wtorek, 17 grudnia 2013

Śmiejący się policjant - Per Wahlöö, Maj Sjöwall

 

Śmiejący się policjant - Per Wahlöö i Maj Sjöwall


Wydawnictwo: Amber
Rok wydania: 2010
Ilość stron: 224



Zamieszczam okładkę wydania z 2010r. czyli tego ostatniego, a z pewnością znacznie młodszego od egzemplarza, który ja czytałam. Mimo poszukiwań nie potrafię go jednak zidentyfikować, choć na moje oko książka liczyła już sobie kilkanaście lat. Na swoje usprawiedliwienie dodam, że czytałam w podróży, książka była pożyczona, a ja zadufana we własne umiejętności szperacza internetowego (lub możliwości brata Google) nie zanotowałam sobie, ani roku wydania ani wydawnictwa. Dlaczego to takie ważne? Ze względu na tłumaczenie. Podobno jest ono różne z różnych wydaniach, a to właśnie tłumaczenie zaważyło na moim odbiorze „Śmiejącego się policjanta”.
Szwedzkiemu duetowi udało się stworzyć kryminał zupełnie inny od typowego (albo przynajmniej od takiego, który ja uważam za typowy) skandynawskiego kryminału. Choć można tu dostrzec echa, charakterystycznego ponurego klimatu w jakim utrzymana jest fabuła, to najbardziej uderza jednak zwięzły niemal reporterski styl i dbałość o szczegóły – co ciekawe nie tyle dotyczące kryminalnej intrygi co oddania realiów prowadzonego śledztwa.
Per Wahlöö i Maj Sjöwall przedstawiają nam historię morderstwa w czasach „pomiędzy”. A wiec osadzoną nie w realiach sherlockowskiego melonika i monokla, ale także nie we współczesnym świecie komputerowych baz danych, zawansowanych badań biologicznych i wszystkich innych możliwości jakie policji przyniosła „nowoczesność”. Opowiadana przez autorów historia rozgrywa się w czasach kiedy u nas niepodzielnie władał komunizm (co ma swoje odbicie w warstwie językowej tłumaczenia) w Skandynawii zaś policja z uporem próbowała przezwyciężać przeszkody, które z dzisiejszej perspektywy wydają się banalne, jak na przykład ustalenie tożsamości zwłok jeśli rysy twarzy ani okoliczności nie pozwalają na identyfikację. Nawet nie zdajemy sobie dziś sprawy ile mozolnej pracy wymagało jedno śledztwo. Przeszukiwanie archiwów, przesłuchiwanie setek świadków, rozpytywanie i szukanie śladów a do tego ciągłe notatki, raporty, sprawozdania bo przecież inaczej nikt nie będzie wiedział co już zostało zrobione.
Wahlöö i Sjöwall prezentują nam nie działania jednego genialnego detektywa, który za pomocą magicznej niemal dedukcji wskaże mordercę, ale pracę całego wydziału – mozolną ale rzetelną – i to jest we dług mnie największa zaleta tej książki. Choć i sama intryga z niebanalnym rozwiązaniem zasługuję na uznanie.
Co do tłumaczenia, o którym wspomniałam – stanowi ono dla mnie zarówno zaletę jak i wadę. Jest interesujące pod tym względem, że świetnie oddaje klimat przedstawianych czasów – choć w wydaniu bardziej swojskim niż skandynawskim. To zabawne jak bardzo zmienił się język i nas sposób mówienia w ciągu ostatnich dziesięcioleci :)

Moja ocena:
6/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...