niedziela, 9 czerwca 2013

Rekrut - Robert Muchomore

 

Rekrut - Robert Muchamore


Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 320



Z opisaniem swoich wrażeń po przeczytaniu tej książki miałam i wciąż mam spory problem. Wynika to z tej prostej przyczyny, że choć uważam „Rekruta” za świetnie skonstruowaną i świetnie napisaną książkę, którą pochłonęłam za jednym zamachem, to z drugiej strony co do zasadności powstania takiego cyklu jak „Cherub” mam spore wątpliwości. Zacznę jednak od treści.
James jest wyjątkowo bystrym dwunastolatkiem, którego w krótkim czasie spotkało sporo nieszczęść. Efekt jest taki, że po śmierci matki trafia do niezbyt przyjaznego domu dziecka, a jego młodsza przyrodnia siostra wraca pod opiekę nie nadającego się do roli opiekuna ojca. Wszystko to sprawia, że droga jego życia zdaje się nieuchronnie ciążyć w dół, ku ulicznym wandalom i złodziejaszkom. Tak dzieje się dopóty, dopóki nie trafia on pod skrzydła „Cheruba” – organizacji szpiegowskiej wykorzystującej do tajnych misji… dzieci. Na dzieci nikt przecież nie zwraca uwagi i z zasady są ponad wszelkim podejrzeniem, a tym samym mogą pracować tam, gdzie żaden dorosły nie miałaby wstępu. 

„Rekrut” został wyraźnie podzielony na trzy części. W pierwszej poznajemy Jamesa, jego sytuację, charakter i wszystko to co spotkało go „przed”. W drugiej towarzyszymy mu podczas szkolenia, poznajemy organizacje i rządzącej w niej prawa. Trzecia zaś, to już dokładny opis misji w której James uczestniczy jako agent. Wszystkim tym częściom autor poświecił odpowiednio dużo uwagi i nie poprzestał na skrótach czy niedopowiedzeniach. Mówiąc wprost Robert Muchamore jest aż do bólu szczery i niezależnie czy opisuje stosunki uczniów w podmiejskiej szkole czy obóz szkoleniowy dla rekrutów, to musimy liczyć się z tym, że będzie to realny, faktyczny obraz, brutalny i prawdziwy, bez żadnych cięć. 

Kolejne na co muszę zwrócić tu uwagę, to fakt, że mimo iż dwie pierwsze części mogą wydawać się tylko wstępem przed „misją”, to zostały napisane tak, że nie sposób się oderwać i naprawdę nie ma się wrażenia, że na coś czekamy. Autorowi udało się to osiągnąć między innymi poprzez świetnie skontrowane grono postaci. Jest to całkiem liczne grono – James nie jest jedynym bohaterem. Poznajemy mnóstwo osób, głównie nastolatków, ale nie tylko i wszyscy oni, nawet postacie poboczne zostały obdarzone indywidualnymi cechami charakteru i własną skomplikowaną osobowością. Nie dość, że nie da się nie czuć sympatii do Jamesa, to mamy jeszcze Laurę, Bruca, Kerry, Amy i dzieciaki z misji, a każde ma własną historię. A wszystko to pomimo całej tej realności o której już pisałam, podane zostało wyjątkowo lekko. Może nawet za lekko i na tym polega mój problem z tą książką. 

Sam pomysł, że dzieci mogłyby być wykorzystywane przez rząd w misjach szpiegowskich, jest nonsensowny i oburzający. Bo któż by chciał narażać na coś takiego swoje dziecko? To rzecz jasna pytanie retoryczne, a ja pamiętam, że mam do czynienia z fikcją literacką. Tylko, że ta fikcja została napisana tak, jakby w fakcie, że sieroty można poddać nieludzkiemu szkoleniu i przerobić w „żołnierzyki” nie było nic złego. Wręcz przeciwnie, sympatyczny Mac uśmiecha się dobrotliwym uśmiechem dziadka mówiąc o tym jak „Cherub” zasłużył się w historii swojego kraju. Wiem, możecie uznać, że się czepiam, i pewnie trochę się czepiam, ale kiedy mój bratanek i siostrzenica, osiągnie wiek trzynastu lat  - od tej grupy wiekowej zalecana jest lektura – to nie chciałabym by czytali jak instruktorka podczas szkolenia wpycha butem głowę w błocie dwunastoletniej dziewczynki i krzyczy przy tym „wstawaj gruba świnio”. Nie chciałabym by moje dzieciaki sądziły, że mogą istnieć jakiekolwiek sytuację w których traktowanie w ten sposób dziecka byłoby dozwolone. Mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. 

No dobrze. Teraz kiedy już wyjaśniłam wszystkie swoje wątpliwości moralne :) mogę z czystym sumieniem napisać, że i tak uważam, że ta książka jest świetna. I za jakiś czas z pewnością sięgnę po kolejny tom. Na razie muszę sobie odpocząć, po tych wszystkich treningach… :) 

Moja ocena:
8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...