Ostatnie lato w Mayfair - Theresa Revay
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 512
Długo nie mogłam zabrać się do
opisania swoich wrażeń po lekturze tej książki. Ma to swoją bardzo konkretną
przyczynę, dużo łatwiej jest napisać recenzję bardzo złej lub bardzo dobrej
książce, a z „Ostatnim latem w Mayfair” problem polega na tym, że nie jest ani
taka, ani taka. To pod pewnymi względami świetna książka. Autorka posługuje się
bardzo ładnym bogatym językiem za pomocą którego prezentuje nam dokładny obraz społeczeństwa
brytyjskiego i francuskiej szlachty w początkach XX wieku. Wielką zasługą
autorki jest precyzja opisu, zgodność z prawdą historyczną oraz niezwykły
rozmach całej fabuły. Mamy tu obraz świata przedstawiony z całą jego złożonością,
bez skautów i uogólnień. Niezwykle czasochłonne musiały być przygotowania pani Revay
i proces zbierania materiałów przed napisaniem tej książki.
To co jest w „Ostatnim lecie w
Mayfair” najlepsze – według mojej czysto subiektywnej oceny – to fakt, że
autorce udało się zaprezentować nam ogrom zmian społecznych jaki nastąpił na
przełomie XIX i XX wieku mimo, że jej książka obejmuje zaledwie okres kilku
lat, to tak naprawdę narracja rozpoczyna się i kończy w zupełnie innych
epokach. Poznajemy rodzinę Rotherfieldów
- brytyjską arystokrację w czasach kiedy stoją oni na straży starego,
uświęconego przez tradycję porządku w centrum którego stoi świadomość swojej
pozycji, miłość do ziemi i obowiązek względem korony i kraju. W czasach gdy
stara arystokracja z pogardą spogląda na ludzi pracy, którzy swe fortuny oparli
na przemyśle i rozwoju. A na ruch sufrażystek spogląda się raczej z
zaciekawieniem niż faktycznym zainteresowaniem. Wszystko zmienia się gdy
wybucha I Wojna Światowa i stary ład przestaje obowiązywać.
Fabuła w książce pani Revay płynie
leniwie i spokojnie wprowadzając nas jednak w nurt tych zmian z nieodpartą siłą
historycznej konieczności. Nie ma nagłych zwrotów ani chwil gdy akcja
przyśpiesza czy zwalnia bez względu na co opisuje. I tutaj właśnie zaczynają
się wady, które sprawiają, że pomimo bezsprzecznie ambitnej i dopracowanej
fabuły, książkę zwyczajnie źle się czyta. Choć postacie bohaterów są tak
dobrane by reprezentować jak najszersze grono społeczne, tak samo zresztą jak
przypisane im losy to nie wzbudzają oni u czytelnika niemal żadnych emocji.
Kochają, nienawidzą, walczą, rozpaczają, przegrywają – jest to wszystko w tej
książce, ale jakieś takie sztuczne i nieprawdziwe.
Kiedy książka trafiła w moje ręce,
ładne wydanie z piękną, przykuwającą wzrok okładką, spodziewałam się książki na
miarę „Domu duchów” Isabel Allende a okazało się, że spodziewałam się po prostu
zbyt wiele. Polecam „Ostatnie lato w Mayfair” wszystkim miłośnikom powieści
historycznych, jednak nie tym, którzy
liczą na wciągająca, pełną napięcia i emocji fabułę.
Moja ocena:
6/10
Obyczajówki to zdecydowanie nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSzkoda, bo ja jednak lubię jak książka daje mocnego kopniaka :(
OdpowiedzUsuńWszyscy to lubimy :)
Usuń