spore emocje.

„Oddychając z trudem” to drugi tom cyklu - dramatyczne zakończenie pierwszego kazało nam go oczekiwać z niecierpliwością. I owszem, tak właśnie czekałam, ciekawa wszystkich tych zdarzeń, które muszą teraz nastąpić, wszystkich zmian, które staną się udziałem Emmy, po ujawnieniu prawdy o sytuacji w jej domu. I tu troszkę się zawiodłam, bowiem fabuła rozpoczyna się „jakiś czas po”, wszystkie najważniejsze wydarzenia zostają więc nam zrelacjonowane, ale nie mamy okazji ich obserwować. A szkoda.

To jednak wciąż niewielka wada w porównaniu z przyjemnością jaką czerpie się z lektury. Autorce udała się bardzo trudna rzecz, czyli mimo pozornego wyczerpania tematu, utrzymać napięcie i zainteresowanie czytelnika. To ważne, bo pozwala uświadomić sobie, że ofiarą przemocy nie jest się tylko w czasie napaści, ale także długo potem, gdy trzeba odbudować podstawy na których opiera się codzienne życie. Czy więc to dziwne, że zamknięta w sobie Emma ma z tym problem, nawet gdy wydaje się, że otaczają ją ludzkie na których w każdej sytuacji może polegać.

Bardzo dobrze napisana książka, która nie nuży ani nie nudzi mimo, że sporą jej część zajmują opisy zupełnie zwyczajnych dni wypełnionych zupełnie zwyczajnymi czynnościami. Brawa dla autorki także, że autentyczność i „normalność” osób i zdarzeń. Prawdziwi ludzie w całej swej złożoności, prawdziwe wydarzenia odarte z tak częstego w literaturze amerykańskiej dziwnego patosu.


Gdybym miała porównać dwie części tak całkiem szczerze to musiałabym jednak stwierdzić, że „Powód by oddychać” była jednak nieco lepsza, w niczym to nie umniejsza jednak zalet kontynuacji. 


Moja ocena:
7/10




Cykl "Oddechy"

wtorek, 4 sierpnia 2015

Schronienie - Harlan Coben


Schronienie - Harlan Coben 




Wydawnictwo: Albatros
Cykl: Mickey Bolitar (tom 1)
Rok wydania: 2013
Rok pierwszego wydania: 2011
Liczba stron: 368




Zauważyłam ostatnio ciekawy trend. Otóż większość pisarzy – przynajmniej tych zajmujących się pisaniem zawodowo – ma w swej twórczości co najmniej jedną, a często nawet cały zbiór czy serię książek – przeznaczonych dla młodszego czytelnika. I nie chodzi mi bynajmniej o tych, którzy tworzą głownie dla młodzieży, ale autorów, którzy specjalizują się w gatunkach, które z młodzieżą się nie kojarzą – horrory, thrillery, kryminały, sensacje. Przykład? Cykl „Maximum Ride” Jamesa Pattersona, który jest autorem także bardzo mrocznych thrillerów jak choćby „Kolekcjoner”. John Grisham obok prawniczych thrillerów pisuje także książki z młodocianym entuzjastą prawniczych zawiłości w roli głównej (czterotomowy cykl „Theodore Boone”). Ostatnio natknęłam się nawet na horror dla młodzieży – „Wypowiedz jej imię”. Ja więc widać przedział gatunkowy znacznie się rozszerza i dla młodszych czytelników nie pisuje się już tylko „pouczającej” obyczajówki.

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ „Schronienie” Harlana Cobena jest właśnie takim rodzajem książki, o młodzieży dla młodzieży. Głównym bohaterem jest nastoletni bratanek Myrona Bolitara (czyli postaci którą wszyscy fani Cobena już od dawna znają) – Mickey. Po stracie ojca i kłopotach alkoholowych matki część opieki nad nim przejmuje wuj – nie darzony jednak zbytnią sympatią. Przenosiny do nowej szkoły to jednak dopiero początek kłopotów młodego Bolitara, który musi odnaleźć się w samym środku tajemniczych zdarzeń.

Cóż mogę powiedzieć o książce? Jest w niej wszystko to do czego Coben nas przyzwyczaił, kto czytał choćby jedną książkę autora, ten wie czego można się spodziewać. Świetnie nakreślone sylwetki postaci i zupełnie nieprzewidywalna, zakręcona fabuła, której wątki poplątane są w taki sposób, że na rozwiązanie trzeba poczekać do samego końca.

Czym książka rożni się od „dorosłych” tytułów autora? Po pierwsze jest znacznie krótsza, po drugie trochę bardziej „wygładzona”, z pewnością mniej mroczna i brutalna.  No i jeszcze miejscami troszkę „naiwna”. I to w zasadzie wszystko. Po prostu taki łagodniejszy Coben.


Polecam zarówno tym młodszym jak i starszym czytelnikom. Mi w każdym razie lektura sprawiła dużo przyjemności. Nietypowe jest także „otwarte” zakończenie – jeszcze nie wszystko zostało wyjaśnione, nie pozostaje więc nic innego jak sięgnąć po kolejny tom z Mickeyem. Na szczęście „Kilka sekund od śmierci” czeka już na mojej półce. W poprzednim miesiącu zaś ukazała się  na naszym rynku trzecie część trylogii – „Odnaleziony”. Mam nadzieję, że ona też niedługo do mnie trafi :)


Moja ocena:
6/10



Cykl "Mickey Bolitar"

  • Schronienie (tom: 1)
  • Kilka sekund od śmierci (tom: 2)
  • Odnaleziony (tom: 3)


niedziela, 2 sierpnia 2015

Nikt - Magdalena Kozak


Nikt - Magdalena Kozak



Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Wampiry z ABW (tom 3)
Rok wydania: 2008
Rok pierwszego wydania: 2008



Mam problem z panią Magdaleną Kozak, za każdym razem gdy sięgam po kolejną cześć jej trylogii, jestem przekonana, że tym razem już nie może się udać. Nie żebym nie ufała jej pisarskim zdolnościom, bo te są niewątpliwe. Niewiele kobiet potrafi pisać w tak „męskim” stylu. A cykl pani Kozak to jak najbardziej męska lektura, w której wyraźnie przebrzmiewa fascynacja militariami i sportami walki. Pani Kozak ma swój styl i to jest naprawdę fajne. Na czym więc polega mój problem? Otóż za każdym razem z zaskoczeniem odkrywam, że z historii o polskim wampirze ze służb specjalnych da się jeszcze coś wyciągnąć.

To niesamowite jak autorka potrafi przedstawić nam historię, której główny zarys fabuły potrafiłby przestawić każdy kto ukończył lekturę dwóch poprzednich części – bo bądźmy szczerzy wiadomo czego można się spodziewać – w taki sposób, że czytelnik wcale nie czuje się znudzony, a raczej z każdą stroną coraz bardziej zafascynowany. Naprawdę nie wiem jak ta pani to robi.

Chciałam podejść do lektury sceptycznie, no bo przecież trudno to nazwać ambitną książką… no i o wampirach… i jeszcze polskie realia…  Ale prawda jest taka, że „Nikta” czyta się naprawdę świetnie. Historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Pojawiają się wątki dotyczące różnych postaci – wszystkie bardzo interesujące. W ogóle kreacja bohaterów zasługuje na uznanie – i to zarówno tych pierwszo jak i drugoplanowych.

Po raz kolejny brawa za brak jednoznacznych odpowiedzi. Za bohatera zawieszonego między dobrem i złem w sytuacji gdy to źli wydają się dobrzy a dobrzy źli. Brawa za kilka świetnych pomysłów i rozwiązań fabularnych oraz spore poczucie humoru, które nadało całości niepowtarzalny klimat.

Tyle pochwał. A muszę zaznaczyć, że dotyczą one nie tylko książki „Nikt” ale całego cyklu. Świetnie pomyślany i świetnie napisany.

Wady? Tak na szybko potrafię powiedzieć tylko, że autorka przedstawiła nam bardzo męski świat i nieco brakowało mi w nim kobiet. Jedynie Icta wyróżnia się na tle towarzystwa, ale jest to najmniej dopracowana i najmniej charakterystyczna bohaterka książki. Po drugie, niektóre fragmenty przepełnione były specyficznym patosem, który jednak nieco mnie drażnił – jak scena w której postacie zaczynają śpiewać waleczną piosenkę (?!)


Wszystkie wady są jednak zupełnie niewspółmierne do przyjemności jaką można czerpać z lektury tej książki. 


Moja ocena:
8/10



Cykl "Wampiry w ABW"

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...