Wejście w zbrodnię - Jill Hathaway
Wydawnictwo: Bellona
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 296
Sylvia Bell cierpi na przypadłość w
którą nikt nie wierzy, a przynajmniej nie uwierzyła w nią ta jedyna osoba,
której odważyła się o tym opowiedzieć – ukochany ojciec wysłał ją do
psychiatry, która stwierdziła, że nastolatka kłamiąc próbuję zwrócić na siebie
uwagę. To skutecznie odwiodło Sylvię od dzielenia się swą tajemnicą z
kimkolwiek. Jej przypadłość więc powszechnie uchodzi za narkolepsję, ale tylko
ona wie, co naprawdę się z dzieje gdy traci przytomność.
A to co się dzieje, jest bardzo
niezwykła. Otóż na jakiś czas, wnika ona w umył innych ludzi i może obserwować
świat i zdarzenia ich oczami. Dziewczyna radzi sobie z tym problemem,
faszerując się dużą ilością tabletek z kofeiną i unikając „naładowanych”
emocjonalnie przedmiotów innych ludzi, które mogłyby spowodować „przeskok”. Można uznać nawet, że już do wszystkiego
przywykła – choć szczególnie doskwiera jej konieczność okłamywania jej najlepszego
przyjaciela – gdy niespodziewanie wnika ona w postać tajemniczego mordercy i
jest świadkiem śmierci koleżanki ze szkoły, która powszechnie uznana zostanie
za samobójstwo.
Oczywiście jednocześnie dzieje się
znacznie więcej, między nią a Rollinsem tworzy się dziwny dystans, w szkole
pojawia się nowy uczeń, w dodatku wyjątkowo interesujący, pochłonięty pracą
ojciec nie jest wystarczającym wsparciem dla młodszej siostry Sylvii, która
pogrąża się w rozpaczy po śmierci przyjaciółki, a do tego dziewczynę wciąż
dręczy wspomnienie wydarzeń z jej pierwszego szkolnego balu i powracająca
tęsknota za zmarłą matką. Dużo tego jak na „zwykłą” nastolatkę.
„Wejście w zbrodnię” jest jedną z
tych książek, które bardzo przyjemnie się czyta i to ich główna wartość. Sięga się
po nie właśnie dla tej przyjemności, która zaraz po odłożeniu książki na półkę
bezpowrotnie znika. Ot, ciekawa historia, którą autora prezentuje nam z
wyczuciem i „wdziękiem” a z pewnością, bez większych zgrzytów. Pomysł na fabułę
jest po prostu jedną z wariacji na temat tego, co by mogłoby się zdarzyć, gdyby
ktoś potrafił „wnikać” w cudze umysły – temat ani nie nowy, ani niezbyt
oryginalnie wykorzystany. Zapewne każdy kojarzy jakąś książkę w której bohater
lub częściej bohaterka w jakiś nadprzyrodzony sposób „widz” zbrodnie. W „Wejściu
w zbrodnię” bohaterką tą jest nastolatka, a całość rozgrywa się w jej szkolnym
świecie.
Książka nie jest jednak w żadnym
wypadku zła, znany temat w każdym razie ja taką nie czyni. Wielki plus dla
autorki za postać Sylvii, która nie irytuje czytelnika swoją głupotą – to bardzo
sympatyczna nastolatka, która kocha i dba o swoją rodzinę. Kolejny plus za autentyczny
obraz szkolnego świata, który nie jest ani niewinny, ani cukierkowy. Minus jednak
za przewidywalną postać Zane’a. Gdy w książce o nastolatkach w szkole nagle
pojawia się nowy uczeń to już w zasadzie wiadomo bo będzie dalej… :)
Polecam zarówno młodszym jak i
starszym czytelnikom, którzy mają ochotę, na lekką, relaksującą lekturę.
Moja ocena:
6/10
Mam, wygrałem kiedyś w konkursie, ale z lekkim poczuciem wstydu przyznaję, że jeszcze nie przeczytałem ;) Zostawiam na okres posuchy :D
OdpowiedzUsuń