wtorek, 2 kwietnia 2013

Podsumowanie marca



Podsumowanie marca

I tak oto, zupełnie niepozornie i gdyby nie święta, pewnie zupełnie niezauważalnie minął nam marzec. A więc najwyższa pora na podsumowanie. A podsumowywać jest co. Od bardzo dawna nie udało mi się przeczytać tak wielu książek w tak krótkim czasie. Nie będę jednak udawać, że nie odbyło się to troszkę kosztem jakości. Ale taki właśnie był plan. Otóż na końcu lutego postanowiłam, że uprzyjemnię sobie marcowe czekanie na wiosnę uzupełniając braki w kategorii książek napisanych dla młodzieży, zwłaszcza tych z wątkami fantastycznymi. Stąd też mój charakterystyczny wybór tytułów, które choć w ostatecznej ocenie bardzo różne, mają tę wspólną cechę, że czyta się je bardzo szybko – niestety głównie dlatego, że nie wymagają żadnego zaangażowania intelektualnego. Ale po kolei.
Największym odkryciem ubiegłego miesiąca była dla mnie bez wątpienia pani Tehereh autorka „Dotyku Julii” (moja ocena: 8/10) i może to dość nietypowe, to bardziej od samej treści książki, która pozostawia sporo do życzenia urzekł mnie styl w którym została napisana. Lekkość z jaką pani Tehereh posługuje się słowem i kilka ciekawych zabiegów językowych pozwala jej niemal namacalnie oddawać odczucia bohaterów. Jestem pod wrażeniem.
Za to „Ukryte” pani Derting (m. o.-7/10) urzekło mnie swoją prostotą i swoistym urokiem. Sam pomysł, by „dar” głównej postaci polegał na umiejętności odczuwania, odnajdywania zmarłych, także wydaje mi się dość oryginalny. Przynajmniej nie znowu o wampirach :)
A jeśli chodzi o wampiry :) to zapoznałam się z pierwszym tomem cyklu pani Mead „Akademia wampirów” (m. o. - 6/10) i choć nie podzielam ogólnego entuzjazmu, to i ja muszę przyznać, że niektóre wątki wydały mi się dość interesujące. Jeśli zaś chodzi o „Przyrzeczonych” pani Fantaskey (m. o.- 5/10 ) to jest to pozycja bardzo schematyczna i jedna z tych, które zapomina się tuż po przeczytaniu. Ale czyta się przyjemnie :) Znacznie gorzej rzecz się ma z „Pocałunkiem o północy” pani Adrian ( m. o. – 3/10) próba stworzenia „dorosłej”, mrocznej książki o wampirach okazała się bardzo płytką i niesmaczną pomyłką.
Tyle o wampirach, ale współcześni autorzy już dawno przestali się ograniczać tylko do nich. Mamy więc świat aniołów w pierwszej powieści z cyklu autorstwa pani Zelman „Tożsamość anioła” (m. o. – 5/10) jest świetnym przykładem tego jak stworzyć interesującą fabułę posługując się dobrze wszystkim znanymi legendami i motywami. Podobnie zresztą rzecz się ma w przypadku „Po tamtej stronie ciebie i mnie” (m. o. – 4/10) której bohaterką jest dusza młodej dziewczyny, którą poznajmy w momencie jej śmierci. W tym miejscu powinnam także wspomnieć o „Miłości Alchemika” (m. o. – 5/10) o dziewczynie próbującej uwolnić się od konsekwencji długowieczności oraz niestety jednej z najsłabszych pozycji – „Niemożliwe” Nancy Werlin (m. o. – 3/10) – czerpiącej motywy z folkloru.
Na koniec by zamknąć tę kategorie dwie inne książki – „Światła września” (m. o. – 7/10) klasyczna fantastyczna powieść dla młodzieży, magiczna i urzekająca językowo. Nic tylko zachwycać się pisarskim kunsztem Zafona. „Pamiętnik z przyszłości (m. o. – 6/10) pani Ahern będący raczej powieścią obyczajową niż fantastyczną, choć niewiele na tym traci.
No dobrze. Powiedziałam, że czytałam głównie powieści dla młodzieży ale oczywiście nie tylko. Zmienność nastrojów nigdy mi nie pozwala na dłużej skupić się na jednej tematyce. W tak zwanym międzyczasie wpadła mi więc w ręce „Lalka” Alisy Mun (m. o. – 4/10) – opowieść o robocie zyskującym duszę. Powieści obyczajowe – duże wrażenie zrobiła na mnie zwłaszcza „Ciężar milczenia” pani Gudenkauf (m. o. 7/10), a także „Sekretny język kwiatów” (m. o. – 5/10) i dokładne studium dramatu jakim jest zaginięcie dziecka w „Rok we mgle” autorstwa Michelle Richmond (m. o. – 6/10). Nieco mniej udanie wspominam głośną powieść Emmy Donoghue – „Pokój” mimo, że autorka mierzy się z naprawdę trudnymi tematami, to próbę tę uważam za nie do końca udaną. Podobnie moich – może zbyt rozbudzonych - oczekiwań nie spełnił „Taniec czarownic” pani Gregson (m. o. 6/10) opis i okładka obiecywały mi znacznie więcej niż znalazłam w środku :(
Znalazło się także miejsce na kryminały. Moja druga próba zmierzenia się z twórczością pani Link w „Grzechach aniołów” (m. o. – 5/10) tym razem udało mi się dobrnąć do końca, ale ochów i achów nie ma. Podobnie jak w przypadku lekkiego kryminału autorstwa Charlaine Harris – „Prawdziwe morderstwa” (m. o. – 5/10), pierwszego tomu cyklu, w którym główna postacią jest małomiasteczkowa bibliotekarka. Równie lekko czyta się „Brutalną prawdę” (m. o. – 6/10) – sensacyjny romans autorstwa Karen Robards.
Wymienić jeszcze muszę trzy tytuły, których ze sobą zupełnie nic nie łączy, poza tym, że jakimś trafem wpadły mi w marcu w ręce :) Autobiograficzna opowieść „Sprzedana. Moja historia” opisująca losy kobiety zmuszonej do prostytucji (m. o. – 6/10). To jedna z tych książek, których staram się wystrzegać, co jakoś nigdy mi się nie udaje.
Dalej zbiór opowiadań „Trucicielka” autorstwa Erica-Emmanuela Schmitta (m. o. – 3/10) – wielkie rozczarowanie tego miesiąca. Niestety nie największe, bowiem zupełnie zaszokowała mnie Anne Rice pseudo-erotycznym tworem, którego z pewnością nie można nazwać powieścią – „Przebudzenie Śpiącej Królewny” (m. o. – 1/10) pozostawię bez dalszego komentarza.

Podliczyłam i wyszło mi ni mniej ni więcej tylko 23 książki. To jak dla mnie bardzo dużo, ale spóźniająca się wiosna, też ma w tym swój udział :)

Zrecenzowane: 23
Średnia ocen miesiąca: 5,08
Średnia wszystkich ocenionych książek: 5,40

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...