Whisper. Nawiedzony dom - Isabel Abedi
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2007
Ilość stron: 278
W czasie
czytania „Whisper. Nawiedzony dom” nasunęły mi się dwa spostrzeżenia. Pierwsze
dotyczy tego, że książka ma w sobie coś filmowego i świetnie nadawałaby się do
zekranizowania i być może byłby to lepszy film niż jest książka. Druga sprawa
odnosi się do tego, że jest to „horror dla dzieci” jeśli w ogóle może istnieć
coś takiego, bowiem mimo ducha, zagadki kryminalnej i bardzo szumnego tytułu
książkę można spokojnie czytać kilkulatkom – więcej wątpliwości w tym względzie
wzbudza dowolna część Harrego Pottera.
Nie czułam
się więc szczególnie zaskoczona, gdy odkryłam, że pani Abedi miała przez długi
czas styczność z przemysłem filmowym, ani gdy okazała się autorką bardzo
poczytnych w Niemczech książek dla dzieci. Swoją drogą biorąc pod uwagę lekkość
z jakim posługuję się słowem przypuszczam, że są to książki bardzo dobre.
Wracając
jednak do „Nawiedzonego domu” fabuła jest dosyć prosta, dwójka nastolatków:
nieco zagubiona córka znanej aktorki i zaradny wiejski chłopak rozwiązują razem
zagadkę kryminalną związaną z zaginięciem dziewczyny sprzed kilkunastu lat.
Taka wakacyjna przygoda z enigmatyczna postacią ducha w tle dla fantów
elementów fantastycznych.
Jak się
spojrzy na fabułę tej książki z niejakiego dystansu, to właściwie zawiera ona
wszystko co zawierać powinna. Mamy nastolatków i rodzące się między nimi
uczucie, mamy tajemnicze morderstwo i równie tajemniczych mieszkańców
miasteczka ze swoimi sekretami, mamy ducha domagającego się sprawiedliwości i
kilka konfliktów rodzinnych zwłaszcza w skomplikowanych relacjach Noi ze swoją
matką. Niby wszystko ok. a jednak wyraźnie coś jest nie tak.
Najważniejszy
zarzut polega na tym, że książka jest zwyczajnie nudna. Zwłaszcza pierwsza jej
część, kiedy poszczególne elementy zagadki dopiero się pojawiają i tak naprawdę
zupełnie nic się nie dzieje. Wrażenie, że nic się nie dzieje towarzyszyło mi
zresztą przez większą część książki nawet gdy już zaczęło się „coś dziać”.
Autorka zapewne z troski o młodego czytelnika zadbała by usunąć z tej historii
wszystkie elementy grozy niestety usuwając jednocześnie wszystko to co tworzyło
klimat.
Niewątpliwie
jednak na korzyść twórczości pani Abedi przemawia sposób w jaki skonstruowane
zostały postaci. Mimo swojej różnorodności wszystkie wydają bardzo naturalne i
autentyczne.
Reasumując
książka nie zachwyca – przynajmniej mnie – ale też zupełnie nie rozczarowuje. Lekka
i dość przyjemna.
Ksiązka dopisana do podsumowania mojego wyzwania :) ale proszę Cię o dodanie na dole informacji, że została przeczytana w ramach wyzwania Pod hasłem
OdpowiedzUsuńBezsensowna. Po tytule spodziewałam się latających krzeseł, otwierających się drzwi, a tu sama miłość. Owszem były straszne momenty, choćby ten końcowy na strychu, ale to nie jest nawiedzony dom. Za dużo miłości, za mało strachu. Książka powinna mieć tytuł Noa i David na tropie mordercy czy coś w tym stylu, ale nie nawiedzony dom. BEZNADZIEJA
OdpowiedzUsuń