Uprowadzona - Aprilynne Pike
Wydawnictwo: Dolnośląskie
Rok wydania: 2015
Ilość stron: 320
Jakiś
czas temu w moje ręce wpadła pierwsza część trylogii (tak przypuszczam) „Ocalona” autorstwa Aprilynne Pike pod tym samym tytułem. Byłam mile zaskoczona
lekką fabułą i zupełnie nowym pomysłem na paranormalny romans. Tym razem bez
wampirów, wilkołaków czy aniołów, ale z przyziemcami – czyli mistrzami kreacji
lub destrukcji w roli głównej. Niedawno
ukazała się kolejna część cyklu „Uprowadzona”, szybko zabrałam się więc
za czytanie, zwłaszcza, że autorka zostawiła nas z wieloma pytaniami
wymagającymi odpowiedzi.
„Ocalona”
była czymś w rodzaju wstępu, gdzie razem z bohaterką Tavią odkrywamy jej
niezwykłe umiejętności i z rozrzuconych fragmentów składamy odpowiedz na
pytanie kim jest. Odpowiedź zaś jest dość tajemnicza. Otóż przyziemcy to istoty
obdarzone darem tworzenia dowolnych
rzeczy tylko i wyłącznie siłą umysłu. Mogą więc powołać do życia wszystko od
długopisu po góry. Istnieje także przyziemcy obdarzeni odwrotną umiejętnością –
darem destrukcji. I jedni i drudzy stowarzyszeni są w dwóch zwalczających się
bractwach. W „Uprowadzonej” Tavia ma okazję stać się „gościem” każdego z nich.
Podczas
gdy w pierwszym tomie Tavia odkrywała prawdę o sobie samej w drugiej musi się
zmierzyć z prawdą o całym świecie. I analogicznie przed takim samym zadaniem
stanęła autorka. A kreacja całego świata to już nie lada wyzwanie. Chciałabym móc
powiedzieć, że pani Pike się ta sztuka udała, ale nie jestem o tym do końca przekonana.
Choć wiele elementów i zagadek zostało opisanych i wyjaśnionych, tak, że
czytelnik w końcu zaczyna pojmować o co tu chodzi, to równie wiele zostaje
zignorowanych. Autorka postawiła sobie dość ambitne zadanie i odważnie
przystąpiła do realizacji, ale mnogość wątków sprawiła, że wszystko wydaje się niedopracowane, jakby postanowiła po prostu pominąć to co nie pasuje.
A czytelnik jak to czytelnik, lubi gdy wszystko ma sens i zgadza się z tym co
przeczytał wcześniej.
Sporo
miejsca autorka poświęca także sprawom uczuciowym Tavi. Nic w tym dziwnego w
końcu taki gatunek. Mamy więc trójkąt Logan – Tavia – Benson. I wszystko byłoby
w porządku, gdyby tylko ten pierwszy został obdarzony przez autorkę cechami wskazującymi na osobowość :) Pani Pike nie była jednak dla
niego tak łaskawa i ostatecznie jest najbardziej mdłą postacią z całej książki.
Momentami naiwnością i niezdecydowaniem drażni także Tavia, ale ostatecznie
można jej to wybaczyć :)
Książka
jest napisana bardzo lekkim stylem, który sprawia, że bardzo szybko i
przyjemnie się czyta. Sporo się dzieje zwłaszcza na początku i końcu książki,
bo środek pod tym względem wypada nieco gorzej. Widać, że autorka ma jeszcze
sporo pomysłów i nie odkryła jeszcze wszystkich kart. Nie pozostaje więc nic
innego jak czekać na kolejną część.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz