wtorek, 27 sierpnia 2013

Colorado Kid - Stephen King

 

Colorado Kid - Stephen King


Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2005
Ilość stron: 120



Stephen King nie jest autorem, którego można łatwo zaklasyfikować. Piszę świetnie horrory i to z nimi przede wszystkim jest kojarzony, choć równie dużo fanów mają jego powieści fantastyczne – jak „Bastion” choć jest ich tak dużo, że wymienianie nie ma sensu. King świetnie radzi sobie z budowaniem napięcia, złożoną psychiką swoich postaci a przed wszystkim tworzeniem specyficznego niemal namacalnego klimatu. To on – moim skromnym zdaniem – tak wciąga czytelnika, nie pozwalając się oderwać od lektury aż dobrnie się do ostatniej (kilkusetnej - to raczej norma u Kinga) strony. 

„Colorado Kid” to pozycja, która w żaden sposób do powyższego opisu nie pasuje. I nie chodzi mi tylko o to, że liczy sobie tylko 120 stron, ale przede wszystkim jest zupełnie inna tematycznie. Najbliżej w zasadzie byłoby jej do kryminału, ale z założenia kryminał jest rozwiązaniem zagadki „kto zabił”, natomiast King mnoży pytania, nie mnożąc odpowiedzi. W każdym razie podczas tej niedługiej lektury przez cały czas towarzyszyło mi pytanie „czy to naprawdę King?”.

Dwóch staruszków, doświadczonych dziennikarzy wprowadza młodą koleżankę w tajniki reporterskiej pracy opowiadając jej historię i przebieg swojego śledztwa dotyczącego tajemniczej śmierci mężczyzny sprzed wielu już lat. Nadali oni zmarłemu przydomek „Colorado Kid” i z uporem próbowali odtworzyć wydarzenia z ostatnich godzin jego życia. Historia jest zawikłana a staruszkowie relacjonują ją tyleż szczegółowo co i z licznymi dygresjami, najczęściej na temat dziennikarskiej profesji. I właśnie to, kwestia odpowiedzialności prasy i rzetelności w relacjonowaniu zdarzeń jest tak naprawdę głównym tematem ksiązki, a motyw Colorado Kida stanowi jedynie tło. 

Szczerze mówiąc, to właśnie owo tło, było tym, co w książce najciekawsze, a mozolne wyłuskiwanie faktów ze słowotoku energicznych staruszków – swoją drogą cała trójka wydaje się własnym towarzystwem wręcz zachwycona jakby tworzyli małe kółko wzajemnej adoracji – jest zwyczajne męczące. Dywagację na temat dziennikarstwa zupełnie mnie nie interesują, a przynajmniej nie w takiej ilości i w takim wydaniu. Gdy dodamy do tego jeszcze zakończenie, a właściwie całkowity jego brak wyjdzie nam ogromne rozczarowanie. Nie bardo rozumiem zamysł autora co do tej książki, przypomina raczej jakiś pisarski eksperyment niż faktyczną powieść – pseudokryminał. Ale do kogo skierowany? :( Chyba nawet najgorliwsi fani Kinga poczują się rozczarowani. 

Moja ocena:
4/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...