Handlarz śmiercią - Sara Blædel
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 368
Cykl: Louise Rick (Tom 1)
Nie
przypominam sobie bym kiedykolwiek wcześniej czytała jakiś duński kryminał.
Szwedzkie, norweskie a nawet islandzkie, ale duńskie? Czy można więc się
dziwić, że oczywiście dałam się skusić? Sara
Blædel uważana jest na wzór innych krajów za „duńską królową kryminałów”, a tak
swoją drogą czy istnieje „polska” królowa tego gatunku? Jej nazwisko kojarzone
jest zwłaszcza z serią powieści poświęconych młodej ale ambitnej policjantce - Louise
Rick. Specyficzne dla autorki jest także to, że nie unika ona trudnych i
ważnych społecznie tematów, a więc w jej książkach pojawia się walka z zagrożeniami
wynikającymi z powszechnością Internetu, narkomania, handel żywym towarem itd.
„Handel śmiercią” jest pierwszym tomem serii –
już jakiś czas temu przekonałam się, że warto jednak zachować porządek chronologiczny
nawet w przypadku książek, które tego nie wymagają – w którym główną rolę
odgrywa ambitna policjantka Louise Rick. Wiedzie ona spokojne życie i
bezgranicznie poświęca się pracy. Równowagę zapewnia jej dość zażyła, ale
czasem równie trudna przyjaźń z przebojową dziennikarką kryminalna – Camillą.
Ta energiczna i zawsze skuteczna postać potrafi wyciągać informację nawet z
najbardziej skrytego śledczego, a teraz jest szczególnie zdeterminowana bowiem
w dziwnych okolicznościach zginął nie kto inny jak jej redakcyjny kolega. Camilla
widzi w tym swoją szansę na awans i błyskotliwą karierę, bez zastanowienia więc
rozpoczyna własne śledztwo nie zważając na wiozące się z tym niebezpieczeństwo.
Książkę szybko i przyjemnie się czyta, chyba dzięki
prostemu językowi i oszczędnej formie. Jednocześnie jednak zarówno fabuła jak i
styl szczególnie nie wciąga. Zagadka kryminalna kryjąca się za całą historią
jest na tyle prosta, że przez jakiś czas nawet sądziłam, że autorka zwodzi tym
czytelnika by na końcu zaskoczyć rozwiązaniem. Niestety, nic równie
skomplikowanego nie ma tutaj miejsca.
Niejaki problem stanowią także postaci.
Czytelnik ma szansę jako tako poznać dwie z nich a więc Louise i Camillę.
Kwestie dotyczące tej pierwszej zostają ograniczone do minimum, tym samym czytelnik
nie ma możliwości by się do niej zbliżyć. Ta druga zaś, głównie za sprawą
bezmyślnego dążenia do zawodowego sukcesu za wszelką cenę budzi niejednoznaczne
a moim przypadku raczej negatywne uczucia. A to jakie wrażenie wywrą na mnie
bohaterowie, zawsze bardzo wpływa na moją ocenę książki. Tutaj w tym względzie
wyraźnie sporo zabrakło.
„Handlarz śmiercią” to dobra książka. Dobra w
tym sensie, że nie ma w niej większych błędów czy wad. Ale nie także nic co
wskazywałoby na coś ponad to. Moja nadzieja w tym, że wydając kolejne książki,
pani Blædel pozwoliła sobie trochę
zaszaleć i oderwała się od poprawności i schematów, jak na prawdziwą „królową”
przystało.
Moja ocena:
6/10
Gatunkowo nie bardzo mi pasuje, jednak "królowa duńskiego kryminału" intryguje. Tak się zastanawiam, że chyba nie miałam okazji czytać żadnej duńskiej książki...
OdpowiedzUsuń