Bal absolwentów - Ruth Newman
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2008
Ilość stron: 280
Ruth Newman jest dla mnie
postacią zupełnie nieznaną, a przynajmniej była, dopóki nie sięgnęłam po
"Bal absolwentów". Spodziewałam się lekkiego kryminału - a zważywszy
na to, że nigdy wcześniej o nim nie słyszałam - dość przeciętnego. Tymczasem
czekało mnie spore zaskoczenie, a lektura wciągnęła mnie do tego stopnia, że
zarwałam sporą część nocy :)
Uniwersytetem i całym
Cambridge wstrząsają okrutne morderstwa, których ofiarami padają piękne
studentki. To co przy pierwszym wydawało się po prostu tragicznym incydentem w
drugim i trzecim przypadku prasa uznaje za działanie seryjnego mordercy –
Rzeźnika z Cambridge. Policja nie posiada jednak jednoznacznych dowodów
wskazujących na jednego sprawcę. Nie posiada w ogóle żadnych dowodów
wskazujących na jakiegokolwiek sprawcę mimo, że od pierwszego morderstwa mija
już trzy lata. Przełom następuję gdy przy trzeciej ofierze policja znajduje
świadków – parę studentów Olivię i Nicka. Dziewczyna jest jednak w stanie
takiego szoku, że zapada w katatonię, chłopak natomiast nie potrafi podać
żadnych istotnych informacji. Młody psychiatra podejmuję więc próbę dotarcia do
prawdy podczas sesji terapeutycznych z Olivią. Szybko okazuję się, że nie
będzie to proste, mimo, że z fragmentów układanki powoli tworzy się cały spójny
obraz życia grupki studentów – a wśród nich ofiar i mordercy.
„Bal absolwentów” jest
debiutancka powieścią pani Newman i jako taka robi naprawdę pozytywne wrażenie,
zwłaszcza, że autorka zdecydowała się na inny niż linearny przebieg zdarzeń.
Trzeba na to uważać ponieważ akcja składa się z fragmentów wydarzeń z
przeszłości przeplatanych z teraźniejszością. To, i brak wprowadzenia sprawia,
że pierwsze strony tworzą wrażenie totalnego chaosu i chwila nieuwagi powoduje,
że nie wiadomo o którym morderstwie jest mowa, albo w którym momencie historii się
teraz znajdujemy. Gdy już się jednak przywyknie do tego typu narracji, fabuła
po prostu nas wciągnie :)
Świetne zakończenie,
zaskakujące i dość oryginalne. Autorce udało się kilka razy zupełnie mnie
zaskoczyć czego jednak nie mam je za złe :) Książka niestety ma też wady i brak
wstępu, który wprowadzałby czytelnika w fabułę (a nie wrzucał w sam jej środek
bez wiedzy kto jest kim) jest tylko jedną z nich. Historii brakuje
autentyczności – miejscami jest jednak trochę zbyt dziwie, a postacie (oprócz
Oliwii) są słabo zarysowane. Mimo tych wad, wciąż jest to jednak świetny
thriller, który ma w sobie to co w tym gatunku najważniejsze – napięcie, które
ani na moment nie spada.
Moja ocena:
7/10
Nie ma to jak zarwać nockę z powodu książki ;)
OdpowiedzUsuńTwoja recenzja jest zachęcająca, opowieśc o Rzeźniku z Cambridge musiała być interesująca, a jeszcze jak zakończenie zachwyca to już nie trzeba nic więcej ;)
Jak znajdę ją gdzieś to z chęcią przeczytam :)
raczej się nie skusze na książkę - jakoś nie czuje jej magii :)
OdpowiedzUsuńzachęcam do odwiedzenia mojego bloga :)