Zaginione - Mo Hayder
Wydawnictwo: Sonia Draga
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 440
Samochód z piskiem opon ruszył
na wstecznym biegu. Rose zachwiała się i niemal upadła, jednak w dalszym ciągu
kurczowo trzymała się klamki. Po chwili samochód gwałtownie zahamował, kierowca
zmienił bieg i wyrwał do przodu.
Czy jakikolwiek rodzić może wyobrazić sobie coś gorszego niż porwanie
dziecka? Pewnie nie, nawet właściwie nie trzeba być rodzicem by wyobraźnia
podpowiadała nam co ktoś naprawdę zły może zrobić komuś tak bezbronnemu i
niewinnemu jak dziecko. A jeśli do takiej tragedii dochodzi na zatłoczonym
parkingu przed centrum handlowym a nieszczęsny rodzić jest tuż obok, a mimo to jedyne
co może zrobić to bezradnie obserwować jak samochód z jego dzieckiem na tylnym
siedzeniu opuszcza parking? Straszne.
To właśnie przeżyła Rose, zatroskana matka w średnim wieku, żona
miejscowego pastora na co dzień opiekująca się dwiema córkami. Policja ma
nadzieję, że cały incydent jest „pomyłką”, a sprawca chciał ukraść samochód i
nie zauważył dziecka. Taka teoria jest tym bardziej kusząca, że wedle statystyk
powinien po prostu wysadzić je i odjechać, w końcu złodziej, to jeszcze nie
morderca. Ale te same statystyki podpowiadają, że powinno to nastąpić bardzo
szybko, tymczasem godziny mijają i trzeba pogodzić się z faktem, że to może nie
tylko złodziej…
Caffery podniósł wzrok do nieba
i wpatrywał się w pędzące chmury. Jakże były samotne i majestatyczne. Wyobraził
sobie złotowłose dziecko wyglądające spomiędzy nich, obserwujące swoich
rodziców. W oddali, gdzieś w lesie, zaskomlało lisie szczenię. I mała Martha
też gdzieś tam była.
Dochodzenie prowadzi detektyw Jack Caffery ze wsparciem wielu innych policjantów.
W końcu sprawa dotyczy dziecka policja angażuję więc wszystkie możliwe środki.
Swoje poszukiwania prowadzi także sierżant Marley, pełniąca funkcję dowódcy
oddziału poszukiwań podwodnych. Skrywa ona jednak także własne mroczne
tajemnice, i podobnie jak niemal wszyscy bohaterowie „Zagionionych” zmaga się z
własnymi demonami. Wszystko to jednak musi zejść na dalszy plan, gdy sytuacja
się zaostrza a porywacz zdaje się kierować innymi pobudkami niż żądanie okupu…
Nigdy wcześniej nie czytałam książek autorstwa Mo Hayder, a „Zaginione”
stanowią już kolejny tom z detektywem Jackiem Cafferym w roli głównej.
Nieznajomość poprzednich zupełnie jednak nie przeszkadza w lekturze choć może
ich znajomość rzuciłaby trochę światła na postać detektywa, który wydaje się
trochę nijaki. Bardzo ciekawa jest za to sama historia, nawet jeśli autorka
obficie udziela nam wskazówek co do sprawcy i jego osoba na długo przed końcem
książki nie jest już dla czytelnika zaskoczeniem. Nie odbiera to jednak przyjemności
czytania dalej, w końcu bardziej niż o sprawcę chodzi przecież właśnie o
tytułowe „Zaginione”.
Jeśli chodzi o wady to jest ich niewiele i na szczęcie nie rzutują na
cały odbiór książki. Otóż jak pisałam wcześniej każda z postaci zmaga się z
własną przeszłością, jest to interesujące, ale trochę tego na dużo… Poza tym
niektóre fragmenty budzą mniejsze a inne większe napięcie, ta „nierówność”
trochę męczy. Ale w zasadzie jest to bardzo dobry thriller, który mogę z
czystym sumieniem polecić fanom gatunku. Mnie osobiście najbardziej podobały
się wątki dotyczące Janice i jej rodziny, dodały całej historii głębi i
autentyczności.
Janice nie odpowiedziała. Czuła
zapach perfum Nick i mocny zapach materiału, z którego uszyta była jej
nieprzemakalna kurtka. Czuła oddech Rose i łomotanie jej serca. To serce –
pomyślała – czuje teraz to samo co moje serce. Dwa serca, ten sam ból.
Moja ocena:
Znajomość poprzednich tomów niemal na pewno pozytywnie wpłynęłaby na odbiór książki. Wiem jak to jest, chociażby na przykładzie powieści kryminalnych Indrdasona :D
OdpowiedzUsuńNazwisko zapamiętane, jak mi coś wpadnie, to nie będę cofał dłoni ;)
witaj :)
OdpowiedzUsuńwpadam czysto informacyjnie w sprawie klucznika:
otóż dodaję +5 punktów za
Głos - kolejna w serii
Przysięga i Kłamstwa - autor jest kobietą
i za ta powyższą za oba kluczniki :)