Nevermore. Kruk - Kelly Creagh
Wydawnictwo: JaguarRok wydania: 2011
Ilość stron: 520
Wszyscy
wiemy, że istnieje już cały dział literatury, który określa się mianem paranormal
romance. O tym jak jest mody i ile ostatnio wydanych książek można do niego
zaliczyć, też wszyscy wiemy, wystarczy wejść do pierwszej lepszej księgarni. Ostatnio
jednak zdałam sobie sprawę ze stereotypowości względów z jakich owy dział
omijam. A mogę się przecież mylić. W końcu uwielbiam czytać, wcale nie
oczekuję, że książka musi być ambitna, wybitna i głęboka. Może być prosta,
lekka i urocza. I przecież nie mam nic przeciwko literaturze dla młodzieży, ani
fantastyce do niej skierowanej. Uwielbiam Harrego Pottera, cykle pana Baccalario
i wiele innych w podobnym klimacie. Dlaczego więc nie paranormal romance? W
kocu znajomość Sagi Zmierzch to chyba
trochę za mało by się zrazić do całego nurtu.
Postanowiłam
więc to sprawdzić i sięgnęłam po grubą księgę o jak się okazało znamiennym
tytule „Nevermore. Kruk”. No i cóż…
Naprzód
owszem jest prosto, lekko i uroczo. Trochę tandetnie i ckliwie, ale co tam. Jest
szkoła, różowa czirldelka, tajemniczy got, szkolny projekt, szkolne problemy,
lekka atmosfera z mrokiem czającym się w tle. Jest ok. Przynajmniej czytamy i
naprawdę nie sposób przestać. A oto przecież chodzi.
A potem,
kiedy już zaczynamy się lekko niecierpliwić, autorka funduje nam przewrót o sto
osiemdziesiąt stopni i lądujemy w mrocznym świecie snów inspirowanych
twórczością Poego. I wszystko byłoby w porządku, gdyby nie fakt, że do Poego tu
naprawdę daleko. Nie ma klimatu – przynajmniej dla mnie, można się nie zgadzać.
Jest za to chaotycznie, irracjonalnie i męcząco, kiedy przez kilkadziesiąt stron wędrujemy
razem z nic nie rozumiejącą bohaterką po pozbawionym sensu świecie. A kiedy w
końcu docieramy do końca tej podróży odczuwamy głównie rozczarowanie.
No cóż.
Nevermore to nieudana próba obalenia moich stereotypów. Nie jest do jakaś
bardzo zła książka. Nie, wcale. I nie wątpię, że wielu osobom może się podobać,
ale do mnie jej klimat po prostu nie trafia. Ja, po drugą część nie sięgnę, bo
choć rzadko mi się to zdarza wcale nie jestem ciekawa co będzie dalej. Mi nie
pozostaje nic innego niż zaopatrzyć się w jakiś inny tytuł z nurtu i spróbować
jeszcze raz ;)
Ocena jest
głównie za Poego.
Moja ocena:
4/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz