Zbuntowana - Veronica Roth
Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 368
„Zbuntowana”
to drugi tom trylogii Veronicki Roth „Niezgodna”. Pierwsza cześć bardzo szybko
stała się bestsellerem i bardzo rozbudziła zarówno wyobraźnię czytelników jak i
ich apetyty na więcej. Nie wiem, czy książki planowane były, jako trylogia, czy
autorka w odpowiedzi na popyt postanowiła po prostu wznowić opowieść. Zakończenie
pierwszego tomu jest na tyle otwarte, że pozostawiło niemal nieograniczone pole
dla wyobraźni autorki.
Frakcja
Erudycji próbuje przejąć władzę w całej społeczności i przy pomocy
zmanipulowanych Nieustraszonych przeprowadza atak na praktykujących bezinteresowną
służbę bliźnim Altruistów. Tris i jej przyjaciołom udaje się w ostatniej chwili
przerwać krwawą symulację. Nie obywa się jednak bez wielu ofiar, wśród których
znaleźli się jej rodzice. Tak kończy się „Niezgodna”. Nieustraszoność jest
podzielona i rozproszona, Altruiści się ukrywają, Erudyci nie przerywają swych
mrocznych planów. Pozostająca w niejakiej izolacji frakcja Serdeczności, bardzo
ceni sobie swoją bezstronności i samowystarczalność. To właśnie tam pierwsze
swe kroki skieruje Tris wraz z Tobiasem, zmuszeni by uciekać z miasta.
Większa
część akcji „Niezgodnej” toczyła się w siedzibie frakcji Nieustraszoności,
oprócz pobieżnego poznania zasad funkcjonowania tej niezwykłej społeczności nie
mieliśmy okazji poznać niczego bliżej. „Zbuntowana” to wyraźnie zmienia.
Pojawia się mnóstwo różnych, głównie nowych, ale także i już dobrze znanych
postaci, dzięki którym możemy przyjrzeć się z bliska poszczególnym frakcjom.
Trzeba przyznać autorce, że w bardzo interesujący sposób udało jej się oddać
niepowtarzalny klimat każdej z grup. Od trochę hipisowskiej Serdeczności po
bardzo bezkompromisową Prawość. Co interesujące pani Ruth nie stosuje także
uproszczeń i jej bohaterowie nie dzielą się na dobrych lub złych. Wręcz
przeciwnie udało jej się stworzyć kilka silnych osobowości reprezentujących
niemal wszystkie frakcje.
Niestety
jednak, to już wszystkie zalety „Zbuntowanej”. Z mojego doświadczenia wynika,
że niewiele „środkowych” tomów serii wytrzymuje konkurencję z pierwszym i
finałowym. Nie wiem jeszcze jak wypada „Wierna”, z pewnością jednak „Zbuntowana”
jest tomem znacznie słabszym od poprzedniego. Pisałam na początku, że nie wie,
czy autorka od razu planowała trylogię, gdybym miała jednak zgadywać,
powiedziałabym, że nic na to nie wskazuje. Fabuła „Zbuntowanej” wygląda tak
jakby pani Roth przez większą część książki próbowała po prostu zapełnić czymś
strony. Bohaterowie kręcą się to tu, to tam, trochę bez celu i sensu, choć ten
ruch ma chyba imitować dynamiczną akcję. Całości brak jest spójności, jakiegoś
przewodniego elementu fabuły, który łączyłby wątki. Miejscami niestety brak
także logiki i ciągłości przyczynowo-skutkowej. Niestety.
Najgorszy
jest jednak sposób, w jaki ewoluowała sama bohaterka. W „Niezgodnej” trochę
nieśmiała i niedopasowana Beatris zmienia się w pewną siebie i swych możliwości
Tris gotową za wszelką cenę chronić swoich przyjaciół. W „Zbuntowanej” mamy
jednak już do czynienia, z zupełnie inną postacią: potwornie irytująca
dziewczyną, niezdecydowaną, chwieją, drażliwą, a jednocześnie zawsze pewną
swoich racji, która sądzi, że to właśnie ona musi wszystkich uratować. Innymi
słowy staje się najbardziej denerwującym rodzajem bohatera, który powstaje, gdy
autor próbuje przypisać mu zbyt wiele wykluczających się cech. Tris jest
przecież tą dobrą, musi, więc cierpieć po stracie rodziców, ale jednocześnie
jest tą waleczną, więc nie może się na tym cierpieniu za bardzo skupiać.
Wrażliwa, ale nie słaba i melancholijna, aktywna, ale roztropna, rozsądna, ale
kochająca szaleństwo Nieustraszoności, empatyczna, ale sprawiedliwa….
Ostatecznie z połączenia tych wszystkich cnót wychodzi postać, z którą
czytelnik najchętniej by się rozstał :) Szkoda tylko, że jest główną bohaterką.
Nieco
naciągany jest także wątek relacji Tris i Cztery. Żeby nie było zbyt nudno i
kolorowo autorka wrzuca jakieś spory, kłótnie czy nieporozumienia, w końcu
trzeba o czymś pisać… Wszystko to nie budzi jednak w czytelniku zbytnich
emocji, a szkoda, bo Tris i Tobias stanowili w „Niezgodnej” bardzo interesujący
duet.
„Zbuntowana”
bardzo mnie rozczarowała. Mam nadzieję, że finałowa „Wierna” dorówna okaże się co
najmniej tak dobra jak pierwszy tom.
Moja ocena:
5/10
Miałam bardzo podobne wrażenia po lekturze "Zbuntowanej" - po pierwsze akcja która niewiele wnosi a po drugie irytująca główna bohaterka. Póki co nie sięgnęłam jeszcze po "Wierną", trochę z powodu tego, że boję się jak ją odbiorę. Ale myślę, że muszę w końcu przeczytać i zamknąć tę trylogię.
OdpowiedzUsuń