piątek, 13 września 2013

Więzienny prawnik - John Grisham

 

Więzienny prawnik - John Grisham


Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 496



John Grisham jest jednym z bardziej znanych współczesnych amerykańskich pisarzy, właściwie można go zaliczyć do samej czołówki autorów sprzedających najwięcej książek na świecie. A fakt ten wpływa kojąco na moją opinię o światowym czytelnictwie, Grisham bowiem wcale nie pisze książek łatwych :)

„Więzienny prawnik” jest jedną z nowszych jego powieści, powstałą długo po takich klasykach jak „Firma”, „Raport Pelikana” czy „Zaklinacz deszczu”, ale Grisham wciąż na nowo udowadnia, że nie został pisarzem przez przypadek i choć w mojej osobistej ocenie trochę do wyżej wspomnianych „Więziennemu prawnikowi” brakuje, to nadal jest to mistrzowska forma. W każdym razie nie ulega wątpliwości, że John Grisham jest niedoścignionym  mistrzem w gatunku thrillerów prawniczych. 

Główny bohater powieści Malcolm Bannister jest więźniem, a właściwie tytułowym więziennym prawnikiem, skazanym raczej ku przestrodze, niż za faktyczne przestępstwo finansowe, który teraz świadczy współwięźniom bezpłatną pomoc prawną. Głównie dla zabicie czasu. Kiedy w tajemniczych okolicznościach ginie sędzia federalny, a FBI mimo intensywnego śledztwa nie ma ani jednego tropu którym mogłoby podążyć, Malcolm nie waha się wykorzystać zdobytej w wiezieniu wiedzy na temat mordercy by kupić sobie wolność i ochronę. Zawiera umowę na mocy której opuszcza więzienie, zmienia tożsamość i wygląd,  zgodnie z programem ochrony świadków rozpoczyna nowe życie. FBI tymczasem aresztuje wskazanego im mordercę. Nie mija jednak dużo czasu gdy sprawy zaczynają się komplikować, a wszyscy zaangażowani w przedsięwzięcie, w tym sam Malcolm zaczynają realizować swoje własne plany. 

Książkę czyta się lekko i przyjemnie głównie dlatego, że autorowi udało się sprawić by fabuła wciągała, a wiele prawniczych niuansów, które znajdziemy w książce przeplata  z przykładami faktycznych przypadków lub osobistymi przemyśleniami Malcolma. Sprawia to, że w książce nie ma dłużyzn, choć przez pierwszą, bardzo długą cześć książki, podążamy za wydarzeniami które są dla nas już oczywiste i tak jak sam Malcolm z niecierpliwością czekamy kiedy go w końcu wypuszczą. Potem akcja wyraźnie przyśpiesza. Jest dla mnie największą zaletą fakt, że Grisham posługując się narracją pierwszoosobową – w większość – nie zdradził nam planów głównego bohatera. Podążamy więc z nim, za nim samym próbując zgadnąć, o co właściwie mu chodzi :)

Co do samej fabuły wydaje mi się miejscami nieco zbyt udziwniona a przez to traci wrażenie autentyczności. Nie chce zdradzać nic z treści, ale z perspektywy rozwiązania część planu odnośnie kręcenia filmu, wydaje mi się zupełnie niepotrzebna. Nieco męczyła mnie także zbytnia szczegółowość poszczególnych scen, na przykład to kto co zamówił w restauracji lub co w było daniem dnia :) Wiem, że takie rzeczy tworzą klimat, ale robią to kosztem napięcie. Napięcia w tej książce nie ma. Jesteśmy ciekawi rozwiązania, ale nie znając planów bohaterów, ani ich faktycznych odczuć nie możemy się z nimi identyfikować, a więc nie czujemy także ich niepokoju i niepewności. 

Polecam „Więziennego prawnika” zwłaszcza fanom Grishama, ci z pewnością nie będą czuć się zawiedzeni. Ja choć nie uważam się za jedną z nich także nie jestem :)

Moja ocena:
6/10

1 komentarz:

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...