Cierpliwość pająka - Andrea Camilleri
Wydawnictwo:Oficyna Literacka Noir sur Blanc
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 262
Opis:
Mieszkańcami Vigaty wstrząsa wiadomość o uprowadzeniu pięknej studentki
Susanny. Rzecz jest o tyle dziwna, że powszechnie wiadomo, iż jej
rodzina nie będzie w stanie zebrać żądanego okupu. Sprawa staje się
jeszcze dziwniejsza, gdy porywacze, zamiast starać się jak
najdyskretniej kontaktować z ojcem porwanej dziewczyny, czynią to za
pomocą telewizji. Komisarz Montalbano zaczyna dostrzegać w tej sprawie
przemyślną, pełną fałszywych tropów intrygę utkaną przez cierpliwego
pająka. Lecz nawet w konstrukcji tak na pozór doskonałej jak pajęcza
sieć można znaleźć jeden słaby punkt.
Miałam
problem z napisaniem recenzji tej książki, zwlekałam cały dzień zastanawiając
się co właściwie chce napisać. I w końcu się za to zabrałem i muszę napisać po
prostu, że z jednej strony jestem pod dużym wrażeniem, a z drugiej czuję się jednak trochę
rozczarowana.
Naprzód co mi
się podobało. Po pierwsze: włoska prowincja, urokliwa, klimatyczna,
przepełniona zapachem dobrego jedzenia i szumem morza w tle. Świetny klimat,
jasny słoneczny i tak zupełnie inny od skandynawskich kryminałów, do których
ostatnio przywykłam.
Po drugie:
objętość. „Cierpliwość pająka” czyta się nie kilkanaście a kilka godzin i choć
jak zapewne każdy mól książkowy uwielbiam dłuuugie książki, to w tym przypadku
jest to zaleta. Wszystko jest wyważone i akuratne, tak w treści jak i ilości, a
autorowi udało się zmieścić wielowątkowy kryminał w książce przeciętnej
wielkości. Jestem tym być może tak zachwycona ze względu na „Ostatni ślad” pani
Linke, przez który bezskutecznie próbuję przebrnąć od ponad miesiąca ;(
Po trzecie,
wielka zaleta Camilleriego jaką jest ukłon w stronę klasyki kryminału w
tworzeniu postaci głównego bohatera, komisarza Montalbano i samego wątku
kryminalnego. Trudno obejść się bez skojarzeń z twórczością Agaty Christie i Sherlockiem Holmesem. Sam komisarz jest właśnie taką postacią klasycznego
detektywa, trochę ekscentryczny, egocentryczny i odrobinę irytujący, ale
jednoczenie zabawny i wrażliwy i trudno go nie lubić. Ale jest też postacią na
wskroś współczesną więc nie czujmy się zaskoczeni ilością przekleństw, które padają
z jego ust.
A po czwarte
i jest to zarazem pierwszy punkt krytyki (wiem, że to dość nielogiczne): wątek
kryminalny. Bardzo konkretny, porządny, żadnych niespójności: zagadka,
ślady, hipotezy i jasne rozwiązanie.
Tylko… no właśnie, chciałoby się czegoś więcej. Jakiejś głębi, jakiego dna. I
przede wszystkim mniejszej przewidywalności.
Naprawdę
trudno czuć się zaskoczonym. Myślę, że większość czytelników już w połowie wie,
to do czego komisarz z takim trudem dochodzi. Może nie z trudem, ale z
pewnością w kilku dziwacznych przebłyskach, kiedy już mamy nadzieje na szybkie
rozwiązanie ale zamiast tego akcja kolejny raz zwalnia. Nie chce zdradzać
treści więc nie mogę napisać jaśniej.
I ostatni już
zarzut. Scena w której komisarz „wpada” na rozwiązanie obserwując na swej
werandzie pająka snującego nić pajęczyny, jest, no cóż, po prostu bardzo
tandetna.
Podsumowując.
Cierpliwości pająka Camilleriego to przyzwoity kryminał spełniający wszystkie
wymagania gatunku. Przyzwoity i nic więcej.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz