wtorek, 4 czerwca 2013

Zamieć śnieżna i woń migdałów - Camilla Läckberg

 

Zamieć śnieżna i woń migdałów - Camilla Läckberg 


Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 144




Nie należę do szczególnych fanów twórczości Camilli Läckberg – postanowiłam, że przyznam się to od razu, gdyby ktoś uznał, że to co napiszę o „Zamieci…” jest zbyt dalekie od prób obiektywizmu. Przyznaję się do tego, że nie potrafię nie patrzeć na tę książkę przez pryzmat poprzednich, ani co bliższe prawdy, nie zważając na powszechne „uwielbienie” jakim ta pani się cieszy.
Nie rozumiem fenomenu kryminałów pani Läckberg, nie rozumiem ich popularności – bo choć sama przebrnęłam zaledwie przez dwa – to mogę je określić co najwyżej za dobre, a w gruncie rzeczy przeciętne. Nie ustaje jednak w próbach zrozumienia, co też takiego jest w książkach, że cieszą się taką popularnością. W końcu, aż tyle osób nie może się aż tak bardzo mylić. Konkluzja z tego, że może to ja coś w nich przegapiam, albo nie dość wczuwam się w tak chwalony skandynawski klimat. Może.
Ponieważ zarówno „Kamieniarz” jak i „Kaznodzieja” z którymi to do tej pory przyszło mi się zapoznać, były według mnie zbyt rozwlekłe, a przez to nużące – by nie powiedzieć, że nudne – dla odmiany postanowiłam sięgnąć po coś maksymalnie krótkiego. I mój wybór padł na „Zamieć śnieżną i woń migdałów”. Powiastkę raczej niż powieść. Ale w tym wypadku to naprawdę zaleta.
Zaczyna się bardzo interesująco. Młody policjant Martin – znany z innych powieści – zostaje wraz z rodziną swej dziewczyny odizolowany przez szalejącą zamieć w małym pensjonacie, gdzie wszyscy planowali spędzić święta. Już w pierwszym dniu jednak dochodzi do tajemniczego morderstwa i nestor rodu Ruben umiera podczas kolacji otruty cyjankiem. Martin zabiera się więc za wstępne przesłuchiwanie obecnych, wiedząc, że ktoś z kilkuosobowej grupy musi być mordercą.
Pomysł jest bardzo dobry i słusznie przywodzi na myśl najlepsze kryminały Agathy Christie – to wyraźny ukłoń w stronę mistrzyni gatunku. Całkiem ciekawie zarysowują się także charaktery postaci i ich różnorodność a nawet osoba młodego i nieco nieporadnego policjanta w roli detektywa. Muszę więc przyznać z zaskoczeniem, że sporą cześć tej noweli czytało mi się całkiem przyjemnie. Niestety tylko dopóki nie dochodzimy do rozwiązania.
Uważam, że jest coś nieuczciwego względem czytelników jeśli autor posługuje się motywami zaczerpniętymi od innych pisarzy. Jakby nie patrzeć właśnie o takie „triki” w kryminałach chodzi. Ja w każdym razie zupełnie nie czuję się usatysfakcjonowana rozwiązaniem, tak jak i całą tą opowieścią. Ot, przeciętny kryminał na jedno popołudnie.

Moja ocena:
5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...