Szczątki pamięci - Anders de la Motte
Wydawnictwo: Czarna Owca
Cykl: David Sarac (tom 1)
Rok wydania: 2015
Rok pierwszego wydania: 2014
Ilość stron: 448
Sięgnęłam
po „Szczątki pamięci” głównie ze względu na autora. Kojarzę Andersa de la Motte
przede wszystkim z trylogią o Henriku Petterssonie – choć jak na razie miałam
okazję przeczytać tylko pierwszy jej tom („[geim]” później wydane także jako „Gra”).
I choć pamiętam, że choć miałam sporo zastrzeżeń do postaci głównego bohatera
to sama książka i sposób w jaki została napisana bardzo mi się podobał.
„Szczątki
pamięci” są jednak zupełnie inne. Pod pewnymi względami lepsze – bardziej mroczne,
twardsze i klimatyczne, to pod innymi zdecydowanie gorsze – przewidywalne,
nużące i znacznie mniej dynamiczne. Każda książka jest przecież jednak inna
więc nie ma większego sensu trzymać się porównań.
Anders
de la Motte nie jest ani pierwszym ani ostatnim autorem, który postanowił
sięgnąć po motyw amnezji. Mówiąc szczerze, temat ten jest już tak ograny, że
trzeba mieć naprawdę świetny pomysł na fabułę by się z nim zmierzyć i wyjść z
tej potyczki zwycięsko. Sądzę, że de la Motte taki pomysł miał. Uczynił
bohaterem policjanta, i to takiego, którego główne zadanie polega na pełnieniu
funkcji opiekuna informatorów. Jest więc tak blisko przestępczego półświatka
jak to tylko się da. Gdy budzi się w szpitalu – gdzie trafił na skutek wypadku –
nie pamięta nic ze swej pracy, wiele wskazuje jednak na to, że znał dane
informatora, którego wszyscy szukają. Zarówno przestępcy jak i jego koledzy
policjanci. Jak ma odnaleźć się w świecie sekretów nad którymi powierzono mu
pieczę, skoro zawodzi go własna pamięć? I jak ustrzec się przed niebezpieczeństwem
skoro nie wie z której strony nastąpi atak?
Książka
należy do tych średniej długości – nieco ponad czterysta stron – ale powiem
szczerze nie czytało mi się ich zbyt dobrze, bo choć historia jest dobrze
pomyślana i drobiazgowo zaprezentowana, to zwyczajnie nie wciąga. Krótkie
fragmenty akcji przeplatają się z obszerniejszymi w których w zasadzie nic się nie
dzieje. Postacie nie wzbudzają zbytnich emocji a i sama historia jakoś zbytnio
nie porusza. Obawiam się, że „Szczątki pamięci” to jedna z tych książek, której
treść zapomina się zaraz po przeczytaniu, bo choć jest zupełnie poprawna – ja w
każdym razie nie potrafię wymienić jakichś większych wad – to nie ma w niej nic
co zapadałoby w pamięć. Szkoda bo liczyła na więcej.
Moja ocena:
6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz