Chemia śmierci - Simon Beckett
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 248
Tak wiem, wszyscy oprócz mnie już
dawno przeczytali – ja jednak z właściwą sobie przekorą rzadko kiedy czytam
książki, które w danym momencie wszyscy czytają. Nie wynika to – przynajmniej
taką mam nadzieję – ze snobistycznej chęci podbudowania swojej indywidualności,
ale z kilku raczej praktycznych względów. W końcu jeśli kilkaset osób oceni
jakąś książkę przede mną, to można już mieć jakieś wyobrażenie o jej „jakości”.
A w przypadku „Chemii śmierci” recenzję
i oceny są bardzo entuzjastyczne. Zabierając się za lekturę
zastanawiałam się więc co takiego jest w tej książce, że zyskała tak wielki
rozgłos – w końcu to nie literatura piękna wysokich lotów, ale thriller bynajmniej
nie stroniący od makabrycznych opisów.
Może właśnie ta szczegółowość i naukowy dystans z jakim autor podszedł do
faktu śmierci zrobiła takie wrażenie na czytelnikach. Na pewno jest to cecha
wyróżniająca „Chemię śmierci” spośród innych tego typu książek. Z bezwzględną
szczerością prezentuje się czytelnikowi procesy chemiczne zachodzące w ludzkim ciele już po śmierci –
nie oszczędzając nam nawet opisów roli insektów i innych stworzeń, które
przyczyniają się do rozkładu ciała. Beckettowi udaje się jednak zrównoważyć
bezwzględną szczerość owych opisów poprzez empatyczną postać lekarza, który nam
te fakty prezentuje.
Dr David Hunter przyjmuje posadę lekarza w prowincjonalnym Manham. Wiedzie
spokojne życie powoli zyskując zaufanie nowych pacjentów. Sielska atmosfera
mija jednak bezpowrotnie gdy dwóch chłopców odnajduje ciało młodej kobiety.
Zmuszony okolicznościami dr Hunter musi wrócić do swojej prawdziwej profesji i
znów wcielić się w rolę lekarza sądowego.
Od razu powiem, że w fabule nie ma nic szczególnie innowacyjnego – ani w
samym pomyśle, ani w rozwiązaniu. Fani sensacji i thrillerów przeczytali już
mnóstwu bardzo podobnych historii. Także postacie i okoliczności są dosyć
typowe – małe miasteczko i narastająca atmosfera strachu. A wszystko to opisane
bardzo prostym, ładnym językiem. Co więc sprawia, że „Chemia śmierci” zyskała
uznanie tak wielu czytelników? Chciałabym móc podać jednoznaczną odpowiedz, ale
niestety jej nie znam, wiem za to, że ja sama dawno nie czytałam tak dobrego
thrillera. Wszystko jest wywarzone i odmierzone w odpowiedniej proporcji –
akcja, groza, śledztwo, postacie ich przeszłość i motywy. A jednocześnie jest
tak bardzo proste. Żadnego wydziwiania, nurzania się w egzystencjalnych
problemach bohaterów czy szokowania najdziwaczniejszymi opisami przemocy. Ta
książka po prostu tego nie potrzebuje. I to chyba właśnie ta „czystość” czyni
ją innowacyjną.
Jeśli ktoś, tak ja dotąd – jeszcze nie czytał, to niech nie zwleka dłużej
bo naprawdę warto.
Moja ocena:
8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: pod hasłem, serie na starcie oraz klucznik
Jedna z moich ulubionych serii kryminalnych ;) Wszystkie książki z dr Hunterem bardzo mi się podobały i gorąco je polecam :)
OdpowiedzUsuńJa także jestem pod sporym wrażeniem i już rozglądam się za kolejnymi częściami :)
Usuń