wtorek, 21 maja 2013

Bezsenność anioła - L. H. Zelman

 

Bezsenność anioła - L. H. Zelman



Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Rok wydania: 2011
Ilość stron: 336



Jakiś czas temu przeczytała pierwszy tom historii o aniołach autorstwa pani Zelman, gdy więc nadarzyła się ku temu sposobność sięgnęłam więc po drugą cześć z tworzącą cykl trylogii. Jeśli chodzi o „Tożsamość anioła” to miałam i wciąż mam wobec tej historii mieszane uczucia, niektóre elementy – zwłaszcza początek książki – bardzo mi się podobały, niestety końcówkę uważam za całkiem nieudaną i skutecznie zepsuła mi ona odczucia co do całej książki. A jak jest w przypadku „Bezsenności anioła”?
Od razu powiem, że niestety tylko gorzej. Wraz z powrotem Andrei na ziemię, powraca także wszystko to co w cyklu pani Zelman jest najbardziej irytujące czyli sposób w jaki została skonstruowana główna postać. Anioł zamknięty w ciele człowieka czyli ni to anioł ni to człowiek. Andrea ma nowe ciało, nowe, ważne zadanie do wypełnienia i grono uczynnych pomocników w postaci całej anielskiej świty a wciąż jest tak samo irytująca, arogancka i choć niby wszystkowiedząca to nieustannie zagubiona.
Przyznaję, że pomysł jest bardzo interesujący. Sefiry z Drzewa Życia utrzymującego wieczność także wśród aniołów „rozsypane” i ukryte w duszach zwykłych śmiertelników, a wszystko za sprawą złych knowań Samaela. Zadanie Andrei polega właśnie na odnalezieniu i powtórnym połączeniu sefir. I tu zaczyna się problem, bowiem autorka chciała z każdego „nosiciela” uczynić ważną postać i przedstawić nam jego historię. Ostatecznie przypomina to odcinki „Dotyku anioła” zredukowane do fragmentu w którym Monica (tak chyba miała na imię) z błogim uśmiechem oświadcza: „jestem aniołem, Bóg cię kocha”. Ale dziesięć sefir a do tego: Metatron, Rafael, Michał, Kamael, Zadkiel, Sandalfon i Haniel z których oczywiście każdy ma własną osobowość, a do tego oczywiście jeszcze Kaspar, Samael, Narthangel i kilku ważniejszych śmiertelników zwłaszcza Josh, Yvette i pan Faricci, to chyba jednak trochę za dużo, by uniknąć powierzchowności, powtarzalności i skrótów.
Jedyne co przemawia na korzyść tej ksiązki to, to, że czyta się ją lekko i szybko. Prosty język, prosta historia nie wymagająca szczególnego zaangażowania intelektualnego. Jest też kilka całkiem fajnych elementów jak „widzący anioły” Josh i same anioły pomagające Andrei. Szkoda, ze pani Zelman nie poświęciła im więcej uwagi. 

Moja ocena: 
4/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...