Zac&Mia - A. J. Betts
Wydawnictwo: Feeria Young
Rok wydania: 2015
Rok pierwszego wydania: 2013
Ilość stron: 320
Zazwyczaj
nie czytam tego typu książek jak „Zac&Mia” – gdyby nie fakt, że pisze te
słowa, co samo najlepiej świadczy o tym, że jednak ją przeczytałam usunęłabym słowo „zazwyczaj”. Cóż przyjemnego
jest w czytaniu książki o umierających na raka dzieciakach? Czy sam fakt, że
dzieciaki umierają na raka nie jest już wystarczająco straszny i wstrząsający,
by jeszcze o tym pisać czy czytać? Tak wiem, każdy ma prawo się ze mną nie zgodzić.
Dla mnie jednak lektura takiej książki wiąże się z kilkudniową traumą niczym
syndrom dnia następnego. W dodatku równie bezproduktywną. Nie jestem przecież w
stanie nic poradzić na to, że dzieciaki chorują i umierają. Jakkolwiek długo,
intensywnie i głęboko bym nad tym myślała.
Dlaczego
więc przeczytałam „Zaca&Mię”? Chyba po prostu dlatego, że gdy już zaczęłam
nie potrafiłam przestać. Już w pierwszych akapitach poznajemy Zaca i
już nie mamy wyboru. Książka jest tak napisana, że po prostu nie daje
czytelnikowi szans by zakończył tę znajomość gdzieś po drodze. Chcemy znać ją w
całości bo wiemy, że poczujemy się znów dobrze tylko wtedy, gdy będziemy mieć pewność,
że wszystko się dobrze skończy. Problem polega na tym, że zupełnie nie mamy tej
pewności.
Po
drugie – nie wiem gdzie było po pierwsze, ale to zdecydowanie już drugi punkt –
mimo strasznego tematu, książka jest zaskakująco pozytywna. Niezwykłe jest w
niej właśnie to, że autorce udało się pisać o prostych rzeczach związanych z
chorobą, o „zwyczajnych” dniach naszych bohaterów nie pozwalając przy tym by
wszystko to przesłonił klimat przygnębienia i rozpaczy.
Po
trzecie – teraz już liczyłam – wielkie ukłony dla autorki za stworzenie tak
wiarygodnych postaci głównych bohaterów. Za nastolatków wciąż będących
nastolatkami – a nie jak to zazwyczaj bywa przedwcześnie dojrzałymi
staruszkami, którzy zachwycają wszystkich swoim hartem ducha. Ukłony zwłaszcza
za postać Mii, trochę irytującej, trochę zadziornej, wkurzonej małolaty, której
choroba pokrzyżowała plany na przyszłość. I nie rozumie dlaczego wszyscy
oczekują że będzie ją cieszyć, że nie spotkało jej coś gorszego. Dlaczego
miałaby rozumieć?
Jak
widać, na moim przykładzie nie jest to książka tylko dla młodzieży, starszy
czytelnik też najdzie w tej niezwykle wzruszającej a jednocześnie tak bardzo
realistycznej opowieści coś dla siebie. Ja znalazłam.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz