Pocałunek anioła - Elizabeth Chandler
Wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 224
Słyszałam o całej serii autorstwa Mary - Claire Helldorfer dużo
dobrego, właściwie dotąd spotkałam same bardzo pozytywne recenzję. Gdy więc
pierwszy tom „Pocałunku anioła” wpadł mi w ręce, od razu zabrałam się za
czytanie.
Poznajemy Ivy – sympatyczną
nastolatkę, która z wzajemnością zakochuje się w Tristanie ale o ile chłopak
jest zafascynowany dziewczyną od pierwszego wejrzenia, to jej samej proces
odkrywania własnych uczuć zajmuje sporo czasu. Większość tej niepozornej
książeczki skupia się właśnie na tym – perypetiach nastoletniego związku.
Udanie też wprowadza czytelnika w sytuację rodzinną bohaterów. Tristan jest synem
pastora, znanym sportowcem – z powodzeniem uprawia pływanie i wzdycha do niego
połowa (ta żeńska) szkoły. Ivy natomiast właśnie przeprowadziła się do domu
bardzo bogatego ojczyma po tym jak po romansie sprzed wielu lat postanowił on
ożenić się z jej matką – nieco ekscentryczną fryzjerką. Młodszy brat Philip
jest całą tą sytuacją niezbyt zachwycony, podobnie zresztą jak syn nowego męża
matki – Gregory. Sytuacja rodzinna i uczuciowa szybko jednak się stabilizuje,
aż do momentu gdy całe szczęście Ivy pryska jak bańka mydlana w chwili wypadku
podczas którego ginie Tristan.
I to właściwie koniec. Nie koniec
całej historii, ale tutaj właśnie strony się kończą. Szczerze mówiąc czuje się
oszukana – choć właściwie nie wiem przez kogo, sama bowiem mogłam się domyśleć,
że tak niewielka objętość może kryć tylko fragment opowieści. Miałam jednak
nadzieję – że jak zwykle to bywa w przypadku serii wydawniczych- będzie to
zamknięty fragment, może nie dostarczający odpowiedzi na wszystkie pytania, ale
zamykający choć pewien etap. Trudno mi jest w ogóle odnieść się do treści „Pocałunku
anioła” po przeczytaniu tylko pierwszej części, bo tak naprawdę jest to tylko
kompozycyjny wstęp – a jako taki trochę przydługi i nudny – i początek zaledwie
rozwinięcia. Być może interesującego, ale ten niezrozumiały dla mnie zabieg
podzielenia treści na osobne tomy odebrał mi całą przyjemność wgłębiania się w
historię. Nie muszę chyba dopowiadać, że oczywiście drugiego tomu (noszącego dla
zmyłki osobny tytuł zamiast po prostu numer tomu) jeszcze nie posiadam :(
Niewiele mogę powiedzieć o samej
fabule „Pocałunku anioła” w zasadzie przypomina romans i elementy nadnaturalne
pojawiają się dopiero pod koniec. A jako romans jest absolutnie przesłodzony.
Postacie są strasznie wyidealizowane – i o ile jeszcze można to jakość ścierpieć
w przypadku Ivy – to Tristan jest chodzącą doskonałością. Jedyną interesującą
postacią jest w całej tej opowieści Gregory – i jeśli zdecyduję się przeczytać
kolejne części serii pani Helldorfer (Chandler
to pseudonim) to tylko ze względu na niego.
Chyba po prostu za słodko jak dla
mnie. Cukierkowa miłość i cukierkowe anioły.
Moja ocena:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz