środa, 29 maja 2013

W samo południe - Nora Roberts

 

W samo południe - Nora Roberts


Wydawnictwo:  Świat Książki
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 560



Nory Roberts nikomu przedstawiać nie trzeba, bo wszyscy mający jakikolwiek kontakt z książkami musieli się natknąć na te sygnowane jej nazwiskiem, nawet jeśli – tak jak dotąd ja – omijali je z daleka. Już wyjaśniam dlaczego. Otóż Nora Roberts kojarzy mi się z typową literaturą kobiecą, a więc lekką, płytką i bardzo ckliwą. W sytuacji gdy tyle (setek, tysięcy?) książek, nie budzi we mnie najmniejszych oporów przed sięgnięciem po nie, te napisane przez panią Roberts po prostu sobie podarowałam.
Dopóki ktoś życzliwy nie uświadomił mi, że pani Roberts słynie nie z ckliwych romansów, ale ponoć świetnego połączenie gatunków – sensacji, thrilleru i powieści psychologicznej i obyczajowej.
Walcząc z własnymi uprzedzeniami postanowiłam dać jej szansę i mój wybór padł na „W samo południe”.

O czym jest ta książka? Przede wszystkim o współczesnej kobiecie, silniej i niezależnej Phoebe MacNamarze, która z powodzeniem pnie się po szczeblach kariery w bardzo męskim policyjnym środowisku. Jest negocjatorem prowadzącym rozmowy z przestępcami, porywaczami czy ludźmi chcącymi popełnić samobójstwo. Ma specyficzną intuicję, która sprawia, że świetnie sprawdza się we wszystkich kryzysowych sytuacjach. Przysparza jej to jednak tyle samo przyjaciół co wrogów. Nie wszystkim bowiem podobają się jej osiągnięcia i spotyka się z niechęcią nawet we własnym środowisku.
Phoebe jest jednak nie tylko świetną policjantką jest także zwyczajną kobietą, córka i matką, zatroskaną o los swojej rodziny. Przywykła do samodzielności i niezależności z oporami przyjmuje pojawienie się w jej życiu Duncana. Nadchodzą jednak chwile kiedy będzie potrzebowała jego pomocy.
Ta książka ma dwie zasadnicze zalety. Pierwszą jest postać Phoebe, świetnie przedstawiony portret współczesnej inteligentnej kobiety, która wie co potrafi i czego chce, a przy tym nie przestaje być wrażliwą i kochającą matką, córką, przyjaciółką - panikującą na samą myśl, że jej bliskim coś grozi. Jest autentyczna.
Drugą zaletą książki są sceny opisujące negocjacje. Tak szczerze mówiąc są to najlepsze fragmenty w całej tej nieco przydługiej historii – pełne napięcia i naprawdę dobrze napisane nadają książce charakteru. Tak na marginesie dziwie się, że pani Roberts nie pisze klasycznych sensacji czy thrillerów, byłaby w tym naprawdę dobra. Niestety nie pisze, a mnie nie pozostaje nic innego jak wspomnieć o wadach „W samo południe”.
O ile, jak już zauważyłam postać Phoebe jest świetnie nakreślona, to jak wiadomo do stworzenia romansu trzeba dwojga. A tutaj druga cześć tego duetu wyraźnie zawodzi. Duncan jest… no właśnie, nie wiem jaki jest, bo nie ma w sobie nic charakterystycznego, poza tym, że jest absolutnie doskonały. Wrażliwy, wyrozumiały, zaangażowany i nawet bogaty by mógł być odpowiednio hojny, ale przy tym oczywiście pozbawiony arogancji czy małostkowości. Ba, nawet wpada w gniew wtedy kiedy trzeba, czyli tylko wtedy kiedy jego ukochana naraża się na niepotrzebne ryzyko.
Po drugie oprócz scen z pracy Phoebe - które są tu zamieszczone gównie po to by podnieść napięcie - nawet nie zawsze łączą się z głównym wątkiem - przez większość książki nie dzieje się zupełnie nic. Nie obyło się także bez schematów, zupełnie bezsensownych dialogów i powtarzających się scen.
Mimo powszechnych, entuzjastycznych ocen, mi „W samo południe” nie przypadło do gustu. Bardzo dobre fragmenty przeplatają się tu z bardzo słabymi, a cała historia choć interesująca podana jest w jakiś, pozbawiony klimatu sposób. Nie  potrafiłam się wczuć w tę opowieść, ale może to kwestia złego nastawienie :(

Moja ocena:
4/10

Książkę przeczytałam w ramach majowego wyzwania Pod hasłem

2 komentarze:

  1. Własnie kończę "Opowieści nocy" Nory Roberts i mam podobne odczucia. Ambitne, silne, niezależne i oczywiście piękne bohaterki, zaś ich partnerzy po prostu idealni, niezależni finansowo, honorowi, przystojni i wykazujący zdecydowanie, gdy wybranka potrzebuje pomocy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ooo... a miałam nadzieję, że to pojedynczy przypadek, ale widać autorka ma jeden pomysł na wszystkich "ukochanych". Aż szkoda, że mężczyźni naprawdę tacy nie są... :)

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...