czwartek, 7 lutego 2013

Ogród marzeń - Barbara Delinsky

 

Ogród marzeń - Barbara Delinsky

Wydawca: Świat Książki
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 416


Zawsze uważałam, że czytanie książek powinno być przede wszystkim przyjemne. Fajne gdy po skończonej lekturze coś nam zostaje, jeśli czegoś się dowiedzieliśmy, albo co czasem się zdarza w przypadku naprawdę dobrych książek – czujemy się poruszeni lub nawet wstrząśnięci. Każdy może podać choć kilka tytułów takich książek, które ciężko usunąć z głowy i pamięci. Ale bywa też tak, że jakąś książkę po prostu fajnie się czyta i to wszystko. I cóż z tego, że po tym jak z powrotem trafi na półkę z wielkim trudem będziemy kojarzyć jej tytuł już następnego dnia. W końcu każdy mól książkowy wie, że najprzyjemniejsze w czytaniu jest samo czytanie ;-)

I tak jest właśnie z Ogrodem marzeń. Prosto lekko i przyjemnie, a co najważniejsze mamy pewność, że tak właśnie będzie do ostatniej strony, w końcu trudno oprzeć się wrażeniu, że poznaliśmy już takich historii setki. I muszę stwierdzić, że ta niczym szczególnym się na ich tle nie wyróżnia.
Casey przeprowadza się do domu swojego zmarłego ojca mając nadzieję, że uda jej się w ten sposób dowiedzieć o nim i jego życiu czegoś, co pozwoli jej zrozumieć dlaczego nigdy jej nie uznał i nawet nie chciał poznać. Jej poszukiwania i powolne tworzenie się obrazu Conniego Ungera to jedna historia, drugą zawarta w dzienniku, którego fragmenty Casey odnajduje, pozdajemy jakby równolegle. Na koniec splatają się one ze sobą. Co chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem. Niestety jest ono zaskoczeniem dla bohaterki książki, co sprawia, że historia staje się męcząca, gdy naprawdę wolno „odkrywamy” rzeczy, które są oczywiste.
Przewidywalność jest największą wadą tej historii. Najciekawszym elementem są fragmenty dziennika, sceny z Casey natomiast ciągnęły mi się w nieskończoność. Są po prostu nudne i zdecydowanie za długie zważywszy na to, że nie robi ona właściwie niczego interesującego. Podobnie jest z niektórymi opisami – jak prezentacja domu, czy fragmenty dotyczące matki.
No i jeszcze jeden minus. Skoro Pete był zbyt doskonały by mógł być prawdziwy, to dlaczego prawdziwy był Jordan? Dawno nie spotkałam się z tak wyidealizowaną postacią.
Polecam posiadaczom wolnego czasu. 

Moja ocena

4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...