Świadek - Lars Kepler
Wydawnictwo: Czarne
Rok wydania: 2013
Ilość stron: 480
Często jakoś tak mi się zdarza, że
większość cykli książek zaczynam czytać od drugiego lub kolejnego tomu. Najczęściej
wygląda to tak, że w oczy rzuca mi się pierwszy
tom - zapamiętuje nazwisko i postanawiam
(jak przy większości książek), że kiedyś przeczytam, a potem już nie w oczy,
ale ręce wpadają mi kolejne części. Cóż
więc miałabym zrobić jak nie zacząć czytać ? :)
Tak właśnie było w przypadku książki „Świadek”.
Słyszałam sporo bardzo pochlebnych opinii na temat „Hipnotyzera”, ale to właśnie
kontynuację zaczęłam czytać jako pierwszą. Czy to błąd? Nie do końca, bo fabuła
stanowi osobną historię z tym samym bohaterem w roli głównej, ale mimo wszystko
jest to jak odcinek serialu, którego niektóre wątki ciągną się przez cały
sezon. Nie znając pierwszej części można się tych wątków jedynie domyślać.
„Świadek” zaintrygował mnie już samym
opisem fabuły – tak szczerze mówiąc to wystarczył mi już fakt, że morderstwo,
którego sprawcę nasz bohater z uporem będzie poszukiwał, miało miejsce w
ośrodku dla dziewcząt z kłopotami psychicznymi. W nieznanych okolicznościach
zostaje zamordowana tam jedna z pensjonariuszek a także pełniąca wtedy dyżur
opiekunka dziewcząt. Odtworzenie zdarzeń utrudnia fakt, że pacjętki nie są zbyt
wiarygodnymi świadkami, nie są także zbyt chętne do pomocy. Szybko okazuje się,
że jednej z dziewczyn brakuje i to ona natychmiast staje się główną podejrzaną. Na dodatek prowadząca śledztwo
lokalna policja postanawia czekać z nadzieją, że z czasem sprawa sama się
wyjaśni. Zdeterminowany Joona Linna decyduje się nawet wysłuchać pewnej kobiety
– medium, która twierdzi, że zna istotne szczegóły zdarzenia, ale jej
wiarygodność umniejsza fakt, że żąda sporego wynagrodzenia za swoją pomoc. Czy
jest zwykłą naciągaczką, czy naprawdę coś „widzi”.
Historia jest świetnie skonstruowana i
napisana. Wciąga nas od pierwszej do ostatniej strony, a autor znakomicie radzi
sobie zarówno z budowaniem napięcia jak i nadawaniem wydarzeniom odpowiedniej
dramatyczności. Oprócz osi głównych zdarzeń mamy kilka historii pobocznych,
które udanie dopełniają całość. Grono postaci jest nieliczne, ale bardzo dobrze
scharakteryzowane, bohaterowie są autentyczni – trochę zagubieni ani bardzo
ludzcy. Mnie osobiście książka bardzo podobała się jeszcze z jednego powodu,
mianowicie urzekała mnie prostota kreacji głównego bohatera. Joona Lina jest „zwyczajny”,
choć na podstawie kilu wzmianek możemy domyślać się dramatycznej przeszłości i
wielu tajemnic, to historia nie skupia się na roztrząsaniu jego
egzystencjalnych problemów, co jest tak rzadkie w książkach skandynawskich twórców,
że aż warte podkreślenia.
Cóż więcej mogę powiedzieć? Po prostu
świetna książka. Polecam.
Moja ocena:
8/10
Brzmi naprawdę ciekawie :) Będę musiała się rozejrzeć za tym autorem :)
OdpowiedzUsuńRzadko czytam kryminały ale po dobry z chęcią sięgnę :-)
OdpowiedzUsuń