Laleczka - Joy Fielding
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 376
Joy Fielding jest jedną z moich ulubionych autorek. Wiedziałam, że tak
będzie w chwili gdy przeczytałam pierwszą książkę jej autorstwa „Teraz ją
widzisz”, a pani Fielding oczarowała mnie swoim stylem łączącym głębię ludzkich
ucząc z lekkim tonem zawierającym sporą dawkę zdrowego dystansu. Obiecałam
sobie wtedy, że przeczytam wszystkie ksiązki jej autorstwa i obietnicę tę
staram się powoli realizować – powoli, bo lubię dawkować sobie to co naprawdę
dobre, a po panią Fielding sięgam jako po pewnik w chwilach gdy nic mi się nie
podoba. I zawsze działa :)
„Laleczka” (w oryginale Puppet,
a więc raczej marionetka czy kukiełka, ale nie jestem pewna czy takie
tłumaczenie bardziej by mi się podobało – raczej nikt nie mówi do dziecka
pieszczotliwie „moja kukiełko” :) to znienawidzony pseudonim Amandy Travis,
młodej wiecznie zbuntowanej prawniczki. Przezwisko przypomina jej bolesne czasy
dzieciństwa spędzone z chorą psychicznie matką i całkowicie pochłoniętym opieką
nad nią ojcem. Amanda aby uwolnić się od wszystkiego co związane z przeszłością
porzuca Kanadę, a wraz z nią pierwszego męża Bena i na Florydzie rozpoczyna swą
prawniczą karierę. Drapieżna, nieprzewidywalna i uparta spędza czas na pracy i
przelotnych romansach, nie przejmując się konwenansami czy obrączkami na
palcach swoich partnerów. Wszystko ulega zmianie, gdy musi przestać udawać, że
nie pamięta o przeszłości i pomóc byłemu mężowi w obronie jej matki oskarżonej
o zabójstwo. Okazuje się, że matka Amandy zastrzeliła w hotelowej recepcji
nieznanego nikomu mężczyznę, a teraz domaga się dla siebie kary więzienia,
rezygnując ze wszelkiej pomocy. Amanda zaczyna prowadzić prywatne śledztwo i próbuje zrozumieć zachowanie matki. Efekty okażą się zdumiewające i
dziewczyna odkryje, że tak naprawdę niewiele wie o życiu swojej rodziny.
Książkę czyta się lekko, łatwo i jak to zwykle u pani Fielding fabuła
absolutnie wciąga tak, że miałam problemy z oderwaniem się choćby na chwilę.
Nieco przeszkadzała mi osobowość Amandy. Bohaterki nie da się lubić – można
rozumieć jej złość, jej motywy i jej nieustanną potrzebę buntu, ale mimo
wszystko nie wzbudza ona sympatii. Jest to jednak w pewien sposób interesujące
– większość bohaterek powieści to raczej nieśmiałe i spokojne kobiety przez
przypadek wplątane w tajemnicze afery. Amanda nie jest nieśmiała ani bezradna,
nawet jeśli pod warstwą bezczelności kryje się zraniona i samotna dziewczyna.
Dla kontrastu mamy spokojnego i enigmatycznego Bena. Duet bardzo udany :)
Interesujący jest wątek matki Amandy i żony zabitego mężczyzny. W ogóle
całe rozwiązanie i problem jaki odważyła się poruszyć autorka jest bardzo
interesujący i przejmujący. Przyznam także, że pani Fielding udało się mnie
zaskoczyć, bo zupełnie się czegoś takiego nie spodziewałam.
Polecam „Laleczkę” tak jak polecam wszystkie książki tej autorki. Dla
mnie niezawodnie dobre.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz