Jutro możesz zniknąć - Lee Child
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 472
W sierpniu przeczytałam pierwszą książkę Lee Childa i wiedziałam już,
że Jack Reacher będzie postacią z którą zaznajomię się na dłużej , a jest to
taki rodzaj postaci, że nawet mimo kilkunastu tomów serii wciąż pozostaje
zagadką; nawet gdy tak jak w wypadku „Jutro możesz zniknąć” mamy do czynienia z
pierwszoosobową narracją. Mówiąc szczerze, wolałbym narratora, analityczny
umysł Reachera postrzegający każdą sytuację w kategoriach akcji i odpowiednio
do niej dobranej strategii przez pewien czas jest interesujący, później jednak
zaczyna męczyć. Zwłaszcza gdy czytelnik zostaje zasypany całą masą technicznych
szczegółów na przykład na temat broni. Wracając jednak do treści…
Reacher jest świadkiem samobójstwa, które nieznana mu kobieta popełnia
w metrze. Jej zachowanie przypomina mu sposób działania zamachowców samobójców,
ale czas ani miejsce nie są odpowiednie. Bomba w torebce okazuje się
rewolwerem, a zdesperowana kobieta unicestwia tylko siebie. Zbyt wiele
szczegółów tej sytuacji wydaje się Reacherowi zagadkowe, zwłaszcza gdy pytania
zaczynają zadawać różne grupy tajemniczych mężczyzn w drogich garniturach. W
całej sprawie wypływa nazwisko pewnego znanego kandydata na senatora oraz
zupełnie nieznanej kobiety. Do tego okazuje się, że samobójczyni z metra
pracowała w Pentagonie, a jej syna od pewnego czasu nikt nie widział. A to zbyt
wiele niewiadomych, by Jack Reacher mógł przejść obojętnie i nie włączyć się do
akcji.
Książka mimo, że od pierwszej do ostatniej strony pełna jest akcji,
zawiera wiele bardzo interesujących elementów fabularnych. Jednym z nich jest
wątek wojny rosyjsko (radziecko) – afgańskiej, a w szerszym kontekście
konsekwencji jakie dla zwykłych ludzi może nieść polityczna zmiana sympatii i
zawieranie nowych sojuszy (dla niewtajemniczonych wspomnę, że Amerykanie
intensywnie popierali i wspierali Afgańczyków przeciw Rosjanom – o czym po
społecznej zmianie nastrojów po WTC nikt nie chce pamiętać). Nie obyło się
niestety bez pewnej tendencyjności w myśleniu: my – dobrzy nawet gdy się
mylimy, oni – zawsze i w każdym przypadku źli.
Nie sądzę jednak, żeby Lee Child chciał na poważnie zmierzyć się z tym
problemem, chciał raczej napisać wciągającą i pełną napięcia książkę od której
trudno się będzie oderwać. I to jak najbardziej mu się udało. Zabawne – choć
zapewne nie było to zamierzone – są technologiczne „nowinki” w których (o ile
nie dotyczą militariów) Jack się gubi; jak choćby to, że można zrobić zdjęcie
telefonem, obejrzeć DVD na komputerze, czy namierzyć kogoś używającego
komórki :)
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz