Uwięziona - Kelley Armstrong
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 596
Niedawno przeczytałam „Ugryzioną”
debiut literacki pani Armstrong (zyskała dużo większą popularność za sprawą
cyklu „Najmroczniejsze moce” i „Mrok gęstnieje”), którego główną bohaterką jest
Elena – jedyna na świecie kobieta-wilkołak. Po książkę sięgnęłam kierowana
głównie ciekawością (bo choć temat wampirów mam już jako tako opanowany :) to z
wilkołakami kojarzę chyba tylko „Zmierzch”), a także chęcią sprawdzenia teorii,
że nie należy oceniać książki po okładce. Zasada się sprawdziła :) a ja byłam
lekturą mile zaskoczona – być może dlatego, że od początku nie spodziewałam się
zbyt wiele. Ostatnio dowiedziałam się, że na podstawie książki powstaje serial –
„Bitten” kanadyjskiej produkcji w którym w rolę główną wcieliła się Laura Vandervoort.
Jak dotąd wyemitowano trzy odcinki (które ja oczywiście szybciutko obejrzałam)
i muszę przyznać, że zapowiada się całkiem ciekawie. Nawet znajomość fabuły
niezbyt mi przeszkadza, bo twórcy znacznie rozszerzyli i pogłębili poboczne
wątki na czym cała historia wiele zyskuje. Jedynym minusem w moim odczuciu jest
obsada aktorki wcielającą się w główną bohaterkę – wolałabym kogoś o mniej
cukierkowej urodzie i raczej bez makijażu (w końcu to wilczyca), ale to z
pewnością tylko kwestia przezwyciężenia mojego wyobrażenia z czasu lektury.
Cały powyższy wstęp miał służyć
wyjaśnieniu dlaczego postanowiłam sięgnąć po dalszą cześć historii Eleny,
zatytułowaną „Uwięziona” (mimo, że ma jeszcze brzydszą okładkę od poprzedniej,
jeżeli to w ogóle możliwe). I tym razem książka także mnie zaskoczyła, niestety
już nie pozytywnie – może teraz spodziewałam się z kolei zbyt wiele?
Elena zostaje porwana i uwięziona
przez szalonych naukowców sponsorowanych
przez równie szalonego biznesmena. Chcą oni zbadać jej zdolność i możliwości
jakie dla nauki może mieć wiedza o „gatunku” wilkołaka. Są oni jednak bardzo
rządni wiedzy i równym zainteresowaniem obdarzają wszystko co „nienaturalne”. A
więc Elana w swoim pilnie strzeżonym więzieniu – skrzyżowaniu szpitala z obozem
jenieckim – spotka mnóstwo innych istot: od czarownic po wampiry i demony. Jak
można się spodziewać, to ona jednak stanie się ulubienicą szalonego biznesmena
- co będzie prawdziwą próbą dla jej niepokornej natury.
Nie mogę się powstrzymać przed
porównywaniem obu tych książek a moja ogólna refleksja jest taka, że pani
Armstrong dała się totalnie ponieść wyobraźni i to co było fajne w pierwszej
książce zeszło na drugi plan pod naporem wszędobylskich „nadnaturalnych” istot.
Czym innym była historia o kobiecie, która próbuje zaakceptować swój „wilkołaczy”
los by ostatecznie odkryć jak wielkie znaczenie ma dla niej przynależność do
watahy, a czym innym cała magia, czary, transfer myśli czy osobowości i
wszystkie inne „sztuczki”. A gdy dodamy do tego jeszcze szalonych naukowców
żywcem wyjętych z średniego horroru lat dziewięćdziesiątych to brakuje już
tylko sceny sekcji zwłok ducha Kacperka :)
To może nie jest zupełnie zła książka,
ale w moim odczuciu znacznie gorsza od poprzedniej.
Moja ocena:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz