Czasami warto umrzeć - Lee Child
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 462
„Czasami warto umrzeć” to moja kolejna, trzecia już przygoda z serią
Lee Childa, której głównym bohaterem jest Jack Reacher. Cały, liczący już
kilkanaście tomów cykl, odkryłam stosunkowo niedawno – choć bliżej prawdy
byłoby stwierdzenie, że stosunkowo niedawno znalazła czas by się z nim
zapoznać. Specyficzny sposób w jaki książki te zostały napisane, charyzmatyczny
bohater, pełna akcji fabuła – będąca w zasadzie samą akcją, a do tego niezwykła
szczegółowość i pietyzm z jakim autor oddaje nam realia prezentowanego świata.
Cóż dużo mówić, zachwycił mnie sposób w jaki Child pisze swoje powieści. I już
:)
Choć na moim koncie są dopiero trzy części to miałam przyjemność
obserwować już Jacka Reachera w walce zarówno z kartelem narkotykowym („61
godzi”) jak i supergroźnymi terrorystami z Al.-Kaidy („Jutro możesz zniknąć”).
„Czasami warto umrzeć” plasuje się chronologicznie po tych wydarzeniach i tym
razem Jack trafia do małego miasteczka położonego wśród bezkresnych pól
kukurydzy. Tylko Jack i kukurydza :)
Szybko okazuje się, że okolica nie jest tak sielska na jaką wygląda, a
zastraszeni mieszkańcy zostali całkowicie zdominowani przez wpływowy ród Duncanów.
Trzej bracia i ich przybrany syn Seth faktycznie rządzą w miasteczku jako
monopoliści do spraw transportu decydują o losach poszczególnych farmerów –
wystarczy, że zostawią na polu ich plony by popadli w ruinę. To jednak jeszcze
nie wszystko. Mieszkańcy są świadomi, że Duncanowie prowadzą jeszcze inne,
mniej legalne interesy, a nad wszystkim wisi widmo zniknięcia małej dziewczynki
sprzed niemal ćwierćwiecza. I w to
wszystko, z pełną nieświadomością sytuacji, wplątuje się Jack Reacher, czyli
ktoś kogo trudno jest zastraszyć.
Książka ma zarówno zalety jak i wady choć dla mnie zdecydowanie
przeważają te pierwsze. Zacznę jednak od drugich. Otóż wady tej części są
również wadami całej serii i można je po prostu uznać, za charakterystyczne
cechy pisarstwa Childa. Sposób w jaki została skonstruowana główna postać sprawia,
że już na wstępie wiemy, że mamy do czynienia z superbohaterem i trzeba się po prostu do tego
przyzwyczaić. To, że Reacher jest niepokonany i zwycięża w każdych warunkach i
każdej sytuacji jest częścią tej historii, którą trzeba zaakceptować wraz z
faktem, że od początku wiemy, że to nie Reacher ale Duncanowie nie mają tu
szans. Może nieco drażnić również zbytnia szczegółowość poszczególnych scen,
zwłaszcza opisów broni palnej. Jeśli czytelnik nie jest miłośnikiem militariów
(a ja nie jestem) to naprawdę nie czuje potrzeby by zapoznawać się ze
specyfikacją każdego rodzaju broni jaki pojawia się w książce, a tu zapewniam,
jest w czym wybierać. Nie zaszkodziłoby też trochę bardziej pogłębione studium
postaci, ale cóż, w końcu to książka akcji a nie thriller psychologiczny, wiec
już się nie czepiam :)
Co do zalet zatem, książkę czyta się lekko i bardzo szybko.
Trzecioosobowa narracja pozwoliła autorowi na zamieszczenie kilku wątków i interesujących
scen w których Reacher nie bierze udziału. To sprawia także, że czytelnik może
od czasu do czasu od niego odpocząć – bo żaden czytelnik nie jest tak
niezmordowany. To jednak co najbardziej podobało mi się w tej części – ciągle
piszę o częściach, ale książka jest zamkniętą całością i można ją czytać nie
znając żadnej innej i nic się przy tym nie traci – to fakt, że autor umieścił
akcje w małym, prowincjonalnym miasteczku, a większość istotnych postaci, to
„zwykli” zastraszeni ludzie niezdolni przeciwstawić się presji Duncanów.
Moja ocena:
8/10
Kilkanaście tomów? ;O O kurde, nie chce mi się zaczynać tak długiego cyklu.
OdpowiedzUsuńSkuś się choć na jeden (dowolny) i sama sprawdź, mi się podobają, choć całość to naprawdę spore wyzwanie :)
UsuńBardzo mi się podoba twórczość Lee Childa. Polecam i potwierdzam Twoje opinie.
OdpowiedzUsuńZaczęłam od "Czasami warto umrzeć" w formie audiobooka, czytanego przez Jana Peszka.
Świetna sprawa.
Gdyby kobiety nie czytały czy nie słuchały kryminałów,same by zabijały,jak powiedziała Olga Tokarczuk.
Fajnie,że też polubiłaś Jacka Reachera .
Każda bez wyjątku książka (wolę audiobooki w interpretacji Peszka) dostaje ode mnie 10. Niektóre czyta (słucham) po kilka razy!!
OdpowiedzUsuńTo prawda Tytusie. Filmy zrealizowane na podstawie książek , moim zdaniem,nie dorastają im do pięt.Nie chcę mówić o głównym bohaterze, bo płakać mi się chce. 192 wzrostu,postawa, zachowanie....itp.No ale to tylko wizja reżysera. Może każdy ma własną. Szkoda mi widzów, którzy nie czytali lub nie słuchali, zwłaszcza J.Peszka właśnie.
OdpowiedzUsuńPs. 16 tom "Ostatnia sprawa" lektor Hausner też świetnie mi się słuchało 👍 Śmiało polecam. Prawie jak Peszek , a treść trzyma przy sobie.
Usuń