Lalki - James Carol
Wydawnictwo: Wydawnictwo Naukowe PWN
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 344
Kryminał,
sensacja i thriller – to moje ulubione gatunki, czasem dla odmiany czytam jakąś
lekką fantastykę, nie zmienia to jednak faktu, że to właśnie te bardziej
mroczne pozycje preferuje w pierwszej kolejności. I nie jestem pod tym względem
wybredna. Lubię zarówno kryminały – klasykę w stylu Christie - jak i te całkiem współczesne, mające więcej
cech sensacji czy thrillerów. A że czytam dużo, to i trudno jest mnie
zaskoczyć. Nie przeszkadza mi powtarzalność niektórych motywów czy rozwiązań,
uważam, że nawet ta sama historia opowiedziana przez dwie różne osoby jest już
zupełnie inną opowieścią. Dlaczego o tym piszę? Po pierwsze dlatego, że cenie
sobie pomysłowość autorów – fajnie jeśli pokuszą się oni o oryginalność. Po
drugie zaś po to, by pokazać, że nie należy tego robić za wszelką cenę.
Pan
James Carol doszedł chyba do wniosku, że skoro w historii gatunku pojawiły się
już w roli detektywa niemal wszystkie co ciekawsze indywidua (prawnicy,
patolodzy, alkoholicy, emeryci, chorzy fizycznie i umysłowo, a nawet duchowni)
to nie pozostaje mu nić innego niż obsadzić
w głównej roli geniusza. No, bo czy ktoś kojarzy jakiegoś współczesnego
geniusza prowadzącego śledztwo? Z naciskiem na współczesnego, żeby wyeliminować
Sherlocka Holmesa – bo to chyba jednak dla pana Carola za wysokie progi.
Mamy
więc oryginalnego bohatera – geniusza zajmującego się profilowaniem
przestępców. I co dalej? A no nic, bo tutaj właśnie zaczynają się przysłowiowe
schody. Bo co dalej z geniuszem tym zrobić? Zapewne Conan Doyle nie miałby problemu ze stworzeniem kryminalnej zagadki na
miarę swojego bohatera, James Carol wyraźnie jednak taki problem ma. Rzecz
jest bowiem dość kuriozalna – jak nie przecząc geniuszowi bohatera, pozostawić
sprawę nierozwiązaną przez kilkaset stron?
Pan
Carol postanowił ominąć ten niewątpliwy problem odwracając uwagę czytelnika od
wydarzeń i skupiając ją na samym bohaterze - Jeffersonie Winterze ani na chwile nie pozwalając
nikomu zapomnieć, jak wielkim ilorazem inteligencji się on odznacza. Popada
przy tym w taką przesadę, że postać ta
zamiast interesującej staje się groteskowa i śmieszna. Apogeum przypada na scenę
w której Jefferson w ramach relaksu, nie
mogąc spać rozwiązuje kilka skomplikowanych śledztw w drugiej części świata. O
ile jeszcze do tego momentu, starałam się traktować tę książkę poważnie, to po
tym fragmencie dałam sobie spokój. I nic z wydarzeń, które nastąpiły dalej nie
zmieniło już mojego wrażenia. Bo czy może być coś gorszego niż niezamierzone
otarcie się o parodię własnej książki?
Bardzo
żałuję, bowiem oprócz fatalnego pomysłu na bohatera – a raczej fatalnej jego
realizacji, autor miał przy tym całkiem
interesujący pomysł na samą zagadkę kryminalną. Przerażający oprawca, który
gotuje swoim ofiarom los, który wydaje się gorszy od samej śmierci. Porywa
młode kobiety, przetrzymuje i torturuje by na koniec dokonać na nich zabiegu
lobotomii i w stanie zupełnie bezwolnym „zwrócić” światu. Ofiary to tytułowe
lalki na zawsze pozbawione „duszy”.
Naprawdę
bardzo żałuje, że książka jest właśnie taka jaka jest. Bo tak niewiele było
trzeba by okazała się bardzo dobrym thrillerem. Mocnym, mrocznym i trzymającym w
napięciu do ostatniej strony. Wystarczyłoby tylko usunąć głównego bohatera…
Moja ocena:
5/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz