sobota, 18 maja 2013

Obsesja - Erica Spindler

 

Obsesja - Erica Spindler

 

Wydawnictwo: Mira
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 432




Ponoć Ericka Spindler pisze świetne thrillery. Ponoć na tyle dobre, by błędem było ich nie znać. Postanowiłam to sprawdzić, a pomogła mi przy tym „Obsesja” - wcześniej wydana w języku polskim przez wydawnictwo Harlequin jako „Fortuna”. Szczerze mówiąc gdybym o owym wcześniejszym wydaniu wiedziała być może nie sięgnęłabym właśnie po tę książkę. Nic bowiem, ani opis ani okładka – swoją drogą bardzo ładna – nie sugerowało, że mamy do czynienia z romansem, a nie thrillerem z wątkiem romantycznym. Nie żebym miała coś przeciw romansom jako takim, po prostu muszę mieć szczególny nastrój na tego typu książki, a gdy decydowałam się na wybór „Obsesji” byłam raczej w nastroju na wciągający, pełen napięcia i akcji mocny thriller. Tymczasem…
No cóż, zacznijmy jednak po kolei. A więc treść. Pierwsza cześć książki skupia się na losach Madeleine, młodej matki, próbującej uchronić swoja małą córeczkę przed zgubnym losem jaki szykuje dla niej wpływowa rodzina jej męża. Zdesperowana kobieta decyduje się w końcu na ucieczkę i przez lata ukrywa swą tożsamość dołączając wraz z małą Skye do wędrownego lunaparku. Ich proste życie znów jednaka znacznie się komplikuje i przez kolejne strony śledzimy już dalsze losy małej Skye, nad którą pieczę przejął niewiele starszy od niej Chance I ostatnia część książki, gdy wszyscy nasi bohaterowie są już dorośli, a przeszłość i pochodzenie Skye zaczyna istotnie wpływać na jej los.
Zacznę od tego, że pierwsza część jest naprawdę dobra, a z pewnością lepsza niż dwie pozostałe i najbardziej z nich wszystkich przypomina thriller. Napisana prostym, jasnym językiem wciągająca historia kobiety, która za wszelką cenę chce ochronić swoje dziecko przed złem, którego jest boleśnie świadoma. Pewne walory ma także część druga, przypominająca bardziej powieść obyczajową, choć jak na mój gust zbyt naiwną i schematyczną ale pełną też swoistego uroku pierwszej nastoletniej miłości. Najgorzej pod tym względem wygląda rozwinięcie i zakończenie książki, które jest niczym innym jak typowym, nieco tandetnym romansem, gdzie zarówno Skye jak i Chance na każdej następnej stronie kolejno zmieniają zdanie, czy się kochają czy jednak nie. Owa trzecia cześć i zakończenie, pozbawione nawet suspensu – od początku bowiem znamy plany Griffena i jego rodziny - najbardziej mnie rozczarowała.

Pewną schematyczność, naiwność a nawet niedorzeczność niektórych motywów mogłoby jeszcze zrównoważyć pogłębione studium postaci – bo tutaj potencjał był naprawdę duży, ale niestety tak nie jest. Mimo całego dramatyzmu, ba nawet pomimo całej „romantyczności”, pełnej poświęcenia miłości matki i obsesyjnym pragnieniom Griffena – wszyscy oni są płascy i nieprzekonujący. Szkoda. 
 Nie ulega wątpliwości, że pani Spindler ma niezwykłe umiejętności pisarskie, sprawnie i gładko posługuje się piórem i być może inne jej książki bardziej przypadłyby mi do gusta. Ta niestety mnie rozczarowała i oceniam ją jako co najwyżej przeciętną.



Moja ocena
5/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...