piątek, 2 sierpnia 2013

Zamachowiec - Liza Marklund

Zamachowiec - Liza Marklund


Wydawnictwo: Czarna Owca
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 472



„Zamachowiec” w wersji jaka do mnie trafiła, nie jest pierwszym polskim wydaniem tej książki, ale dopiero teraz na fali „mody” na skandynawską literaturę – nie bez winy/zasługi jest tutaj Stieg Larsson i jego trylogia Millenium, wydaniu towarzyszyła odpowiednia promocja. Skuteczna, bo książka tym razem nie przeszła bez echa. No, cóż mogę trochę ironizować mówiąc o „modzie” w literaturze ale prawda wygląda przecież tak, że i jak sięgnęłam po tę właśnie lekturę z tych samych co i inni powodów, a więc przede wszystkim namówiona przez wydawcę. 

„Zamachowiec” jest zdaje się czwartym tomem serii w której główną rolę odgrywa postać energicznej dziennikarki Anniki Bengtzon. Historia jest osobną, zamkniętą całością, więc nieznajomość wcześniejszych części w zasadzie nie przeszkadza. Dziennikarz w roli detektywa nie jest niczym nowym w świecie kryminałów, obok policjanta, prywatnego detektywa albo patologa, to chyba najczęściej spotykany „poszukiwacz prawdy”. W tej książce rzecz ma się jednak trochę inaczej, bowiem Annika, nie pracuję dla miesięcznika, czy jakiegoś magazynu i może tygodniami prowadzić śledztwo przed napisaniem artykułu, przeciwnie pracuje ona na pełnym etacie dla gazety ukazującej się dwa razy dziennie. I to właśnie brak czasu, jest tym co najbardziej jej doskwiera. Stąd też niezwykłe tempo w jakim rozgrywa się cała akcja, nieustanne napięcie i potworne zmęczenie – odczuwalne nawet przy czytaniu :)

Choć głównym tematem jest sprawa zamachów dokonanych na stadionie olimpijskim, to niejako schodzi ona na drugi plan musząc kornie chylić głowę przed dziennikarskim rzemiosłem. Jeśli ktoś jest zainteresowany jak wygląda praca w redakcji gazety codziennej to z książki dowie się tego równie sprawnie, jak gdyby zapoznał się z merytorycznym podręcznikiem. Dowie się jak pisze się artykuły, ustala ich hierarchię, „tworzy” tematy i próbuje wyprzedzić konkurencje. Dowie się nawet jak zazwyczaj wyglądają relację pracowników w takiej redakcji i jaki wpływ na ludzi praca w stanie ciągłego napięcia. Naprawdę polecam zainteresowanym dziennikarstwem. Zainteresowanym dobrym kryminałem, nie. Element kryminalnej zagadki występuję tu raczej jako tło, i choć jest sam w sobie bardzo interesujący, to potraktowany tak po macoszemu, że aż żal. 

Książka ma jeszcze dwie zasadnicze wady, właściwie to trzy, ale trudno przecież zarzucić skandynawskiej autorce brak poczucia humoru, bo niedorzecznym jest przecież by się go w ogóle spodziewać :) W każdym razie, historia bardzo wolno się rozkręca i naprawdę trudno jest przebrnąć przez pierwszych kilkadziesiąt stron. Równie trudno jest towarzyszyć nieustannie Annice Bengtzon kiedy czuję się do niej taką antypatie jak ja. Mimo tłumaczenia jej zachowań społecznym prawem do informacji, jest dla mnie po prostu przykładem nachalnej hieny. Hipokryzją z jej strony jest potępianie u innych tego, co u niej jest jak najbardziej usprawiedliwione. Bardzo mnie ta postać denerwowała.

Cóż, reasumując książka mnie zawiodła, tak jak musiał zawieść kryminał, który nie jest kryminałem. Postanowiłam także, na jakiś czas odpocząć od skandynawskich pisarzy i ich depresyjnego nastroju, gdzie nikt ani przez chwilę, nie jest zwyczajnie szczęśliwy.

Moja ocena:
5/10

1 komentarz:

  1. Annika Cię denerwowała? :D Jej mąż to dopiero jest menda... ;P
    Z tej serii tylko opisywana książka i Czerwona Wilczyca, resztę można sobie odpuścić

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...