niedziela, 1 lutego 2015

Grobowiec z ciszy - Tove Alsterdal


Grobowiec z ciszy - Tove Alsterdal 



Wydawnictwo: Akurat
Rok wydania: 2014
Ilość stron: 496



Według opisu z okładki książka „Grobowiec z ciszy” Tove Alsterdal ma w sobie wszystko to, co w książkach lubię. Przede wszystkim jest skandynawskim kryminałem i już samo to kwalifikuje ją na listę „chcę przeczytać”, a gdy do tego dodam, że zawiera sporo wątków obyczajowych, rodzinnych tajemnic i sekretów przeszłości, które główna bohaterka musi odkryć, to tym samym książka trafia już do „muszę przeczytać”.

Nie czytałam wcześniejszej książki autorki – „Kobiety na plaży” ale słyszałam o niej dużo dobrego, miałam, więc spore oczekiwania względem „Grobowca z ciszy” być może jak się okazało nazbyt wygórowane, ale po kolei. O czym jest książka?

Katrine od jakiegoś czasu mieszka w Londynie, ale gdy matka zaczyna wymagać opieki ze strony najbliższych wraca do Szwecji, by uzgodnić szczegóły z bratem. Nieoczekiwanie dowiaduje się, że otrzyma w spadku dom, rodzinną posiadłość matki na dalekiej północy, o której ta dotąd nie wspominała. Jednocześnie otrzymuje także bardzo hojną ofertę kupna tej tajemniczej nieruchomości, hojną zwłaszcza, że dom okazuje się zapuszczoną ruderą. Nie powstrzymuje to jednak Katriny od „pokręcenie” się trochę po okolicy i zagłębienia się w przeszłość własnej rodzinny, o której dotąd nie miała pojęcia.  Nie jest to jednak dobry czas na zadawanie zbyt wielu pytań, w okolicy doszło do brutalnego morderstwa i mieszkańcy stali się jeszcze bardziej skryci niż dotychczas. Katrine nie zdaje sobie sprawy jak daleko zawiodą ją jej poszukiwania…

Ciekawe prawda? Jest tajemnica, są skrzętnie ukrywane rodzinne sekrety, jest morderstwo, stary opuszczony dom, zasypana śniegiem wieś i jej intrygujący mieszkańcy. Jest, więc wszystko, co powinno. Fabule naprawdę nie da się nic zarzucić, a jednak… czuję jakiś niedosyt. Książka po prostu nie wciąga. Nie wiem, dlaczego, niby wszystko w porządku, ładny język, plastyczne opisy. A czytanie szło mi jak krew z nosa. Odkładałam kilkanaście razy zanim dobrnęłam do finału, przy którym dopiero przestałam liczyć strony do końca.

Ostatecznie doszłam do wniosku, że wina leży w pomieszaniu gatunków. Otóż „Grobowiec z ciszy” zawiera wątki kryminalne, ale kryminał z tego żaden. Jako powieść obyczajowa zaś książka wypada także dość blado. Każdy zna setki podobnych lub ciekawszych historii – w końca nasze kontakty z „sowietami” były znacznie bardziej złożone.

Być może całość uratowałaby postać głównej bohaterki, gdyby autorka zdecydowała się przypisać jej, choć odrobinę charyzmy, nie zdecydowała się jednak i Katrine jest tak nijaka jak cała książka.

Moja ocena: 
5/10

1 komentarz:

  1. Zgadzam się z Twoją opinią - pomieszanie wątków zagrało na niekorzyść, autorka pokazała wszystko i nic. Nie czuć atmosfery kryminału, ale na obyczajówkę jest to zbyt płytkie. Niektóre opisy są świetne, ale to tylko fragmenty. Ciekawa jestem, jak autorka sprawdziłaby się w powieści stricte obyczajowej.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...