Mroczne sekrety - Adèle Geras
Wydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 454
Rok wydania: 2006
Ilość stron: 454
„Mroczne sekrety” autorstwa pani
Geras są jedną z książek, które postanowiłam przeczytać w ramach noworocznego
postanowienia dotyczącego doczytywania książek „napoczętych”. Postanowienie
bardzo dobre, zdecydowałam się więc zabrać się za jego realizację zanim zapał
mnie opuści (co w przypadku noworocznych postanowień zwykle ma miejsce nie
dalej niż w połowie stycznia:( . Pobieżnie przejrzałam kilkadziesiąt pierwszych
stron przypominając sobie treść, a potem z zapałem zabrałam się do uważnej lektury
i… I przypomniałam sobie wszystkie powody dla których książka pani Geras nie
została przeze mnie pochłonięta przy pierwszym podejściu.
Podstawowym powodem jest
tłumaczenie – wydaje mi się, że to tłumaczenie, ale być może w taki sposób
został napisany także oryginał. Patetyczny, absolutnie sztuczny język, dziwaczne, niedorzeczne i
banalne dialogi, a do tego nastrój amerykańskiej socjety końca XIX wieku i to
wszystko w powieści o losach współczesnej! rodziny (większość akcji rozgrywa
się po roku 2000 nawet jeśli retrospekcje sięgają kilkadziesiąt lat wstecz).
Do rodzinnej posiadłości w Anglii
zjeżdża się całą liczna rodzina by hucznie świętować siedemdziesiąte piąte
urodziny nestorki rodu – Leonory. Pierwszy raz od dawna wszyscy członkowie
rodziny mają sposobność pobyć z sobą pod jednym dachem skutkiem czego na jaw
wychodzą głęboko skrywane tajemnice i sekrety zarówno te dotyczące teraźniejszości,
jak i odległej przeszłości.
Historia sama w sobie byłaby
zapewne bardzo interesująca gdyby sposób jej przedstawienia nie pozostawał tyle
do życzenia. Postaci są sztuczne i tendencyjne, opisów jest za dużo i w
zasadzie dotyczą one rzeczy niepotrzebnych. Autorka postawiła sobie za cel
przedstawić nam koleje losu Leonory i jej rodziny - ale robi to w sposób tak suchy
i pozbawiony emocji, że i czytelnik żadnych nie odczuwa. Nie udało mi się „zaprzyjaźnić”
ani nawet zbliżyć do żadnej postaci, bo żadna nie wydała mi się na tyle autentyczna.
A to z kolei sprawia, że książka jest zwyczajnie nudna.
Jakimś cudem udało mi się jednak
dokończyć lekturę, choć samej książki nie polecam, chyba, że ktoś ma naprawdę
dużo wolnego czasu.
Moja ocena:
Sama często zmuszam się do dokończenia rozpoczętych książek. Czasem wychodzi mi to na dobre, a czasem jak w Twoim przypadku nie za bardzo. W każdym razie, będę ją omijać szerokim łukiem:)
OdpowiedzUsuń