sobota, 13 lipca 2013

Agatha Raisin i ciasto śmierci - M. C. Beaton

Agatha Raisin i ciasto śmierci - M. C. Beaton


Wydawnictwo: Edipresse Polska
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 252




Mam pewne szczególne założenie dotyczące lipcowych lektur, otóż chciałabym dokonać niezbędnych porządków na mojej książkowej półce, a w tym celu, muszę coś zrobić z całkiem liczną kategorią książek niedoczytanych. Nie wiem czy wy też tak macie, ale czasem gdy zaczyna się lekturę okazuje się, że to nie ten czas, nie ten nastrój, nie ta tematyka w tej właśnie chwili. A co zrobić z niedokończoną książką, jak nie po prostu doczytać :)
Tak więc w lipcu zamierzam uporać się choć z kilkoma takimi pozycjami, a pierwszą z nich jest rozpoczynająca kryminalny cykl „Agatha Raisin i ciasto śmierci”, autorstwa M. C. Beaton.
Na przeczytanie tej książki potrzebne mi były aż dwa podejścia i to nie dlatego, że jest tak wymagająca czy długa, jest za to zupełnie inna niż się spodziewałam. A czego się spodziewałam? Okładka i zagadkowy tytuł sugerował mi coś w rodzaju skrzyżowania humoru w stylu rodzimej Joanny Chmielewskiej z kryminalną zagadką godną Agathy Christie. O ile to pierwsze skojarzenie jest tylko i wyłącznie moje, to już  to dotyczące królowej kryminałów jest jak najbardziej uzasadnione, ba! nawet sugerowane przez samą autorkę jak i wydawców, którzy okrzyknęli tytułową Agathe Raisin mianem współczesnej panny Marple. Tymczasem wszystkie moje zastrzeżenia dotyczą właśnie tej postaci. Mówiąc krótko ma się ona do kultowej poprzedniczki mniej więcej tak jak Harry Potter do Czarodzieja z Oz czyli zupełnie nijak. Bo i sama jest zupełnie nijaka.
Agathe Raisin poznajemy gdy postanawia ona przejść na emeryturę i przenieść się z gwarnego Londynu na cichą i sielską prowincję. W tym zupełnie obcym jej środowisku gdzie panują zupełnie nieznane jej zasady czuje się ona zrazu dość nieswojo, na tyle by postanowić zyskać szacunek tutejszych gospodyń wygrywając konkurs w pieczeniu ciast. Nawet to, że nie ma o pieczeniu zielonego pojęcia nie jest wystarczającą przeszkodą w tym postanowieniu. Ucieka się ona do małego oszustwa, które pewnie nawet nie wyszłoby na jaw gdyby nie to, że juror konkursu przypłacił degustacje jej ciasta życiem…
Historia wydaje się wciągająca i zabawna, ale niestety nie jest taka gdy już zacznie się czytać. Brak tu humoru, brak napięcia, brak emocji. Właściwie brak wszystkiego. Dawno już nie czytałam tak źle napisanej książki zarówno pod względem językowym jak i merytorycznym. Uważni czytelnicy mogą dopatrzeć się co najmniej kilku błędów logicznych w konstrukcji fabuły. Ale to nie wszystko - główna postać jest niezdecydowana, chwiejna, irytująca i z pewnością nie grzeszy ani inteligencją ani intuicją. Jej śledztwo polega na wędrówkach po miasteczku i chaotycznych rozmowach z przypadkowymi mieszkańcami. Nawet samo rozwiązanie okoliczności śmierci pozostawia wiele do życzenia – w zasadzie jest po prostu banalne.
Mówiąc krótko zupełnie mi się nie podobało. Zdaje się, że pani pisząca pod pseudonimem M. C. Beataon napisała kilkanaście książek z Agathą Raisin w roli głównej i wiem, że książki te mają wielu fanów. Może więc to jak się je odbiera jest kwestią gustu lub/i nastawienia. Ja czuję się zupełnie rozczarowana. 

Moja ocena:
3/10 

Książka przeczytana w ramach wyzwania pod hasłem 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...