Jej wszystkie życia - Kate Atkinson
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 568
Wiem, że to dziwne, ale zawsze trudno
mi opisać swoje wrażenia z lektury książek, które szczególnie mi się podobały.
Łatwiej się krytykuje niż chwali :) A w przypadku
„Jej wszystkich żyć” po prostu nie ma co krytykować (!) Jest za ambitna i ma w
sobie zbyt wiele treści, by móc uznać ją za zwykłe kobiece czytadło, z drugiej
strony jednak zbyt przyjemnie się czyta by zaliczyć ją do literatury przez duże
„L” :)
Ktoś w licznych czytanych przeze mnie
recenzjach, zanim sama zabrałam się za lekturę chwalił warsztat pisarski
autorki - i uwadze tej trudno odmówić prawdziwości. Trzeba naprawdę nie lada
umiejętności, by zaprezentować czytelnikowi tę samą historię (z wariacjami)
kilkanaście razy a go przy tym nie zanudzić na śmierć. Kate Atkinson udało się
przedstawić nam wszystkie życia Ursuli tak, że nie tylko nie odczuwamy znużenia
gdy kolejny raz wracamy do dnia narodzin, ale z niecierpliwością czekamy na
kolejny start wyłuskując szczegóły, które sprawią, że tym razem będzie to już
zupełnie inna historia.
Nie chce zdradzać zbyt wiele z
treści, a pomysł na treść jest bardzo prosty. Poznajemy życie Ursuli od dnia
jej narodzin do śmierci – jakkolwiek wcześnie ona następuje. I historia ta
wielokrotnie się powtarza. Ursula rodzi się na nowo, nieświadoma, ale niejasno
przeczuwająca istnienie swoich poprzednich żyć, a więc i poprzednich błędów.
Nie jest to jednak „typowa” reinkarnacja, nasza bohaterka rodzi się zawsze w
tej samej rodzinie, w tym samym czasie – a są to bardzo bogate i trudne czasy
pierwszej i drugiej wojny światowej.
Niezwykłe w książce jest to, że
autorka nie uczyniła swojej bohaterki kimś szczególnym. Mam na myśli to, że
Ursula jest „zwyczajną” dziewczyną, pochodząca z tzw. dobrego domu. Dorasta na
brytyjskiej wsi, wiedzie spokojne życie wśród bliskich, dokonuje prostych
wyborów i niczym się szczególnie nie wyróżnia poza tym, że nieustannie nawiedza
ją uczucie deja vu. A jednak autorce udało się na przykładzie tak zwyczajnego
życia pokazać jak najdrobniejsze nawet wybory mogą zaważyć na dalszych losach wielu
ludzi. Udało się jej nawet udowodnić, że czasami po prostu na to co nas spotyka
nie mamy żadnego wpływu – jak pokazuje to ta historia życia Ursuli, która
kończy się bardzo nieudanym małżeństwem.
Wielkie brawa dla autorki za
szczegółowość, postacie – zwłaszcza postać matki Usruli, pełnej sprzeczność, a
jednocześnie tak autentycznej, za zaprezentowany czas II wojny światowej bez
patosu i chwały za to z bezwzględną szczerością. Brawa za panowanie nad całą tą
historią, bo zapewniam, że nawet czytelnik czasem ma problemy z pamiętaniem,
który epizod zdarzył się w którym życiu. Nieco mniej podobała mi się część
fabuły rozgrywająca się w Niemczech, choć bezsprzecznie dodała ona całości
pikanterii.
Książka niestety ma też drobne wady –
wiem trudno uwierzyć po wszystkim co napisałam wcześniej. Niejako wynikają one
z samego pomysłu na fabułę. Trudno bowiem identyfikować się z bohaterką,
naprawdę jej współczuć czy przeżywać jej emocje skoro wiemy, że zaraz i tak
nastąpi restart i wszystko zacznie się od nowa. To nieuchronność zdarzeń i ich
nieodwracalność sprawia, że wydają się nam tak przerażające. To, że cokolwiek
by się nie wydarzyło Ursula i tak narodzi się od nowa pozbawia jej
autentyczność i sprawia, że czytelnik odbiera ją jak postać w grze, której
przypadło w udziale nieskończenie wiele żyć.
„Jej wszystkie życia” są jedną z
najciekawszych książek jakie dane mi było kiedykolwiek czytać. I bardzo się
cieszę, że pozycja ta nie umknęła mi gdzieś w zatrzęsieniu nowości jakie
pojawiają się na naszym ryku.
Szkoda, że nie wszystkie są takie :)
Moja ocena:
8/10
Książka przeczytana w ramach wyzwań: Czytam Opasłe Tomiska
Słyszałam o książce i mam zamiar ją przeczytać, bo wydaje się naprawdę tego warta :)
OdpowiedzUsuńwow, w takim razie muszę przeczytać tę książkę! Na pewno sięgnę
OdpowiedzUsuńJa również bardzo dobrze wspominam tą książkę. Bardzo podobała mi się ta historia :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie muszę jej poszukać. Lubię wyławiać perełki, a widzę, że ta książka do nich należy:)
OdpowiedzUsuń