piątek, 27 lutego 2015

Drżenie - Maggie Stiefvater


Drżenie - Maggie Stiefvater


Wydawnictwo: Wilga
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 459

Seria: Wilkołaki z Mercy Falls (tom 1)



Grace jest nastolatką, która uwielbia śnieżą zimę, wtedy może bowiem zajmować się obserwowaniem wilków, które podchodzą niemal pod sam jej dom. Latem wilki znikają a dziewczynie pozostaje tylko dziwna tęsknota i uczucie pustki. I tak już od kilku lat, od czasu gdy jako mała dziewczynka Grace została zaatakowana i pogryziona przez watahę. Od tamtej pory towarzyszy jej wspomnienie złotych oczu wilka, któremu zawdzięcza życie.

Przychodzi kolejna zima, w okolicy dochodzi do ataku wilków na nastolatka co prowadzi do reakcji ze strony mieszkańców miasteczka. Razem z myśliwymi przeczesują oni las. Grace nie może zrobić nic by ich powstrzymać, ale robi wszystko by pomóc rannemu chłopakowi, którego znajduje na schodach własnego domu. Nie ma żadnych wątpliwości kim jest przybysz, wystarczy, że spojrzy w jego złote oczy…

 Zarys fabuły książki pani Stiefvater wydaje się dużo bardziej interesujący, niż książka rzeczywiście jest. Otóż bez wątpienia autorce udało się oddać mroźny klimat srogiej zimy i aurę tajemniczości towarzyszącą wilkom. Niestety sam klimat to trochę za mało, zwłaszcza, że pani Stiefvater udało się pozbawić historię wszelkiej grozy – nawet jej opis ataku wilków na bezbronną dziewczynkę nie wywołuje w czytelniku żadnych emocji.

Po drugie zaś, książce zupełnie brak jest… fabuły. Autorka wymyśliła realia i postacie, a więc wilkołak Sam od zawsze zakochany w pewnej dziewczynie i dziewczyna zakochana w wilkołaku. Do tego małe miasteczko, zimowa sceneria i kilka pobocznych postaci w roli tła i teraz może zacząć się właściwa historia… Tyle, że żadnej historii nie ma. Można by więc założyć, że samo odkrywanie istnienia wilkołaków jest tak niezwykłe, że ono samo może być ową historią. Ale autorka podaje wszystko zarówno czytelnikowi jak i bohaterom już w gotowej postaci. Uczucie między nimi się nie rodzi ale po prostu „jest” jako coś oczywistego, a odkrycie, że Sam jest wilkołakiem przypomina stwierdzenie, że dziś pana śnieg. „To fajnie, lubię śnieg.” I już. Żadnych emocji, wątpliwości, niedowierzania czy paniki.

Co więc się znajduje na tych kilkuset stronach, skoro nic się w książce nie dzieje? Nie wiem. Przeczytałam, ale naprawdę nie potrafię odpowiedzieć. Kilka prób zbudowania jakiejś historii i wprowadzenia dodatkowych postaci, ale wszystko to bardzo chaotycznie i nieprzekonująco. Poza tym książka nie jest dopracowana, czasami miałam wrażenie, że autorka już nie pamiętała co napisała kilkadziesiąt stron wcześniej, bowiem pełno jest błędów i zupełnie nielogicznych rozwiązań.

Najsmutniejsze jest to, że książka naprawdę miała niezwykły potencjał, niektóre fragmenty i motywy  - mnie najbardziej podobał się ten dotyczący przeszłości Sama i jego relacji z opiekunem - jasno pokazują jak fajną książką mogło być „Drżenie”. 
Niestety nie jest :(

Moja ocena:
5/10

2 komentarze:

  1. Na dniach skończyłam czytać "Wyścig śmierci" autorki i pomysł na tamtą książkę bardzo mi się podobał. Mimo Twoich zastrzeżeń chciałabym dać szansę temu tytułowi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przeczytałam tą książkę jakiś czas temu i muszę powiedzieć, że mi się bardzo podobała :)
    "Wyścig śmierci" jest również świetną pozycją. Myślę nawet, że lepszą niż "Drżenie" :3

    Zapraszam do siebie
    addictedtobooks.blog.pl

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...