Złudzenie - Peter Abrahams
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 414
Cała historia z „Złudzeniem” Abrahamsa
zaczęła się dla mnie od tego, że przypomniałam sobie fragment innej jego
książki, którą dawno temu, jeszcze w czasach studenckich zaczęłam czytać w
trakcie jakiejś podróży. I nie skończyłam. Pamiętam, że nosiła ona tytuł „Korepetytor”
i wydała mi się bardzo interesująca, ale wiadomo jak to na studiach… od tamtej
pory ja i moje książki przeżyłyśmy kilka przeprowadzek i wygląda na to, że na
dobre pochłonęło ją wnętrze jakiegoś pudła. A początek historii wciąż tkwi w
głowie i domaga się wiedzy co wydarzyło się dalej. Jakby na przekór w ręce
wpadła mi zupełnie inna książka Abrahamsa mianowicie wspomniane już „Złudzenie”
– co więc miałam robić? Zabrała się za czytanie.
Nell jest szczęśliwą i spełnioną
kobietą. Wiedzie spokojne życie u boku kochającego męża, ma udaną pracę, która
sprawia jej dużo satysfakcji i z zapałem oddaje się swojej pasji jaką jest
pływanie. Jej jedyne zmartwienia są wyrazem zwykłej matczynej troski o trochę
zbuntowaną choć już praktycznie dorosłą córkę Norah. Nie wszystko w jej życiu
było jednak takie proste. Niemal dwadzieścia lat temu Johnny – młody doktor
geologii, a jej pierwsza wielka miłość został na jej oczach śmiertelnie
ugodzony nożem. Sprawcę schwytano i skazano – głównie dzięki jej identyfikacji,
była bowiem jedynym świadkiem całego zajścia. Jaki przeżywa więc wstrząs gdy po
dwudziestu latach pojawia się niezbity dowód, że Alvin DuPree, którego wskazała
jako sprawcę jest niewinny. Uznanie go za niewinnego przez sąd niesie za sobą
bardzo rozległe konsekwencję. Po pierwsze człowiek, któremu praktycznie
zniszczyła życie właśnie opuścił wiezienie i zaczyna się kręcić w okolicy. Po
drugie uparta dziennikarka postanawia napisać o całej sprawię książkę i zadaje mnóstwo
niewygodnych pytań. Po trzecie większość z tych pytań dotyczy roli policji, a
zwłaszcza detektywa, który doprowadził do skazania DuPree – Cleya Jarreau,
który jest obecnie szefem policji, ale także mężem Nell. I po czwarte, ale nie
ostatnie skoro Alvin DuPree jest niewinny, to gdzieś na wolności wciąż przebywa
prawdziwy morderca Johnnego. A jakby tego było jeszcze dla Nell mało, to Norah
postanawia ten właśnie moment wybrać na eskalację swoich wybryków.
Książkę czyta się szybko i
przyjemnie. Nie jest to może trzymający w napięciu, mroczny thriller, ale
bardzo wciągająca opowieść o tym jak ludzkie życie może wywrócić się do góry nogami
w przeciągu jednej chwili, a wszystko co dotąd wydawało się oczywiste i pewne
okazuje się tylko złudzeniem. Nell była zupełnie pewna, że wskazała właściwego
mężczyznę, tak jak może być pewny ktoś, kto stał zaledwie metr od sprawcy. Czy
popełniła błąd czy stała się ofiarą perfidne manipulacji? I jaka jest w tym
rola jej męża?
Fabuła jest dość przewidywalna –
jeśli chodzi o samą intrygę i „prawdziwego” mordercę - autor udziela czytelnikowi tylu wskazówek,
że staje się to jasne już na początku książki, nie brak jednak także
niespodzianek i zaskakujących wydarzeń. Całość wzbogaca perspektywa Avina DuPree,
która pozwala spojrzeć na historię z zupełnie innej perspektyw.
Ciekaw książka, wciągająca,
interesując, przemyślana i bardzo ładnie napisana. Podoba mi się styl Abramsa
nawet jeśli snuje swoją opowieść dość leniwie i choć całości nie brak
schematyczności to jednak wciąż jest to bardzo dobra książka.
Moja ocena:
Albatros wydaje bardzo ciekawe pozycje, ale nie jestem pewna, czy ta do mnie przemawia.
OdpowiedzUsuń