czwartek, 13 lutego 2014

Myszy i koty - Gordon Reece

 

Myszy i koty - Gordon Reece




Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 272


     

Nie słyszałam o książce Gordona Reece'a kiedy została ona po raz pierwszy wydana (nie wiem jak to się mogło stać), ale burzliwe dyskusję wokół niej w końcu i tak do mnie dotarły. Mówiono, że jest to pozycja kontrowersyjna i to nie dlatego, że jakoś szczególnie epatuje przemocą - w końcu trudno już jest pod tym względem czytelnika zaszokować. Podobno kontrowersje wokół niej dotyczyły treści a nie samego opisu - zarzucano jej gloryfikacje przemocy, co tym bardziej zaskakuje, że Gordon Reece jest autorem książek dla dzieci i młodzieży. Główną bohaterką "Myszy i kotów" także jest nastolatka. Rozumiecie już więc, dlaczego musiałam przeczytać tę książkę?

      Shelley jest szesnastoletnią inteligentną dziewczyną, jedną z tych o których zazwyczaj  mówi się, że są spokojne i nieśmiałe. Nie sprawia kłopotów, nie przeżywa nastoletniego buntu i nie uważa, że do wszystkiego ma prawo. Wszystko to czyni ją sympatyczną dziewczyną, ukochaną córką i porządną uczennicą. Ale według jej własnej terminologii wszytko to sprawia, że jest myszą. Myszą czyli w przeciwieństwie do kotów, kimś kto jest skazany na cierpienie i porażkę. Myszą jest jej matka pozwalająca się bezdusznie wykorzystywać swoim szefom po tym jak porzuciła ją ojciec Shelley (kot) dla dużo młodszej kobiety, i myszą jest ona sama - ofiara szkolnych prześladowań i to ze strony dziewczyn, które przez lata uważała za swoje najlepsze przyjaciółki.
     
    Shelley i jej matka chcą zacząć wszystko od nowa, wieść spokojne, ciche życie w ich nowym domu na wiejskim odludziu, ale nawet to nie jest im dane. W ich życie znów wdziera się przemoc i tym razem okazuje się, że role nie zostały rozdane raz na zawsze i doprowadzona do granic wytrzymałości mysz może także stać się kotem. 

    Przeczytałam (a raczej pochłonęłam, bo książka mimo trudnej tematyki jest bardzo lekko napisana, prosty język i intrygująca treść sprawiają, że równie szybko się czyta) i rozumiem już dlaczego "Myszy i koty" wzbudziły tyle kontrowersji. Jest coś takiego w tej książce, co sprawia, że prezentowany przez nie obraz świata wydaje się niepokojąco prawdziwy. Być może ze względu na kusząco prosty podział na "my" i "oni". Myszy są dobre, wrażliwe, utalentowane ale słabe. Skazane na cierpienie, porażkę i bierne godzenie się na przeróżne formy wykorzystywania. Koty są silne, bezwzględne i złe. I nie ma nic pośredniego. Albo jest się jednym albo drugim. A żeby przestać być myszą musisz stać się kotem - a wiec stać się równie bezwzględny i zły. 

   Przerażająca wizja, prawda?  Ale wizja intrygująca nawet jeśli opiera się na starym jak świat założeniu, że to dualizm silni-słabi rządzi światem i jest to znacznie ważniejsze od podziału na dobro-zło. Można zarzucać Gordonowi Reecowi, że propaguje przemoc i, że z treści powinno jasno wynikać, że lepiej być dobrą myszą niż złym kotem. Ale właściwie dlaczego powinno? Czasy gdy książki miały pełnić funkcje moralizatorskie na szczęście już dawno mamy za sobą. Na szczęście, bo tak może nie jest "lepiej", ale na pewno prawdziwiej. 

    Polecam, bo abstrahując już nawet od powyższych rozważań, "Myszy i koty" to po prostu świetnie napisana i do ostatniej strony trzymająca w napięciu książka. 

Moja ocena:
7/10

Książka przeczytana w ramach lutowego wyzwania pod hasłem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...