wtorek, 9 kwietnia 2013

Whisper. Nawiedzony dom - Isabel Abedi

 

Whisper. Nawiedzony dom - Isabel Abedi


Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 278




W czasie czytania „Whisper. Nawiedzony dom” nasunęły mi się dwa spostrzeżenia. Pierwsze dotyczy tego, że książka ma w sobie coś filmowego i świetnie nadawałaby się do zekranizowania i być może byłby to lepszy film niż jest książka. Druga sprawa odnosi się do tego, że jest to „horror dla dzieci” jeśli w ogóle może istnieć coś takiego, bowiem mimo ducha, zagadki kryminalnej i bardzo szumnego tytułu książkę można spokojnie czytać kilkulatkom – więcej wątpliwości w tym względzie wzbudza dowolna część Harrego Pottera.
Nie czułam się więc szczególnie zaskoczona, gdy odkryłam, że pani Abedi miała przez długi czas styczność z przemysłem filmowym, ani gdy okazała się autorką bardzo poczytnych w Niemczech książek dla dzieci. Swoją drogą biorąc pod uwagę lekkość z jakim posługuję się słowem przypuszczam, że są to książki bardzo dobre.
Wracając jednak do „Nawiedzonego domu” fabuła jest dosyć prosta, dwójka nastolatków: nieco zagubiona córka znanej aktorki i zaradny wiejski chłopak rozwiązują razem zagadkę kryminalną związaną z zaginięciem dziewczyny sprzed kilkunastu lat. Taka wakacyjna przygoda z enigmatyczna postacią ducha w tle dla fantów elementów fantastycznych.
Jak się spojrzy na fabułę tej książki z niejakiego dystansu, to właściwie zawiera ona wszystko co zawierać powinna. Mamy nastolatków i rodzące się między nimi uczucie, mamy tajemnicze morderstwo i równie tajemniczych mieszkańców miasteczka ze swoimi sekretami, mamy ducha domagającego się sprawiedliwości i kilka konfliktów rodzinnych zwłaszcza w skomplikowanych relacjach Noi ze swoją matką. Niby wszystko ok. a jednak wyraźnie coś jest nie tak.
Najważniejszy zarzut polega na tym, że książka jest zwyczajnie nudna. Zwłaszcza pierwsza jej część, kiedy poszczególne elementy zagadki dopiero się pojawiają i tak naprawdę zupełnie nic się nie dzieje. Wrażenie, że nic się nie dzieje towarzyszyło mi zresztą przez większą część książki nawet gdy już zaczęło się „coś dziać”. Autorka zapewne z troski o młodego czytelnika zadbała by usunąć z tej historii wszystkie elementy grozy niestety usuwając jednocześnie wszystko to co tworzyło klimat.
Niewątpliwie jednak na korzyść twórczości pani Abedi przemawia sposób w jaki skonstruowane zostały postaci. Mimo swojej różnorodności wszystkie wydają bardzo naturalne i autentyczne.
Reasumując książka nie zachwyca – przynajmniej mnie – ale też zupełnie nie rozczarowuje. Lekka i dość przyjemna.

Moja ocena:
 6/10

Książka przeczytana w ramach kwietniowego wyzwania Pod hasłem
 

2 komentarze:

  1. Ksiązka dopisana do podsumowania mojego wyzwania :) ale proszę Cię o dodanie na dole informacji, że została przeczytana w ramach wyzwania Pod hasłem

    OdpowiedzUsuń
  2. Bezsensowna. Po tytule spodziewałam się latających krzeseł, otwierających się drzwi, a tu sama miłość. Owszem były straszne momenty, choćby ten końcowy na strychu, ale to nie jest nawiedzony dom. Za dużo miłości, za mało strachu. Książka powinna mieć tytuł Noa i David na tropie mordercy czy coś w tym stylu, ale nie nawiedzony dom. BEZNADZIEJA

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...