wtorek, 12 marca 2013

Rok we mgle - Michelle Richmond

 

Rok we mgle - Michelle Richmond


Wydawnictwo: Videograf II
Rok wydania: 2008
Ilość stron:334




Dziś dla odmiany coś dużo bardziej poważnego, a z pewnością nie tak lekkiego jak książki, które ostatnio czytam. Powieść Michelle Richmond wymaga emocjonalnego zaangażowania. To nie jest banalna historia, która pozowali nam miło spędzić czas, bo choć historia jest prosta to cel jaki postawiła sobie autorka dosyć ambitny. Chce ona przeprowadzić nas poprzez trwający rok okres zmagania się ze stratą po zaginięciu dziecka. Przez całe spektrum reakcji: wstrząsu, rozpaczy, poszukiwań, nadziei, akceptacji, żałoby i bólu. A przede wszystkim – bo obserwujemy całą sytuację z perspektywy Abigail – poczucia winy.
Abigaile jest młoda kobietą, która zamierza wraz z Jake’iem i jego córeczką Emmą stworzyć szczęśliwą rodzinę. Wszystkie te marzenia pękają jak bańka mydlana gdy Abigail zabiera Emmę na plażę, a tam dziewczynka znika.
Bohaterka kierowana poczuciem winy i ogromnym poczuciem straty – to, że nie jest biologiczną matką dziecka czyni sytuację tylko dużo bardziej skomplikowaną  zwłaszcza w sferze jej relacji z Jake’iem – nie ustaje w poszukiwaniach nawet gdy osiągają już one poziom irracjonalności.
W opisie przeczytamy, że to „wzruszająca i miejscami zabawna książka o miłości, tęsknocie i niepozornych chwilach, które mogą odmienić życie”. I to prawda. Ta książka właśnie taka jest. Prawdą jest jednak także to, że jest miejscami bardzo nużąca, a ogólny obraz jaki po sobie zostawia jest bardzo pesymistyczny.
To co jest zaletą książki jest też jej wadą. Liczne retrospekcje i dygresje na temat fotografii i pamięci, nadają książce, a przede wszystkim głównej bohaterce wielowymiarowości i głębi. Ale są też zwyczajnie nudne.
Trudno oprzeć się wrażeniu, że czegoś zabrakło. Może jakiegoś napięcia, czegoś co by nami wstrząsnęło, coś co pozwoliłoby nam zbliżyć się do historii Abigail, głębiej wejść w jej dramat. To nie jest książka akcji – to fakt, ale odrobina może jednak trochę by się przydała. W każdym razie coś co równoważyłoby przydługie opisy.
I zakończenie. Irytujące, słodko – gorzkie, ale tak naprawdę rewelacyjne. Nie mogło przecież być inne.
Polecam tym, którzy mają ochotę zmierzyć się z głębokim studium ludzkiej psychiki, po największej, niewyobrażalnej nawet stracie. Polecam ze względu na prosty język i fakt, że autorce udało się uniknąć melodramatycznego patosu bez straty na wymowie książki. A przede wszystkim polecam ze względu na bardzo ciekawe skonfrontowanie dwóch różnych postaw w obliczu straty – Abigail nie potrafiącej porzucić nadziei i Jake’a próbującego zmierzyć się z bólem.

Moja ocena:
6/10  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...