Nikt - Magdalena Kozak
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Cykl: Wampiry z ABW (tom 3)
Rok wydania: 2008
Rok pierwszego wydania: 2008
Mam
problem z panią Magdaleną Kozak, za każdym razem gdy sięgam po kolejną cześć
jej trylogii, jestem przekonana, że tym razem już nie może się udać. Nie żebym
nie ufała jej pisarskim zdolnościom, bo te są niewątpliwe. Niewiele kobiet
potrafi pisać w tak „męskim” stylu. A cykl pani Kozak to jak najbardziej męska
lektura, w której wyraźnie przebrzmiewa fascynacja militariami i sportami
walki. Pani Kozak ma swój styl i to jest naprawdę fajne. Na czym więc polega
mój problem? Otóż za każdym razem z zaskoczeniem odkrywam, że z historii o
polskim wampirze ze służb specjalnych da się jeszcze coś wyciągnąć.
To
niesamowite jak autorka potrafi przedstawić nam historię, której główny zarys
fabuły potrafiłby przestawić każdy kto ukończył lekturę dwóch poprzednich
części – bo bądźmy szczerzy wiadomo czego można się spodziewać – w taki sposób,
że czytelnik wcale nie czuje się znudzony, a raczej z każdą stroną coraz
bardziej zafascynowany. Naprawdę nie wiem jak ta pani to robi.
Chciałam
podejść do lektury sceptycznie, no bo przecież trudno to nazwać ambitną książką…
no i o wampirach… i jeszcze polskie realia… Ale prawda jest taka, że „Nikta” czyta się
naprawdę świetnie. Historia wciąga od pierwszej do ostatniej strony. Pojawiają
się wątki dotyczące różnych postaci – wszystkie bardzo interesujące. W ogóle
kreacja bohaterów zasługuje na uznanie – i to zarówno tych pierwszo jak i
drugoplanowych.
Po raz
kolejny brawa za brak jednoznacznych odpowiedzi. Za bohatera zawieszonego
między dobrem i złem w sytuacji gdy to źli wydają się dobrzy a dobrzy źli.
Brawa za kilka świetnych pomysłów i rozwiązań fabularnych oraz spore
poczucie humoru, które nadało całości niepowtarzalny klimat.
Tyle
pochwał. A muszę zaznaczyć, że dotyczą one nie tylko książki „Nikt” ale całego
cyklu. Świetnie pomyślany i świetnie napisany.
Wady?
Tak na szybko potrafię powiedzieć tylko, że autorka przedstawiła nam bardzo
męski świat i nieco brakowało mi w nim kobiet. Jedynie Icta wyróżnia się na tle
towarzystwa, ale jest to najmniej dopracowana i najmniej charakterystyczna
bohaterka książki. Po drugie, niektóre fragmenty przepełnione były specyficznym
patosem, który jednak nieco mnie drażnił – jak scena w której postacie zaczynają
śpiewać waleczną piosenkę (?!)
Wszystkie
wady są jednak zupełnie niewspółmierne do przyjemności jaką można czerpać z
lektury tej książki.
Moja ocena:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz