Pentagram - Jo Nesbø
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 376
Ostatnio
zupełnie nie nadążam z pisaniem swoich opinii o książkach. Znacznie lepiej
wychodzi mi czytanie niż pisanie, ale może to i dobrze. W końcu cały ten blog
powstał przede wszystkim dlatego, że uwielbiam książki czytać. Od kiedy jednak
zaczęłam taż o nich pisać, robie to już w sposób bardziej świadomy i uporządkowany.
Ostatecznie oferta wydawnicza jest tak bogata, że szkoda czasu na dokonywanie
złych wyborów.
Piszę o
tym dlatego, że wciąż nie wiem co sadzić na temat Jo Nesbø. Pisarz ten ma
bardzo wielu fanów swojej twórczości i ja sama dałam się nieraz uwieść temu
niezwykłemu, mrocznemu klimatowi jakim przesycone są jego książki. Tak pisać
kryminały potrafią tylko Skandynawowie. Oprócz klimatu, który nigdy mnie nie
zawodzi, książki mają jednak także fabułę, a z tym, muszę to przyznać, bywa u
Nesbø różnie.
Po
rewelacyjnym „Czerwonym gardle” przyszła kolej na „Trzeci klucz”, który z kolei
zupełnie mnie rozczarował. Strasznie się przy tej książce wynudziłam, i tylko
ze względu na watki, których rozwiązania spodziewałam się w kolejnym tomie,
doczytałam do końca. Nic więc dziwnego, że podeszłam do „Pentagramu” dość
nieufnie, bo choć to już piąta część z Harrym Hole w roli głównej, to wciąż nie
wiem właściwie czego się spodziewać.
Okazało
się jednak, że moje zastrzeżenia nie znalazły potwierdzenia, a „Pentagram” to
naprawdę dobry thriller, z dobrze pomyślaną i instygującą fabułą. Oprócz
kolejnego śledztwa i poszukiwania mordercy, w książce znajdują swe zakończenie
wątki rozpoczęte w „Czerwonym gardle” tym
samym zamykając tę mini trylogię wewnątrz serii. Co ciekawe autorowi udaje się tak „przepleść”
główne śledztwo z tymi dodatkowymi motywami, że gdzieś tak w połowie skołowany
czytelnik już zupełnie nie wie co się dzieje i może tylko obserwować jak autor
perfekcyjnie rozplata wszystkie nici prowadząc nas do finału.
„Pentagram”
to najlepsza książka autorstwa Nesbø jaką dotąd czytałam. Styl i kunszt autora
zdecydowanie ewoluuje i staje się z książki na książkę coraz lepszy – nie licząc
tej wpadki z „Trzecim kluczem”. Na uwagę zasługuje świetnie wykreowana postać
Harrego – jest naprawdę nie lada sztuką stworzyć postać tak autentyczną a
jednocześnie tak nieprzewidywalną. Cieszę się także, że autor oszczędził mu
kolejnych strasznych osobistych tragedii, które dotąd spotykały go co książę. W
końcu ile ukochanych można stracić?
Gdybym
zaś miała podać wady „Pentagramu” to byłoby nią zbytnie efekciarstwo jednej z
końcowych scen – zbyt filmowe i to w najgorszym tego słowa znaczeniu. Ja
osobiście wolałabym także bardziej płynną a mniej poszatkowaną narrację. Ale to
już chyba po prostu wyznacznik stylu Nesbø.
Mam
nadzieję, że kolejne książki z Harrym Hole będą co najmniej równe dobre.
Moja ocena:
7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz