Cienie w mroku - Michelle Paver
Wydawnictwo: W.A.B
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 240
Najlepszym sprawdzianem dobrej historii o duchach
jest bez wątpienia uczucie paniki podczas czytania w łóżku o północy. W połowie
powieści zdałam sobie sprawę, że boję się wyjrzeć za okno. To się nazywa
pisarski sukces.
Emma John, „The Observer"
Trudno
wyobrazić sobie lepszą rekomendację dla horroru niż powyższa wypowiedz Emmy
John. W końcu właśnie po to by się bać czytelnik sięga po horror – jest to
także powód dla którego ja tak rzadko to robię. Bynajmniej nie dlatego, że nie
chce się bać, ale dlatego, że raczej mi się to nie udaje. Trudno poprzez słowo
pobudzić nasze zmysły tak, byśmy odczuwali faktyczne przerażenie – lepiej radzi
sobie z tym dźwięk i obraz. Oczywiście to tylko moje, czysto subiektywne
zdanie. Inni mogą mieć zupełnie odmienne doświadczenia. Mnie jednak literackie
horrory nie straszą. Zazwyczaj, bowiem „Cienie w mroku” wszystko zmieniły.
Jack
jest młodym i sfrustrowanym mężczyzną, którego sytuacja zmusiła do pracy w
fabryce papeterii, podczas gdy zawsze marzył o karierze światowego naukowca.
Jest ubogi i to właśnie wyróżnia go najbardziej spośród uczestników wyprawy
badawczej na Spitsbergen. Plany są bardzo ambitne zamierzają oni spędzić na tym
niegościnnym i pokrytym lodem lądzie cały rok. Wyprawę jednak prześladuje pech
i z pięciu śmiałków do celu dociera tylko trzech. Są zdeterminowani, odważni i
obiektywnie nastawieni do świata, ostrzeżenia skandynawskiego kapitana uznają
więc za niedorzeczne bajki. Niedługo jednak zostają w obozie całkiem sami,
kończy się pora światła i zapada nieprzebrana ciemność. Ciemność w której coś
się kryje.
Michelle Paver udało się z powodzeniem oddać niesamowity nastrój
arktycznego pustkowia – zimna, ciemności i pustki. Uczucie opuszczenia i
samotność w której trzeba zachować dyscyplinę by w mroku, którego nic nigdy nie
rozjaśnia nie popaść w szaleństwo czy marazm. Już sama Arktyka wydaje się
przerażająca, nawet jeśli wszystko „ponad” okazałoby się tylko wytworem
przeciążonych zmysłów osamotnionego naukowca.
Michelle Paver bardzo subtelnie wprowadza wrażenie grozy, nie wiadomo
właściwie kiedy dokładnie się pojawia ani dlaczego, ale towarzyszy czytelnikowi
już od pierwszych stron książki. Niemal do końca nie wiemy także, czy to „coś”
naprawdę istnieje czy mamy po prostu opis osuwania się przez bohatera w coraz
większe szaleństwo.
Postaci jest niewiele, w zasadzie bliżej poznajemy tylko trójkę z czego
najważniejszy jest Jack. I to on zasługuje na najwięcej uwagi. Świetnie
skonstruowana i przedstawiona postać, która dowodząc swojej odwagi pragnie
zrekompensować braki w pochodzeniu i statusie względem „arystokratycznych”
kolegów. Wszystko zostało przez autorkę świetnie pomyślane i przedstawione, tak
iż mamy wrażenie, że jego postać jest autentyczna.
Autorka zasługuje na kolejne pochwały za szczegółowość i rzetelność z jaką
oddała realia wyprawy badawczej na tereny arktyczne z początków XX wieku. Ja,
ciepłolubna i wygodna istota XXI wieku chylę czoła dla odwagi ludzi, którzy w
podobnych ekspedycjach brali udział :)
Moja ocena:
Do mojej wyobraźni także bardziej trafiają filmowe horrory, niż te książkowe, dlatego doceniam te, które przyprawiają o gęsią skórkę :) Motyw arktycznej wyprawy jest naprawdę intersujący!
OdpowiedzUsuńNigdy wcześniej nie słyszałam o tej książce, ani o jej autorze, ale muszę przyznać, że zarys fabuły oraz twoja recenzja zaciekawiły mnie i sprawiły, że mam ochotę zaryzykować i rozejrzeć się za tą pozycją. Mam nadzieję, że przypadnie mi do gustu, gdyż ostatnimi czasy rzadko jaki horror jest w stanie mnie zadowolić. Wszystkie wydają mi się takie lajtowe. Być może uodporniłam się za bardzo an wszelką makabrę? Nie wiem, mimo to zapiszę sobie ten tytuł i poszukam.
OdpowiedzUsuńLubię takie rzeczy, ale chyba tylko latem, kiedy jest wystarczająco ciepło i jasno jak na takie rzeczy. Kuzynka mi polecała, Empik mi polecał, a ja nie przeczytałam do dziś.. No ale może po Twojej recenzji się to zmieni.
OdpowiedzUsuńhttp://zakurzone-stronice.blogspot.com/