7 razy dziś - Lauren Oliver
Wydawnictwo: Otwarte
Rok wydania: 2011
Rok pierwszego wydania: 2010
Ilość stron: 384
Przeczytałam „7 razy dziś” już jakiś czas temu, ale długo nie mogłam zabrać się za opisanie
swoich wrażeń. Ma to kilka powodów. Po pierwsze planowałam lekturę tej książki
już od momentu kiedy ukazała się ona na polskim rynku, a więc już kilka lat
temu (w tym roku wydano ją po raz drugi). To, że pani Oliver jest także autorką
bardzo popularnego cyklu „Delirium” – którego nie miałam jednak jeszcze okazji
poznać – tylko wzmocniło moją chęć poznania „7 razy dziś”. Sięgnęłabym po tę książkę
i tak, przede wszystkim dlatego, że po prosu uwielbiam motyw podróży w czasie
czy też wszystkie wariacje na ten temat.
Od
razu przyznaje jednak, że książka nie jest taka jakiej się spodziewałam, w
zasadzie jakiej oczekiwałam i jaka mogłaby być gdyby tylko… No właśnie gdyby
tylko była taka przewidywalna i nieco banalna. Przez cały czas podczas lektury
towarzyszyło mi wrażenie, że gdzieś już to czytałam, że wszystko to gdzieś już
było i pomimo najszczerszych chęci nie znalazłam niczego nowego w tej
opowieści.
Samantha
jest popularną amerykańską nastolatką, a więc złośliwą, arogancką i święcie
przekonana o swojej wyższości nad resztą szkolnej populacji. Ma kilka
przyjaciółek, równie popularnego jak ona sama chłopaka i całej jej życie składa
się głównie z dobrej zabawy. Jedna z imprez kończy się jednak wypadkiem w
czasie którego ginie… a następnie budzi się we własnym łóżku, by po raz kolejny
przeżyć ostatni dzień życia.
Książka
nie jest zbyt długa, niestety bardzo długo się „rozkręca”. Pierwsze kilkaset
stron czyta się naprawdę źle zwłaszcza, że główna bohaterka jedynie irytację. Obserwujemy
jak zmiany jakie wprowadza ona w przebiegu swojego dnia, wpływają na jego
zakończenie, ale naprawdę interesująco zaczyna być dopiero, gdy Sam ma już za
sobą co najmniej połowę „powtórek” i zmienia się na tyle, że może zacząć
wzbudzać nieco sympatii.
Moja ocena:
5/10
Hmmm książka mnie interesuje, ale skoro jest przeciętna, to raczej w najbliższym czasie jej nie przewiduję :)
OdpowiedzUsuńSam pomysł nie jest nowy, bo widziałam go np. w jednym z odcinków serialu "Charmed". Mimo wszystko ciekawa jestem tej książki i bardzo chciałabym ją przeczytać. Chociażby po to, by przekonać się, jak kończy się ta historia, bo tego jestem najbardziej ciekawa. :)
OdpowiedzUsuńZaczytana Dolina
Sama nie wiem, czy jest to książka, która mnie ciekawi. Pomysł właściwie wydaje mi się interesujący, ale gdy słyszę, że wykonanie jest przeciętne, jakoś opada mój entuzjazm.
OdpowiedzUsuń