Ludzie wiatru - Viviane Moore
Wydawnictwo: Wydawnictwo W.A.B.
Rok wydania: 2009
Ilość stron: 320
"Średniowieczna
zagadka kryminalna!Powieść w duchu
Imienia róży Umberto Eco.
Kunsztownie
poprowadzona intryga, mroczne podziemia, skrywane tajemnice, niebezpieczne
namiętności, podstępne zbrodnie, niezaspokojona żądza władzy. A wszystko na tle
wiernie oddanych realiów epoki"
Tak, taki
właśnie, między innymi, kuszący napis wydawcy umieścili na okładce „Ludzi
wiatru” a gdy dołożyli do tego graficznie piękną okładkę, pokusa okazała się
nie do odparcia. Przynajmniej dla mnie. No i cóż, jak to zwykle bywa w
przypadku książek, które trzeba reklamować powołując się na inne książki –
wielkie rozczarowanie.
Nie, nie byłam
aż tak naiwna by sądzić, że ktoś byłby w stanie konkurować z Eco. Nie wiem więc
sama na co liczyłam, mistrza można w końcu co najwyżej kopiować – a w tym
przypadku wyszło to dosyć marnie. I to jest według mnie największy błąd
autorki, gdyby tak uparcie nie starała się wzorować na „Imieniu róży”, „Ludzie
wiatru” byliby całkiem przyzwoitą powieścią. Ale od początku.
Średniowieczna
zagadka kryminalna, ograniczona zamknięta grupa postaci, historyczne realia i
tajemniczy mistrz – mędrzec ze wschodu, wraz ze swym młodym uczniem w roli detektywów.
Brzmi znajomo, prawda?
I trzeba
przyznać autorce, że umieszczenie akcji w tak odległych historycznie czasach
jak średniowieczna Normandia jest posunięciem niezwykle ambitnym i ryzykownym. Trzeba
przecież zmierzyć się z realiami ówczesnego świata – sytuacją polityczną,
gospodarczą, obyczajową, kulturowa, czy choćby tak ważnym szczegółem jakim jest
język czy wiedza medyczna. Podziwiam autorkę za tę próbę nawet jeśli nie do
końca udaną. Może ze względu na tę trudność, wszelkie opisy miejsc i zdarzeń
zostały ograniczone do minimum. Nie wiemy jak wygląda zamek, komnaty, stajnie,
ruiny kaplicy. Nie wiemy jak ubrane są postaci poza tym, że mają szaty lub/i
płaszcz. Nie wiemy jak wyglądają posiłki, nie znamy barw, dźwięków ani
zapachów. Słowem nie dostajemy nic, czym wyobraźnia czytelnika mogłaby się
pożywić. Nic co mogłoby oddać nastrój, stworzyć klimat. Wiem, może się czepiam,
ale nie mogłam uwolnić się od wrażenia, że czytam nie książkę, ale jej suche
streszczenie.
Całość ratuje
oczywiście wątek kryminalny. Przesadą byłoby twierdzić, że jest jakoś szczególnie
pasjonujący czy zaskakujący, ale bez wątpienia ciekawy.
„Ludzie wiatru”
to pierwszy tom serii. Nie wiem czy sięgnę po kolejne. Być może. W końcu
głównym zarzutem do tej książki jest to, że wydawana nadmiernie rozbudza swoimi
porównaniami czytelnicze apetyty. Gdybym nie spodziewała się tak wiele, nie
czułabym się tak rozczarowana.
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz