wtorek, 17 czerwca 2014

Magiczna gondola - Eva Voller


Magiczna gondola - Eva Voller



Wydawnictwo: Egmont
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 464





Ostatnio czytam głównie kryminały (i to te mroczne skandynawskie) lub nawet horrory jak ostatnio prezentowany – „Cienie w mroku”, czasami jednak mam ochotę na coś znacznie lżejszego. A ponieważ nie przepadam za romansami sięgam wtedy zwykle po jakąś książkę dla młodzieży – najlepiej taką z elementami fantastycznymi, chyba nie istnieje „lżejszy” gatunek książek. „Magiczna gondola” spełnia wszystkie te warunki, jest wiec idealnym wyborem na letnią lekturę. Dodatkowym plusem jest dla mnie motyw podróży w czasie, który to element zawsze bardzo mnie interesował.

Anna pochodzi z Niemiec a do Wenecji przyjechała tylko na letnie wakacje. Towarzyszą jej rodzice, stale zajęci jednak swoją pracą i dziewczyna trochę się nudzi samotnie włócząc się po pięknym mieście. W końcu ile można zwiedzać? Los zgotował dla niej jednak sporą niespodziankę i monotonia dni mija bezpowrotnie gdy przez przypadek trafia na pokład tajemniczej czerwonej gondoli a młody, intrygujący gondolier przewozi ją wprost do… średniowiecza. Anna musi wypełnić swoją misję by móc wrócić do domu, a po drodze czeka ją mnóstwo przygód i niespodzianek.

Spotkałam się z wieloma porównaniami zestawiającymi „Magiczną Gondolę” z „Trylogią czasu” pani Kerstin Gier. Bardzo lubię ową trylogię, wszelkie niedostatki fabuły skutecznie niweluje niezwykłe poczucie humoru, które każe spojrzeć na wszystko z większym przymrużeniem oka i po prostu dobrze się bawić czytając o przygodach Gwen. W „Magicznej gondoli” tego humoru nie ma a główna postać nie budzi aż takiej sympatii, przez co czasami drażni. Ale nie zmienia to faktu, że książkę bardzo przyjemnie się czyta, pod warunkiem, że czytelnik pozwoli się porwać letniej przygodzie w pięknej Wenecji.

Jest lekko, klimatycznie, czasem tajemniczo, mnóstwo akcji i subtelne wakacyjne zauroczenie. Idealna letnia lektura. Jeśli ktoś chciałby się jednak trochę poczepiać – jak zawsze ja – to trzeba zauważyć, że jak na książkę, której motywem przewodnim jest podróż w czasie do średniowiecznej Wenecji trochę mało jest Wenecji i jeszcze mniej średniowiecza. Za mało szczegółów, które mogłyby na tę epokę wskazywać. Po drugie zaś, grono bohaterów jest niewielkie można by się więc spodziewać, że zostaną potraktowani z większą starannością. Tymczasem wszyscy oprócz Anny są w zasadzie statystami w tej historii. Zarzut ten w sposób szczególny dotyczy Sebastiana. Czytelnikowi nie udaje się go poznać, choć Anna zdążyła się już nawet zakochać mimo, że sceny z jego udziałem można policzyć na palcach jednej ręki. Ta romantyczna część mnie czuję więc pewien niedosyt, choć jak sądzę z dwojga złego lepiej przesadzić w tę stronę :)


Polecam tym bardziej, że w tym miesiącu ma swoją premierę trzecia część cyklu – „Ukryta brama”, trzeba więc zaległości szybciutko nadrobić :)

Moja ocena:
6/10

Książka przeczytana w ramach wyzwań: Czytam Opasłe Tomiskaserie na starcie 

3 komentarze:

  1. Czasem każdemu potrzeba chyba lżejszej lektury. Zachęca mnie ta recenzja, a jeszcze bardziej - okładka. Egmont ostatnimi czasu robi bardzo dobrą robotę jeśli chodzi o grafiki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawa fabuła i na letnią lekturę jak znalazł. Mnie także podoba się wątek podróży w czasie, choć przyznaję, że lubię gdy epoka, do której się przenosimy jest starannie oddana :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie, nie lubię. Przynajmniej nie lubiłam pierwszej części. Jak z tamtą coś zrobię, to dopiero wtedy będę mogła wziąć się za bary z tą. Chociaż nie przypuszczam, żeby mi się podobało.
    http://zakurzone-stronice.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...