Zamachowiec - Liza Marklund
Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 472
„Zamachowiec”
w wersji jaka do mnie trafiła, nie jest pierwszym polskim wydaniem
tej książki, ale dopiero teraz na fali „mody” na skandynawską literaturę – nie
bez winy/zasługi jest tutaj Stieg Larsson i jego trylogia Millenium, wydaniu
towarzyszyła odpowiednia promocja. Skuteczna, bo książka tym razem nie przeszła
bez echa. No, cóż mogę trochę ironizować mówiąc o „modzie” w literaturze ale
prawda wygląda przecież tak, że i jak sięgnęłam po tę właśnie lekturę z tych
samych co i inni powodów, a więc przede wszystkim namówiona przez wydawcę.
„Zamachowiec”
jest zdaje się czwartym tomem serii w której główną rolę odgrywa postać
energicznej dziennikarki Anniki Bengtzon. Historia jest osobną, zamkniętą
całością, więc nieznajomość wcześniejszych części w zasadzie nie przeszkadza.
Dziennikarz w roli detektywa nie jest niczym nowym w świecie kryminałów, obok
policjanta, prywatnego detektywa albo patologa, to chyba najczęściej spotykany „poszukiwacz
prawdy”. W tej książce rzecz ma się jednak trochę inaczej, bowiem Annika, nie
pracuję dla miesięcznika, czy jakiegoś magazynu i może tygodniami prowadzić
śledztwo przed napisaniem artykułu, przeciwnie pracuje ona na pełnym etacie dla
gazety ukazującej się dwa razy dziennie. I to właśnie brak czasu, jest tym co
najbardziej jej doskwiera. Stąd też niezwykłe tempo w jakim rozgrywa się cała
akcja, nieustanne napięcie i potworne zmęczenie – odczuwalne nawet
przy czytaniu :)
Choć głównym
tematem jest sprawa zamachów dokonanych na stadionie olimpijskim, to niejako
schodzi ona na drugi plan musząc kornie chylić głowę przed dziennikarskim
rzemiosłem. Jeśli ktoś jest zainteresowany jak wygląda praca w redakcji gazety
codziennej to z książki dowie się tego równie sprawnie, jak gdyby zapoznał się
z merytorycznym podręcznikiem. Dowie się jak pisze się artykuły, ustala ich
hierarchię, „tworzy” tematy i próbuje wyprzedzić konkurencje. Dowie się nawet
jak zazwyczaj wyglądają relację pracowników w takiej redakcji i jaki wpływ na
ludzi praca w stanie ciągłego napięcia. Naprawdę polecam zainteresowanym dziennikarstwem.
Zainteresowanym dobrym kryminałem, nie. Element kryminalnej zagadki występuję
tu raczej jako tło, i choć jest sam w sobie bardzo interesujący, to
potraktowany tak po macoszemu, że aż żal.
Książka ma
jeszcze dwie zasadnicze wady, właściwie to trzy, ale trudno przecież zarzucić
skandynawskiej autorce brak poczucia humoru, bo niedorzecznym jest przecież by
się go w ogóle spodziewać :) W każdym razie, historia bardzo wolno się rozkręca
i naprawdę trudno jest przebrnąć przez pierwszych kilkadziesiąt stron. Równie
trudno jest towarzyszyć nieustannie Annice Bengtzon kiedy czuję się do niej
taką antypatie jak ja. Mimo tłumaczenia jej zachowań społecznym prawem do
informacji, jest dla mnie po prostu przykładem nachalnej hieny. Hipokryzją z
jej strony jest potępianie u innych tego, co u niej jest jak najbardziej
usprawiedliwione. Bardzo mnie ta postać denerwowała.
Cóż,
reasumując książka mnie zawiodła, tak jak musiał zawieść kryminał, który nie
jest kryminałem. Postanowiłam także, na jakiś czas odpocząć od skandynawskich
pisarzy i ich depresyjnego nastroju, gdzie nikt ani przez chwilę, nie jest
zwyczajnie szczęśliwy.
Moja ocena:
5/10
Annika Cię denerwowała? :D Jej mąż to dopiero jest menda... ;P
OdpowiedzUsuńZ tej serii tylko opisywana książka i Czerwona Wilczyca, resztę można sobie odpuścić